Odkąd zacząłem się posługiwać komputerem, ten esej Ratzingera jest u mnie zapisany na pulpicie laptopa i zwykłem wracać do niego, gdyż to jeden z nielicznych w ogóle tekstów, o których dziś wiem, że wpłynęły na kształt mojego życia.
Kiedy podczas ostatniej ubiegłorocznej papieskiej audiencji Franciszek powiedział nagle, że jego poprzednik jest bardzo chory, i prosił o wznoszenie modłów w jego intencji, było jasne, że w ciągu najbliższych godzin czeka nas wieść o śmierci Benedykta XVI. A śmierć głowy Kościoła rzymskiego – to dla kogoś biorącego ów Kościół za swoją drugą (a być może nawet w istocie pierwszą) ojczyznę jest zawsze zamknięciem jakiejś ważnej epoki, także we własnym życiu.
Tak jak zapewne wielu katolikom po tamtej audiencji Franciszka zaczęły mi się tłoczyć w myślach wspomnienia i…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/629047-ratzinger-jakim-go-zapamietalem