Niemcy trudno zaliczyć do liderów zdecydowanej reakcji na rosyjską agresję. Wynika to nie tyle z pacyfizmu, ile z obaw o kondycję gospodarki.
Tego lata, gdy bomby niczym deszcz spadały na ukraińskie miasta, wielu lokalnych niemieckich polityków z zapałem pisało listy. Do kanclerza Olafa Scholza i ministra gospodarki Roberta Habecka. Jedni żądali powołania sztabu kryzysowego w sprawie cen energii, jak burmistrz strukturalnie słabego Saarbrücken w kraju Saary Uwe Conradt, inni apelowali o zawieszenie transformacji energetycznej i powrót do atomu, znów inni domagali się podjęcia gospodarczych negocjacji z Rosją oraz natychmiastowego uruchomienia (zawieszonego) gazociągu Nord Stream 2. „Grozi nam recesja, bankructwa firm. Sankcje szkodzą nam, Niemcom, i chcemy, by rząd otym wiedział”…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/620967-strach-gaz-i-egoizm-miedzy-mlotem-a-kowadlem