Centrum Belgradu wypełnili w sobotę manifestujący „jedność narodu serbskiego” mieszkańcy Serbii oraz Republiki Serbskiej w Bośni i Hercegowinie. Przemawiający do tłumu wymachującego flagami Serbii politycy obiecywali, że „chociaż pokój jest kluczowy”, nadal będą „prowadzić walkę o interes narodu”.
Na belgradzkim Placu Republiki zebrały się w sobotę setki Serbów, świątecznie usposobionych z okazji pierwszego Ogólnoserbskiego Zgromadzenia - forum skupiającego polityków Serbii oraz Republiki Serbskiej, większościowo serbskiej części autonomicznej w BiH. W ramach wydarzenia pod hasłem „Jeden naród, jedno zgromadzenie - Serbia i (Republika) Serbska” zorganizowano nabożeństwo w intencji Serbii i RS, wspólne posiedzenie rządów i festyn w centrum „stolicy wszystkich Serbów”.
W okolicy sceny, na której do tłumów przemówili prezydent Serbii Aleksandar Vuczić oraz prezydent RS Milorad Dodik, rozdawano flagi, darmowe przekąski i butelki wody. Owinięci narodowymi barwami Serbowie przybyli na Plac całymi rodzinami i w grupach przyjaciół, świętując „jedność narodu” niezależnie od wieku. Zespoły narodowe odśpiewały patriotyczne pieśni i zatańczyły tradycyjny taniec - kolo.
Nie ma czegoś takiego, jak Serb z Serbii czy Serb z Bośni (i Hercegowiny). Serb to Serb i dlatego ten dzień jest tak ważny; im więcej wspólnych inicjatyw i działań, tym lepiej” - powiedział PAP Żeljko. „Jestem dumną Serbką, więc musiałam tu przyjść. Wiadomo, jakie zdanie ma o nas świat, dlatego musimy trzymać się razem
— oznajmiła Vanja.
Wśród zgromadzonych pojawiły się transparenty podkreślające jedność Serbów, przynależność do kraju Kosowa (nieuznawanej przez Belgrad byłej prowincji - PAP) oraz cierpienie narodu.
Media milczą o ofiarach agresji NATO
— głosiło jedno z haseł.
NATO przeprowadziło w 1999 roku - bez autoryzacji Rady Bezpieczeństwa ONZ - naloty na cele w Federalnej Republice Jugosławii, które miały doprowadzić do zakończenia wojny w Kosowie. Bombardowania trwały 78 dni, podczas których zrzucono około 28 tys. bomb. Według szacunków organizacji pozarządowej Human Rights Watch (HRW) w nalotach zginęło około 500 cywilów.
Prezydent Vuczić zauważył, że „przez 30 lat nie usłyszeliśmy nawet słowa pocieszenia z powodu serbskich ofiar”. „Serbia jest zawsze winna, zawsze winny jest Belgrad. I tak będzie zawsze, musimy to dobrze zrozumieć. Na świecie jednak powoli zachodzą zmiany”.
Dodał, że sobotnie wydarzenie jest szczególnie ważne dlatego, że osiągnięto porozumienie ws. jedności Serbów i uzgodniono, że „w przyszłości każdy minister w rządzie Serbii powinien najpierw udać się do Banja Luki (centrum administracyjnego RS - PAP), a nasze dzieci w pierwszej kolejności pojadą na wycieczki do Republiki Serbskiej”.
Nasza jedność nie będzie trwać dni czy miesiące, ani nawet lata, ale całe wieki
— oświadczył Vuczić.
Chociaż w piątek prezydent RS Milorad Dodik zapowiedział referendum w sprawie niepodległości regionu od Bośni i Hercegowiny, Vuczić zapewnił w sobotę, że „nie padło tego dnia nawet słowo o podziale BiH”.
Dodik zapewnił natomiast, że „kluczowy pozostanie pokój, jednak nadal konieczna będzie walka w dążeniu do celów i realizacji interesów narodu serbskiego tak, żeby nie pozwolić, by cokolwiek narzucali nam inni”.
tkwl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/694736-manifestacja-jednosci-narodu-serbskiego-w-centrum-belgradu