„Proszę sobie wyobrazić. Pada strzał, oni w pierwszej chwili nie wiedzą skąd, muszą ocenić sytuację. Ze strefy zagrożenia powinno się bezpiecznie wyprowadzić osobę chronioną i oni to zrobili” - powiedział o działaniach Secret Service w rozmowie z portalem wPolityce.pl nadkom. Dariusz Loranty, ekspert ds. bezpieczeństwa.
wPolityce.pl: Jak pan ocenia reakcje Secret Service podczas zamachu na Donalda Trumpa w Pensylwanii?
Dariusz Loranty: Reakcja była absolutnie prawidłowa. Po oddaniu strzału zasłonili ochraniany obiekt. Ale tu błąd nie polegał na zasłonięciu, czyli działaniu w tak zwanej pierwszej strefie, tylko tu błąd polegał na braku skoordynowanej akcji zabezpieczenia.
A jeżeli chodzi o ewakuację byłego prezydenta USA. Czy tutaj też agencji Secret Service nie popełnili żadnego błędu?
To było prawidłowe. Proszę pamiętać, że agenci ochrony w momencie strzału nie do końca mają informacje skąd padł strzał, jakie zagrożenie jest. Oni muszą działać tutaj według wytrenowanych zasad. Przeprowadzili tę ewakuację prawidłowo. Proszę sobie wyobrazić. Pada strzał, oni w pierwszej chwili nie wiedzą skąd, muszą ocenić sytuację. Ze strefy zagrożenia powinno się bezpiecznie wyprowadzić osobę chronioną, i oni to zrobili.
Pan ma doświadczenie w zabezpieczaniu różnego rodzaju wydarzeń z osobami objętymi ochroną. Jak taki proces wygląda?
Ja patrzę na to przez pryzmat wizyt głów państw. Jako policjant wielokrotnie przy takich wizytach pracowałem. Tu sytuacja jest zupełnie inna. Mamy byłego prezydenta, który ma przypisaną swoją ochronę. W Stanach Zjednoczonych nie jest tak wszystko wzorowe, jak nam się wydaje. U nas była odprawa policjantów z funkcjonariuszami Służby Ochrony Państwa. Wyznaczono by strefy. SOP zajmuje tzw. super strefy i jej bliskie otoczenie. Natomiast na obiektach typu wieżowce, płaskie dachy, to już jest rola policji. Powoływany jest szef sztabu. I policjant jeśli uzyskałby informację, że ktoś pojawił się na dachu, tak jak było w USA, wtedy podejmuje działania. Tak by było to w Polsce.
Takiej koordynacji służb zabrakło w Pensylwanii?
Tam prawdopodobnie nie było czegoś takiego, że mamy operację ochrony Donalda Trumpa, że współdziałamy z policją. Secret Service ustawił swoich snajperów. Myślę, że to ich snajper zneutralizował zamachowca. Oni nie obstawiali wszystkich obiektów i stąd mamy tę reakcję. Są doniesienia, że ktoś zgłosił coś podejrzanego policjantowi, policjant nic z tym nie zrobił, bo nie bardzo miał co zrobić.
Dziękuję za rozmowę
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/698894-nasz-wywiad-loranty-reakcja-secret-service-byla-prawidlowa