Prezydent Chorwacji Zoran Milanović wygrał wczoraj w drugiej turze wyborów prezydenckich z przekonującą przewagą nad kandydatem rządzącej Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej Draganem Primorcem.
Były szef Socjaldemokratycznej Partii Chorwackiej i były premier Chorwacji wygrał z 74,68 procent głosów i w ten sposób wywalczył reelekcję na stanowisku prezydenta na którym jest od 2020 roku.
Kontrowersyjny polityk
Milanović po prostu upokorzył kandydata konserwatystów i w ten sposób umocnił swoją pozycję. Kontrowersyjny polityk w ostatnich paru latach wykazał się skłonnością do wygłaszania wypowiedzi, w których relatywizował rosyjską agresję na Ukrainę. W marcu ubiegłego roku wywołał kryzys konstytucyjny, zapowiadając, że będzie z stanowiska prezydenta kandydował na premiera w wyborach parlamentarnych (potem jednak zrezygnował). Prezydent Chorwacji stwierdził kiedyś, że „Waszyngton i NATO prowadzą na Ukrainie wojnę zastępczą przeciwko Rosji“. Podważył w grudniu 2022 roku decyzję rządu Andreja Plenkovicia o szkoleniu ukraińskich żołnierzy w Chorwacji, a w ubiegłym roku zablokował wysłanie chorwackich żołnierzy do natowskiej misji wsparcia Ukrainy.
Jego przekonujące zwycięstwo z pewnością oddali Chorwację od pomocy Ukrainie, ale także od projektów takich jak Inicjatywa Trójmorza, którą ostro skrytykował, twierdząc, że „nie wnosi nic dla Chorwacji”.
Skąd ono się wzięło?
Przede wszystkim chodzi o słabość kandydata, z którym walczył. Plenković przeciwko Milanovicowi wybrał Primorca, człowieka pozbawionego charyzmy i mającego bardzo złą reputację w kręgach konserwatywnych. Według niektórych interpretacji Plenković nie chciał wystawić przeciwko Milanovicowi silniejszego kandydata prawicowego, ponieważ nie chciał wzmacniać frakcji partyjnej przeciwko sobie.
Co więcej, Milanović od dawna flirtuje z poglądami prawicowymi i w ciągu ostatnich czterech lat udało mu się pozyskać dla siebie część tych wyborców. Przede wszystkim poprzez orędowanie za prawami Chorwatów w Bośni i Hercegowinie lub poprzez politykę promującą większą suwerenność Chorwacji wobec Brukseli. Zbiegło się to z rosnącym niezadowoleniem chorwackich wyborców z powodu silnie pro-brukselskiej polityki Andreja Plenkovicia.
Przedstawiciel establishmentu
Podobnie jak wszędzie w Europie, w Chorwacji rośnie niezadowolenie wyborców z politycznego establishmentu, który jest coraz bardziej oderwany od życia zwykłych ludzi. Tylko w Chorwacji zdarza się jednak, że na tym niezadowoleniu korzysta człowiek, który jest typowym przedstawicielem tego establishmentu. Bo taki właśnie jest Zoran Milanović, były członek partii komunistycznej, ukształtowany politycznie i intelektualnie w otoczeniu, od którego nigdy się nie oddalał. Wszyscy analitycy są zgodni, że jako premier był jednym z najgorszych szefów rządu w historii wolnej Chorwacji. Milanović nadrabia jednak swoją niezdolność do rządzenia umiejętnościami politycznymi i demagogią.
Stanowiska wyrażone przez Milanovicia są kopiowaniem rosyjskiej propagandy od początku inwazji na Ukrainę. Milanović i jego satelity ukrywają się za troską o Chorwację u progu trzeciej wojny światowej, która już się rozpoczęła, udają pacyfizm
— napisał niedawno chorwacki publicysta Ivica Šola.
Chorwacja będzie musiała znosić demagogię Milanovicia przez kolejne cztery lata, a niektórzy analitycy twierdzą, że droga do jego powrotu na stanowisko premiera jest już otwarta.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/718472-przekonujace-zwyciestwo-milanovicia-w-wyborach-w-chorwacji