Kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział w poniedziałek, że po wyborach do PE trzeba dać odpór partiom skrajnej prawicy, a ugrupowania rządzącej koalicji, których wynik był bardzo słaby, nie mogą wrócić do polityki w stylu „business as usual”, jeśli chcą odzyskać wyborców.
Wszystko o eurowyborach 2024. SPRAWDŹ
Dla nikogo nie byłby rozsądny powrót do „business as usual”
— oznajmił Scholz podczas konferencji w Berlinie. Podkreślił, że sukcesy wyborcze partii skrajnej prawicy są bardzo niepokojące i nie należy pozwolić, by umocnienie ich pozycji stało się czymś normalnym.
Musimy się tym martwić. Nie można nigdy się do tego przyzwyczaić i będzie to zawsze naszym zadaniem, by dać (skrajnej prawicy) odpór
— dodał kanclerz.
Przekazał też, że jest zwolennikiem szybkiego podejmowania decyzji w sprawie nowych przywódców unijnych, a kolejny przewodniczący Komisji Europejskiej musi polegać na demokratycznej większości wśród partii w Parlamencie Europejskim.
Wcześniej w poniedziałek rzecznik niemieckiego rządu Steffen Hebestreit poinformował, że w Niemczech, w odróżnieniu od Francji, nie będzie przedterminowych wyborów mimo słabego wyniku partii rządzących w wyborach europejskich.
Planowy termin wyborów to jesień przyszłego roku i wtedy zamierzamy je przeprowadzić
— podkreślił Hebestreit.
Dotkliwa porażka partii koalicyjnych
Niemieckie media oceniają, że w wyborach do PE partie koalicyjne poniosły dotkliwą porażkę.
Prezydent Francji Emmanuel Macron poinformował w niedzielę, że rozwiązuje Zgromadzenie Narodowe i wyznacza przedterminowe wybory parlamentarne. Decyzję tę obwieścił po ogłoszeniu sondaży exit poll w niedzielnych wyborach do PE, z których wynikało, że ze znaczną przewagą wygrało Zjednoczenie Narodowe (RN), związane z Marine Le Pen.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/694966-poczul-strach-olaf-scholz-opowiada-o-skrajnej-prawicy