W Mołdawii wraz z pierwszą turą wyborów prezydenckich odbyło się referendum dotyczące integracji z UE. Podczas kiedy ponad połowa obywateli kraju opowiedziała się za, radykalnie inny wynik odnotowano w autonomicznej Gagauzji, uważanej za najbardziej prorosyjski region Mołdawii. Europoseł Anna Zalewska zwróciła uwagę, że prorosyjscy politycy „namawiali Mołdawian do odmowy pobierania kart referendalnych”. „Nasze referendum ws. migracji i muru na granicy też było nie na rękę Rosji…” - napisała na platformie X polityk Prawa i Sprawiedliwości.
W autonomicznej Gagauzji niemal 95 proc. wyborców jest przeciwnych wpisaniu eurointegracji do konstytucji.
Według danych publikowanych przez Centralną Komisję Wyborczą Gagauzji w wyborach zagłosowało około 63 tys. obywateli, co dało frekwencję 49,4 proc. Maia Sandu uzyskała tam wynik 2,26 proc., a najwięcej głosów otrzymał były prokurator generalny Mołdawii Alexandr Stoianoglo (48,67 proc.), wspierany przez tradycyjnie prorosyjskich socjalistów. Polityk pochodzi z tego autonomicznego regionu - urodził się w Komracie, który jest jego stolicą.
Będzie druga tura
Na drugim miejscu w Gagauzji znalazła się Victoria Furtuna, była prokurator, również uważana za kandydatkę „prorosyjską”.
Fatalny wynik (5,16 proc.) osiągnęli zwolennicy odpowiedzi „tak” w referendum dotyczącym akcesji do UE. W tym głosowaniu w Gagauzji wzięło udział niecałe 58 tys. osób.
Obywatele mołdawscy mieszkający na terytorium separatystycznego Naddniestrza, którzy na wybory musieli wyjechać do lokali znajdujących się na terenach kontrolowanych przez Mołdawię, oddali w referendum 37,44 proc. głosów na „tak”.
Sandu zdobyła tam 25,21 proc. głosów, a Stoianoglo (z pierwszym miejscem) – 35,41 proc. W wyborach prezydenckich wzięło udział zaledwie nieco ponad 16 tys. mieszkańców Naddniestrza.
Ogólnie w kraju, po zliczeniu głosów z niemal 99 proc. komisji, prowadzi Sandu z wynikiem 42,18 proc., a w referendum o włos przeważyły odpowiedzi na „tak” – 50,28 proc. Stoiangolu, plasujący się na drugim miejscu w wyścigu prezydenckim, osiągnął 26,17 proc.
Druga tura wyborów odbędzie się 3 listopada.
Jasna analogia do Polski
Komentując wyniki referendum w Mołdawii, europoseł Anna Zalewska z PiS zwróciła uwagę na analogie dotyczące przeprowadzonego w Polsce wraz z październikowymi wyborami referendum. Ówczesna opozycja, dziś tworząca koalicję rządzącą namawiała Polaków do jego bojkotu i niepobierania kart referendalnych. W rezultacie liczba osób, które wzięły udział w referendum, była zbyt niska, aby zostało ono uznane za wiążące.
Wczoraj w Mołdawii odbyły się wybory prezydenckie wraz z referendum ws. drogi do UE 🇪🇺. Prorosyjscy politycy obawiając się o jego wyniki, namawiali Mołdawian do odmowy pobierania kart referendalnych…
Nasze referendum ws. migracji i muru na granicy też było nie na rękę Rosji…
— napisała na platformie X europoseł Anna Zalewska.
Jak podała Państwowa Komisja Wyborcza, frekwencja w Referendum Ogólnokrajowym 2023 r. wyniosła 40,91 proc. Tak niska liczba głosujących spowodowała, że jego wynik nie został uznany za wiążący. To efekt akcji namawiania do niepobierania kart referendalnych, którą prowadzili politycy ówczesnej opozycji. Frekwencja wśród głosujących tego samego w wyborach parlamentarnych sięgnęła niemal 75 proc.
Pytania referendalne miały fundamentalne znaczenie dla przyszłej polityki państwa. Dotyczyły zablokowania wyprzedaży majątku państwowego, zgody na podniesienie wieku emerytalnego, likwidacji bariery na granicy oraz zgody na wpuszczenie do Polski tysięcy nielegalnych imigrantów, zgodnie z przymusowym unijnym mechanizmem relokacji.
CZYTAJ TAKŻE:
koal/PAP/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/710566-w-gagauzji-wygrala-rosja-zalewskazbojkotowali-referendum