Druga tura wyborów we Francji rozstrzygnie, czy prawicowe Zjednoczenie Narodowe, zwycięzca pierwszej tury, uzyska tak wiele mandatów w parlamencie, aby utworzyć rząd. Sondaże nie dają mu tej większości, ale komentatorzy i politycy uważają, że nic nie jest przesądzone.
Wybory parlamentarne odbywają się w 577 okręgach według ordynacji większościowej. 76 kandydatów zagwarantowało sobie mandat już pierwszej turze, a więc do wyłonienia pozostaje 501 deputowanych niższej izby - Zgromadzenia Narodowego. Francuzi wybiorą ich spośród około 1100 kandydatów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gorzka wygrana? Sondaże wskazują, że partia Le Pen uzyska do 205 miejsc w parlamencie. To jednak za mało, by mógł powstać rząd Bardelli
W pierwszej rundzie 30 czerwca w ponad połowie okręgów wyborczych najwięcej głosów uzyskali politycy skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN), dawnego Frontu Narodowego Marine Le Pen. Nigdy wcześniej skrajna prawica nie miała tak wysokiego poparcia. Już wcześniejsze wybory do Parlamentu Europejskiego pokazały, że RN ma elektorat praktycznie we wszystkich grupach społecznych, poza wyborcami w starszym wieku i kadrą zarządzającą. 30 czerwca na RN zagłosowało 10,6 mln Francuzów.
Teraz RN, przy wsparciu części prawicowych Republikanów, walczy o większość bezwzględną w parlamencie, wynoszącą 289 mandatów. Szef partii, polityk młodego pokolenia Jordan Bardella zapowiedział już, że zostanie premierem tylko wtedy, gdy uzyska taką większość. Na 289 mandatów nie może liczyć żadna inna siła polityczna: ani niespójny lewicowy Nowy Front Ludowy (NFP), ani osłabiony po wyborach do PE centrowy obóz polityczny prezydenta Emmanuela Macrona. Mogą jednak one wspólnie przeszkodzić skrajnej prawicy w objęciu władzy.
W tym celu przed drugą turą wycofały swych kandydatów w ponad 200 okręgach, by został tam tylko jeden kandydat: ten, który w danym okręgu ma szansę pokonać polityka RN. Strategia ta nazywana jest „frontem republikańskim” przeciw skrajnej prawicy i w przeszłości dawała efekty. Ostatni przed drugą turą sondaż ośrodka Ipsos sugerował, że szanse RN po wycofaniu kandydatów rzeczywiście się zmniejszyły. Partia Le Pen i Bardelli może liczyć na 170-205 mandatów, lewica na 145-175, centrum na 11-148. a 57-67 miejsc przypadnie tej części Republikanów, która nie poparła RN.
Skrajna prawica idzie do wyborów pod hasłem zaostrzenia przepisów o imigracji - na przykład, zniesienia „prawa ziemi” i ułatwienia wydalania z kraju cudzoziemców sprawców przestępstw i islamistów. Program gospodarczy RN przewiduje obniżenie VAT na paliwa i energię elektryczną. Postulaty lewicy, jak podniesienie płacy minimalnej, zamrożenie cen energii i produktów pierwszej potrzeby, czynią jej program gospodarczy bardzo kosztownym. W NFP ważną rolę odgrywa Francja Nieujarzmiona (LFI), skrajnie lewicowa, grająca na nastrojach antyizraelskich i oskarżane o antysemityzm.
Obie siły opozycyjne - skrajna prawica i NFP - zamierzają po wyborach zrewidować niepopularne reformy wprowadzone przez Macrona (jak podwyższenie wieku emerytalnego). Sposób ich wprowadzania wywołał nieufność i zniechęcenie wobec obozu rządzącego i samego prezydenta.
Komentując piątkowy sondaż, ośrodek Ipsos zastrzegał, że nie jest on prognozą, a rejestracją intencji wyborców. Wiele zależy od mobilizacji wyborców w niedzielę, praktycznie w każdym okręgu - wskazywali autorzy sondażu. Liczyć się będzie to, ilu wyborców zgodzi się z „frontem republikańskim” i poprze kandydata, na którego nie głosowało w pierwszej turze.
Jeśli RN nie zdoła w wyniku wyborów zdobyć większości bezwzględnej, możliwy jest - zapowiadany przez media - scenariusz szerokiej koalicji, łączącej deputowanych od socjalistów do Republikanów. Komentatorzy zwracają uwagę, że takie rozwiązanie nie ma precedensu - we Francji dotąd nie istniały szerokie koalicje, sprawdzające się np. w Niemczech. Innym wymienianym scenariuszem jest rząd techniczny czy ekspercki, którzy działałby przez ograniczony czas - na przykład do kolejnego rozwiązania parlamentu. Macron zwołał przedterminowe wybory 9 czerwca i prawo daje mu możliwość uczynienia tego ponownie nie wcześniej niż za rok.
Karta Stand With Ukraine
Około 170 kandydatów biorących udział w drugiej turze wyborów do parlamentu Francji podpisało „kartę wsparcia dla Ukrainy” stowarzyszenia Stand With Ukraine, deklarując wsparcie dla dostaw broni dla Ukrainy i dla wzmocnienia sankcji wobec Rosji.
Wśród sygnatariuszy są, według stanu na sobotę, przede wszystkim kandydaci partii skupionych wokół prezydenta Emmanuela Macrona. Jest ich na liście ponad 80. Media francuskie informowały w piątek, że kandydaci skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego nie podpisali karty. Kandydaci mogli podpisywać się pod kartą do zakończenia kampanii wyborczej, co nastąpiło w piątek o północy (godz. 24).
W sobotę obok nazwisk deputowanych partii Macrona - Odrodzenie i jej sojuszników (partie: MoDem i Horizonty) jest też sporo nazwisk polityków lewicy: socjalistów, działaczy partii Miejsce Publiczne oraz Zielonych (partii Ekolodzy). Jest także troje kandydatów prawicowej partii Republikanie. Nie ma na liście nikogo ze skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej (LFI).
Przyszli kandydaci deklarują, podpisując kartę, że będą wspierać „dostarczanie Ukrainie wszelkiego uzbrojenia niezbędnego do obrony jej integralności terytorialnej i odzyskania granic uznanych przez społeczność międzynarodową, w szczególności: artylerii, samolotów, pocisków średniego i dalekiego zasięgu i amunicji”.
RN wstrzymało się na początku marca br. podczas niewiążącego głosowania w parlamencie na temat dwustronnej umowy o bezpieczeństwie między Ukrainą i Francją. Francja Nieujarzmiona głosowała przeciw.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/698097-druga-tura-wyborow-we-francji-rozstrzygnie-o-wszystkim