Gdy od lat piszę o obcym kapitale w mediach, czynię to nie tylko na podstawie raportów, statystyk i danych o czytelnictwie czy oglądalności, ale także z własnego zawodowego doświadczenia i obserwacji z początków okresu medialnej transformacji.

Sygnalizuję patologie rynku mediów i redakcji, których właściciel nie ma dziś ani polskiego paszportu, ani pochodzenia. Alarmuję, wskazując niebezpieczeństwa, które płyną z faktu, że wielkie opiniotwórcze gazety czy redakcje mają swoje stolice poza Rzecząpospolitą. I wtedy słyszę niejednokrotnie:

A jakie to ma znaczenie? Byle redakcja opisywała rzeczywistość! Pisała prawdę, wedle zasad i reguł dziennikarskiego rzemiosła!

Właśnie, byle…

Gdyby kapitał ów i jego redakcje zjawiły się nad Wisłą, by służyć prawdzie. Z oddaniem wykonywać dziennikarską pracę.…