W ramach poświątecznych podsumowań warto przypomnieć tekst, który ukazał się w Wigilię Narodzenia Pańskiego na łamach lewicowego dziennika brytyjskiego „The Guardian”. Autor artykułu Damien Gayle pisze, że z badań przeprowadzonych na zlecenie gazety wynika, iż przeciętny Brytyjczyk w Boże Narodzenie emituje 23 razy więcej dwutlenku węgla niż w zwykły dzień.
Szkodliwe prezenty
We wspomnianym materiale czytamy:
Analiza wykazała, że emisje generowane przez każdego dorosłego człowieka na skutek wszystkich podróży, prezentów, energii, dekoracji, jedzenia, napojów i odpadów związanych z kulminacją corocznego karnawału konsumpcjonizmu wynoszą ekwiwalent 513 kg CO2. Średnia dzienna emisja dorosłego człowieka w Wielkiej Brytanii wynosi ekwiwalent ok. 22 kg CO2. (…) W energochłonnej nowoczesnej gospodarce niemal każda aktywność wiąże się z kosztami emisji dwutlenku węgla i powiązanymi szkodami dla klimatu. A wraz ze wzrostem prędkości i skali konsumpcji w okresie Bożego Narodzenia koszt ten ulega zwielokrotnieniu.
Autorzy analizy wyliczyli, że największe obciążenie dla klimatu stanowią świąteczne prezenty, które odpowiadają za 93 proc. wspomnianej emisji gazów cieplarnianych:
Wyniki wykazały, że przeciętny dorosły kupujący 20 prezentów dla rodziny i przyjaciół wyemitował ogromny ekwiwalent 479 kg CO2. Najgorszymi rodzajami prezentów pod względem emisji dwutlenku węgla były urządzenia elektroniczne, które według badań odpowiadały za prawie połowę emisji związanych z wręczaniem prezentów przeciętnej osobie.
Idąc tym tropem należałoby zabronić świętowania Bożego Narodzenia i obdarowywania się prezentami – tak jak nakazuje się dziś zmniejszać pogłowie bydła czy produkcję silników spalinowych. To zresztą nic w porównaniu z postulatami klimatycznych ekstremistów, którzy zachęcają ludzi, by przestali się rozmnażać, ponieważ wszelka nasza aktywność (łącznie z oddychaniem) generuje ślad węglowy.
Karnawał konsumpcjonizmu
Z drugiej strony autor tekstu ma rację, gdy pisze, że święta Narodzenia Pańskiego zamieniły się w „coroczny karnawał konsumpcjonizmu”. W wielu krajach szał zakupów przesłonił prawdziwą istotę, znaczenie i sens owego wydarzenia. Jezus Chrystus zepchnięty został na dalszy plan przez przebierańca w czerwonej szacie z wielkim worem na plecach.
Odwrócenie konsumpcyjnego trendu jest jednak możliwe tylko poprzez odkrycie na nowo rzeczywistych – historycznych i duchowych korzeni Świąt Bożego Narodzenia; poprzez powrót do wygnanego sacrum, ale nie zogniskowanego wokół Matki Ziemi, lecz wokół centralnej postaci tego wydarzenia, czyli Jezusa. Problem polega na tym, że lewicowe środowiska (w tym „The Guardian”) czynią Chrystusa Wielkim Nieobecnym zarówno tych Świąt, jak i całej sfery publicznej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/717434-boze-narodzenie-a-slad-weglowy-ratunek-powrot-do-sacrum