Prowokacje Kremla w regionie Morza Bałtyckiego mają asymetryczny, ale systematyczny charakter, są związane ze zmieniającą się rolą geopolityczną Rosji w regionie; należy spodziewać się kolejnych incydentów - ocenił dla PAP politolog Nurłan Alijew z Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie.
Ekspert, pytany, jaka jest specyfika współczesnego rosyjskiego podejścia w sferze bezpieczeństwa, polegająca na agresywnym forsowaniu swoich interesów geopolitycznych, zauważył, że strategia Rosjan już od dłuższego czasu opiera się na uznaniu swojej słabszej pozycji militarnej w porównaniu do NATO. Według niego opóźnienie pod względem takich wskaźników jak budżet wojskowy i nowoczesne technologie dla przemysłu zbrojeniowego było oczywiste już dla wojskowo-politycznego kierownictwa ZSRS na późnym etapie zimnej wojny.
W odpowiedzi na program Inicjatywa Obrony Strategicznej (SDI), przedstawiony w 1983 roku przez prezydenta USA Ronalda Reagana i przewidujący stworzenie systemu obrony przeciwrakietowej z elementami kosmicznymi zdolnymi do przechwytywania i zniszczenia pocisków balistycznych i ich głowic we wszystkich fazach lotu, Związek Sowiecki wdrożył kompleksową strategię wojskowo-polityczną pod nazwą +asymetrycznej odpowiedzi+. Obejmowała ona nie tylko działalność wojskową, ale także dyplomatyczną, polityczną i propagandową oraz konkretne programy rozwoju systemów uzbrojenia i bazy naukowo-technologicznej
— przypomniał ekspert.
Po rozpadzie Związku Sowieckiego i okresie mniejszej aktywności w polityce zagranicznej Moskwa zaczęła rozszerzać swój arsenał środków. Według Alijewa znalazła się wówczas w korzystniejszej sytuacji w porównaniu z ZSRS.
Operacje informacyjne i psychologiczne, szantaż energetyczny, cyberataki, lobbing i korupcja, wsparcie okazywane ultraprawicowym i ultralewicowym siłom politycznym - to tylko część metod stosowanych w celu uzyskania przewagi nad przeciwnikiem, który posiada większy potencjał militarny i ekonomiczny
— zauważył analityk.
Pełnowymiarowa inwazja na Ukrainę miała pokazać, że Rosji nadal nie są obce konwencjonalne metody (prowadzenia wojny), a w połączeniu z innymi dostępnymi środkami oddziaływania rosyjska machina wojenna może być bardzo skuteczna - tak jak to było na Krymie w 2014 r. Okazało się jednak, że w tym czasie Ukraińcy zdali sobie sprawę z tego, że ich szansa na sukces również będzie zależeć od niestandardowych rozwiązań i gotowości do sięgnięcia po działania asymetryczne
— podkreślił politolog.
Specjalista ds. bezpieczeństwa międzynarodowego przypomniał powszechne w ukraińskich mediach sformułowanie, że mała armia sowiecka nie jest w stanie pokonać dużej armii sowieckiej. W ocenie Alijewa ukraińskie władze doskonale to rozumieją.
Wydarzenia w obwodzie kurskim po raz kolejny dowodzą, że poleganie Kijowa na niezdecydowanym i powolnym Zachodzie może zostać zastąpione ryzykownymi, asymetrycznymi działaniami, mającymi na celu ratowanie sytuacji w innych miejscach na linii frontu
— mówił.
Ekspert ocenił, że w najbliższych kilku latach Rosja nie odważy się zaatakować żadnego z krajów NATO. Jak przewiduje, Kreml będzie nadal stawiał na sabotaż, operacje psychologiczne, dezinformację i wykorzystywanie problemów wewnętrznych zachodnich społeczeństw. W tym samym czasie kraje europejskie nie mogą jednak lekceważyć zagrożeń wynikających z agresywnej polityki Rosji, i co więcej, według Alijewa, „nie mogą zasygnalizować swojej niechęci i braku gotowości do obrony”.
Zdaniem analityka, choć Rosji brakuje zasobów, by w pełni konkurować z NATO, będzie ona próbowała nadal prowokować Zachód.
Pomimo stosunkowo spokojnej akceptacji przez Kreml faktu przystąpienia Finlandii i Szwecji do NATO, w grudniu 2022 roku ówczesny minister obrony Siergiej Szojgu ogłosił potrzebę utworzenia dwóch nowych okręgów wojskowych - moskiewskiego i leningradzkiego. Rosja uznała, że ekspansja NATO rzekomo wymaga „militarnej odpowiedzi” ze strony Moskwy
— przypomniał Alijew.
Jak dodał, przystąpienie tych dwóch krajów nordyckich do Sojuszu Północnoatlantyckiego jest dla Kremla poważnym wyzwaniem pod względem strategicznym, ponieważ skutkuje nie tylko z wydłużeniem granicy lądowej z NATO, ale także oznacza, że Morze Bałtyckie faktycznie stało się wewnętrznym jeziorem Sojuszu. Ponadto najbardziej dogodny szlak transportowy pomiędzy głównymi punktami bazowania rosyjskiej Floty Bałtyckiej - w Bałtyjsku (obwód królewiecki) i Kronsztadzie (obwód leningradzki) - może teraz zostać odcięty, zaś flota sojuszników, a nawet same siły estońskiej i fińskiej marynarki wojennej, mogą zablokować wojska rosyjskie poprzez stawianie min morskich.
Alijew podkreślił, że przeciwdziałanie takiemu scenariuszowi zostało ostatnio przećwiczone podczas wspólnych manewrów rosyjskiej i chińskiej marynarki wojennej. Pod koniec lipca korweta Soobrazitielny Floty Bałtyckiej i niszczyciel Jiaozuo chińskiej marynarki wojennej wykorzystały sprzęt radioelektroniczny do wykrycia pozorowanych zapór minowych przeciwnika i zniszczyły je przy pomocy artylerii pokładowej. Przećwiczyły też wspólne akcje poszukiwawczo-ratownicze i udzielanie pomocy jednemu z okrętów.
Wytyczenie granic
Inny przykład niekonwencjonalnej rosyjskiej aktywności w regionie był związany z jednostronnymi próbami wytyczenia granic morskich. 21 maja rosyjskie ministerstwo obrony przedstawiło projekt dotyczący zmiany przebiegu granicy morskiej Rosji w rejonie Morza Bałtyckiego. Wkrótce inicjatywa, która uderzyła w interesy krajów UE i NATO, została wycofana, ale samo jej pojawienie się wyraźnie koreluje ze wzmacnianiem wsparcia Ukrainy przez Zachód w obronie tego państwa rosyjską agresją - uważa Alijew.
Do podobnej sytuacji doszło w przypadku usunięcia przez pograniczników rosyjskich boi granicznych na Narwie na granicy z Estonią. Następne te boje zostały przywrócone, lecz w mniejszej liczbie.
Był to jednoznaczny komunikat (ze strony Rosji), że ten kraj zamierza kontynuować swoje prowokacje, jeśli (inne państwa regionu) będą prowadzić aktywną politykę
— ocenił rozmówca PAP.
Jak dodał, prawdopodobnie najlepszą odpowiedzią ze strony państw w sąsiedztwie Rosji, w tym Polski, byłyby działania spokojne, oparte na faktach i zdrowym rozsądku, do czego wzywał prezydent Finlandii Alexander Stubb. Głównym celem takiego podejścia jest niedopuszczenie do wybuchu paniki wśród zachodnich przywódców i społeczeństw.
Należy zauważyć, że pięć krajów nordyckich i Polska mają już pewne osiągnięcia w tym zakresie, takie jak chociażby projekt stworzenia „ściany dronów”
– zauważył Alijew.
Dr Nurłan Alijew jest specjalistą w zakresie studiów nad bezpieczeństwem. Zajmuje się polityką zagraniczną i bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej oraz innych krajów byłego ZSRS, problemami dotyczącymi Arktyki, a także zagadnieniami z zakresu studiów strategicznych i konfliktów asymetrycznych. Wykłada w Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie. Alijew jest autorem książki „Reassessing Russian Security Policy” (Routledge Publishers, 2023), stanowiącej analizę tego, w jaki sposób rosyjska polityka bezpieczeństwa jest realizowana w praktyce, w tym m.in. podczas inwazji na Ukrainę i w działaniach Kremla wobec Afganistanu.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/703461-ekspert-ostrzega-rosjanie-beda-prowokowac-na-baltyku