Liderka prawicowej S.O.S. Romania Diana Sosoaca przyszła w rękawicach bokserskich do siedziby centralnego biura wyborczego (CBW), aby zarejestrować swoją kandydaturę. Stwierdziła, że ewentualne niedopuszczenie jej do wyborów prezydenckich będzie kolejnym dowodem „zepsucia” systemu politycznego Rumunii.
Jeśli nie pozwolą mi kandydować i znów zostanę powstrzymana, na (…) systemie (politycznym Rumunii - PAP) osiądzie kurz i popiół
— powiedziała dziennikarzom Sosoaca, jedna z bardziej kontrowersyjnych postaci rumuńskiej sceny politycznej, wymachując rękawicami bokserskimi.
CBW potwierdziło zgłoszenie przez polityk kandydatury, ale nie podjęło jeszcze decyzji w sprawie jej rejestracji. Aby wziąć udział w wyborach, każdy kandydat musi uzyskać przynajmniej 200 tys. podpisów. Termin składania wniosku mija 15 marca.
„Spisek USA i UE”
Sosoaca - otwarcie prorosyjska polityk, która swoją markę buduje na skandalu i performansie - nie została dopuszczona do wyborów prezydenckich w listopadzie ubiegłego roku. W uzasadnieniu tej decyzji Sąd Konstytucyjny (SK) stwierdził, że polityczka swoją postawą podważała fundamentalne zasady demokratyczne i konstytucyjne. Sosaca uznała to zaś za dowód, że „Amerykanie, Żydzi i Unia Europejska uknuli spisek mający na celu sfałszowanie wyborów, jeszcze zanim się rozpoczęły”.
Polityk stwierdziła, że nie ma prawnych podstaw do tego, by po raz kolejny nie dopuścić jej do wyborów.
Z prawnego punktu widzenia, po przeanalizowaniu całej sytuacji z naszymi prawnikami, oni (Sąd Konstytucyjny - PAP) nie mają prawa znowu zakazać mojej kandydatury, bo nie można unieważnić kandydatury dwa razy z tych samych powodów. Nie można być sądzonym dwa razy za ten sam czyn
— powiedziała.
„Kandydatura musi zostać odrzucona”
Jednak według środowiska prawniczego Sosoaca najprawdopodobniej ponownie nie zostanie dopuszczona do startu w wyborach.
Poprzednia decyzja Sądu Konstytucyjnego „stanowi już prawny precedens. Dlatego jej nowa kandydatura musi zostać odrzucona”
— powiedział agencji AP były sędzia Cristi Danilet.
Sosoaca jest kolejnym politykiem prawicy z apetytem na fotel prezydenta - wczoraj chęć udziału w rozgrywce wyborczej zgłosili lider Sojuszu Jedności Rumunów (AUR) George Simion oraz przewodnicząca Partii Młodych Ludzi Anamaria Gavrila. Uczynili to przy aprobacie prorosyjskiego Calina Georgescu, który był dotąd zdecydowanym faworytem w wyścigu o fotel prezydenta, ale SK zdecydował o niedopuszczeniu go do wyborów.
Sondaże przeprowadzone przed decyzją SK wskazywały, że Georgescu - prawicowy polityk podziwiający przywódcę Rosji Władimira Putina - może liczyć na ok. 40-procentowe poparcie. Był on także zwycięzcą I tury wyborów prezydenckich w listopadzie ubiegłego roku. Jednak głosowanie to zostało unieważnione ze względu na podejrzenia nadużyć w trakcie kampanii oraz możliwą ingerencję aktora zewnętrznego (Rosji).
„Skorumpowanie politycznych elit”
Wielu Rumunów uważa, że zarówno decyzja o unieważnieniu głosowania w listopadzie, jak i o niedopuszczeniu Georgescu do startu w powtórzonych wyborach w maju zostały podjęte arbitralnie i bez przekonujących dowodów. Zwolennicy polityka widzą w decyzjach SK spisek politycznego establishmentu. Narastające w społeczeństwie przekonanie o skorumpowaniu politycznych elit doprowadziło do wzmocnienia prawicy w tym kraju, która ma ponad 30 proc. miejsc w parlamencie.
Nie jest jeszcze jednak jasne, czy nowi kandydaci zdołają przechwycić jego wyborców. Duża liczba kandydatów na prawicy może też doprowadzić do rozdrobnienia elektoratu, a w rezultacie zmniejszyć szanse radykalnej prawicy na zwycięstwo.
Według przeprowadzonego na początku marca badania agencji Sociopol, rozpatrującego scenariusz wyborów bez Georgescu, na pierwszym miejscu z 28 proc. poparcia plasuje się Simion, który przyciąga nieco mniej radykalny elektorat od Georgescu. Drugie miejsce zajmuje były premier Victor Ponta (22 proc.); na kolejnych pozycjach znaleźli się burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan (19 proc.) i wspólny kandydat liberalno-lewicowej koalicji Crin Antonescu (18 proc.).
I tura wyborów prezydenckich odbędzie się 4 maja. Jeżeli żaden z kandydatów nie uzyska przynajmniej 50 proc. głosów, Rumuni zagłosują w II turze dwa tygodnie później.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/723772-kandyduje-na-prezydenta-rumunii-w-rekawicach-bokserskich