Może być
Mroczne fantasy Jaya Kristoffa „Wampirze cesarstwo”, którego tłumaczenie ukazało się dwa miesiące temu, kilkanaście tygodni po światowej premierze, ma w sobie wystarczającą dozę patosu, by usatysfakcjonować miłośników gatunku:
Ze świętego kielicha pochodzi święte światło. / Wierna ręka naprawia świat…
i tak dalej. Rzeczy mają się tu, jak we wszystkich powieściach rozpoczynających się od reprodukcji starodawnej mapy. Kristoff opowiada świat, w którym słońce przestało wschodzić, wampiry od trzech dekad prowadzą wojnę z ludzkością, a ostatnich skrawków królestwa przed stworzeniami nocy broni święty zakon. I Gabriel de León, apostata, obrońca cesarstwa, wyrzutek, największy bohater.
Mamy świat zimny, posępny, Ziemia bez słońca z parodią dnia i z nocą, w czasie której zło jest nieomal nieodparte. A w tym świecie wróżda, wendeta, zderzenie skamieniałego od nienawiści, splugawionego dobra ze złem. …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/586335-wojna-cywilizacji-wampirze-cesarstwo-i-peaky-blinders