Pierwszy raz spytaliśmy ich o możliwość spotkania w pierwszym miesiącu wojny, w marcu. Przez długie miesiące odmawiali nam, konsultowali się z dowództwem, dawali nadzieję, by znowu odkładać rozmowę na nieprecyzyjne później. Wreszcie, po ponad sześciu miesiącach, spotkaliśmy się z nimi na dalekich tyłach frontu, w ścisłej tajemnicy.
Najpierw jechaliśmy do jednej z wiosek położonej 20 km od miasta obwodowego. Tam na skrzyżowaniu przyjechał po nas samochód wojskowy i zabrał nas do jeszcze innej miejscowości. Nawet kupując kawę w wiejskim sklepie, nie mogliśmy na głos używać słowa „Azow”, a żołnierze słynnego pułku uchodzili w okolicy za zwykłych szeregowych Zbrojnych Sił Ukrainy. Sławna jednostka musi dochowywać tajemnic wojskowych w sposób szczególny – cała potęga Federacji Rosyjskiej jest…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/618386-azow-od-ukrainskiego-nacjonalizmu-do-miedzymorza