W numerze tygodnika „Plus Minus” z dnia 15 czerwca 2024 roku ukazał się wywiad ze znaną francuską panią filozof Chantal Delsol. Mówi ona między innymi, że „Niemcy powinny były stać się najważniejszym krajem Unii. Wówczas mielibyśmy autentyczną subsydiarność we Wspólnocie…Jednak trauma II Wojny Światowej była tak wielka, że do dziś nie są gotowi przejąć wiodącej roli w UE”.
Słowa te budzą moje poważne zastrzeżenia. I nie było by dobrze gdyby opinia publiczna przyjęła je w sposób bezkrytyczny. Kwestia zasadnicza którą poruszyła profesor Chantal Delsol to stosunek Niemiec do Europy. Nie jestem zwolennikiem przypisywania komukolwiek czy jakiejkolwiek wspólnocie skłonności genetycznych do takiej czy innej polityki. Jednak moim zdaniem można zauważyć trwały schemat myślenia i postępowania niemieckich elit w stosunku do państw sąsiednich i do całej Europy. Pominę tu sprawę relacji Niemiec do Polski. Pozostanę przy tych kwestiach, które dotyczą wszystkich państw Europy.
Jedną głównych tradycji myślenia europejskiego jest poszanowanie zasady empiryzmu. Jeżeli coś się zdarza wielokrotnie, to mamy prawo oczekiwać, że znów nastąpi. Spójrzmy zatem na relacje Niemiec do Europy z perspektywy historycznej. Kiedy i jak Niemcy wykazywali poczucie odpowiedzialności za los kontynentu?
Europa ma z Niemcami bardzo konkretne doświadczenia. Była Pierwsza i Druga Wojna Światowa. Wiele narodów zostało bardzo skrzywdzonych i zniszczonych. Nigdy te krzywdy nie zostały naprawione. Przeciwnie, teraz obserwujemy próby fałszowania przebiegu zbrodni wojennych ze strony kolejnych niemieckich rządów. Był krótki okres po II Wojnie Światowej, kiedy Niemcy były podzielone. Wtedy RFN prowadziła politykę proatlantycką czyli chciała bronić Europy przed komunistyczną ekspansją. Zgoda dawnych mocarstw alianckich na zjednoczenie Niemiec została moim zdaniem uznana wbrew temu, co pisze pani profesor Chantal Delsol za uzyskanie rozgrzeszenia za krzywdy wyrządzone Europę podczas II Wojny Światowej. Od tego czasu o żadnej traumie w Niemczech z tytułu popełnionych zbrodni wojennych trudno mówić. Jest wręcz przeciwnie.
W czasie ostatnich dwudziestu lat politycy niemieccy przystąpili do realizowania polityki którą najkrócej można nazwać prywatyzacją Unii Europejskiej. Oznacza to podporządkowanie instytucji unijnych partykularnym interesom Niemiec. To obywatele Niemiec zajmują w UE wiele najważniejszych stanowisk. To Niemcy (wg statystyk niemieckich) są co roku największym profitentem wspólnego rynku oraz waluty euro. W tym samym czasie wiele państw członkowskich ponosi wymierne straty finansowe a ich rozwój uległ zahamowaniu. Ostatnie lata to także podjęte pod naciskiem Niemiec decyzje o obaleniu rządu w Grecji oraz we Włoszech. To także wymuszona szantażem finansowym zmiana władzy w Polsce. To jeszcze nie wszystko.
„Spuścizna Merkel”
Cały czas Unia Europejska boryka się ze spuścizną po polityce jaką jej narzuciła kanclerz Angela Merkel. To była polityka resetu z Rosją, która uzależniała Europę od rosyjskich surowców energetycznych. W ten sposób Unia Europejska znalazła się na prostej drodze do utraty suwerenności politycznej. Jak by tego było mało Angela Merkel bez konsultacji z kimkolwiek w imieniu całej Unii uruchomiła proces przyjmowania nielegalnych migrantów ekonomicznych z Północnej Afryki. Kanclerz jakoś nie starała się o to, by bogate kraje muzułmańskie przyjmowały migrantów. Postanowiła natomiast swoją politykę wobec migracji narzucić całej Europie. Zanim kanclerz uwolniła Unię od swej obecności w polityce, to proklamowała także projekt reformy Unii w kierunku pełnej jej centralizacji tj w kierunku przekształcenia w superpaństwo. Jest to projekt, który podważa sens integracji europejskiej jako związku równych państw bo zwiększa wpływy polityczne państw dużych. Oznacza on także pozbawienie państw członkowskich atrybutów państwowości takich jak polityka zagraniczna, podatki czy bezpieczeństwo. Jest to moim zdaniem najbardziej kłopotliwy spadek po Angeli Merkel. Oznacza dalszy regres Unii pod względem demokracji bo im większą mamy centralizację władzy tym mniej jest demokracji. Trzeba być naprawdę pełnym hipokryzji liberałem, by twierdzić inaczej.
Mam zatem poważne wątpliwości czy polityka Niemiec prowadzona jest rzeczywiście w interesie wszystkich państw kontynentu. Czy znamy pozytywne przykłady niemieckiej odpowiedzialności za sprawy Europy? Moim zdaniem polityka zagraniczna Niemiec jest przejawem partykularnych dążeń niemieckiej elity politycznej i przemysłowej do panowania nad Europą .Zatem nie mamy do czynienia z polityką odpowiedzialności za kontynent lecz z polityką niemieckiego nacjonalizmu tj rozwoju własnego kraju kosztem innych państw. Federalny ustrój państwa niemieckiego nie ma znaczenia dla prowadzonej polityki wobec Europy.
Stąd, na podstawie doświadczenia z ostatnich stu lat można stwierdzić, że opinia pani profesor Chantal Delsol, o tym iż dobrodziejstwem dla Unii będzie wiodącą rola Niemiec, nie ma empirycznego uzasadnienia. Gdyby ktoś w oparciu o wielki autorytet pani profesor Chantal Delsol tę opinię próbował wprowadzić w życie, to mogłoby się to dla Europy skończyć bardzo źle. Moim zdaniem prawdziwa jest inna opinia, niż ta którą wyraża gość tygodnika „Plus Minus”. Jeżeli chcemy, by w Europie panował pokój i materialny dobrobyt we wszystkich państwach członkowskich Unii, to trzeba zapobiegać sytuacji, w której Niemcy pełnią rolę wiodącą w Europie. Doświadczenie z historii nie pozostawia co do tego żadnej wątpliwości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/696391-europa-i-niemcy