We Francji kampanię przed eurowyborami zdominowały tematy wewnętrzne najbardziej trapiące obywateli. Starania prezydenta Emmanuela Macrona, by debatę uczynić bardziej ogólnoeuropejską, raczej się nie udały; dominuje sprawa imigracji - dodając punktów prawicy.
Tegoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego uważane są we Francji za próbę sił przed wyznaczonymi na 2027 rok wyborami prezydenckimi, które - jak się oczekuje - będą starciem kandydatów sprawicowego Zjednoczenia Narodowego oraz proeuropejskiego, centrowego obozu prezydenckiego. Sondaże prognozują bezprecedensowy sukces Zjednoczenia Narodowego w eurowyborach. Na otwierającego listę ZN Jordana Bardellę zamierza głosować ok. 33 proc. ankietowanych.
Obóz prezydencki z główną kandydatką Valerie Hayer może liczyć na 15,5 proc. głosów i walczy teraz o to, by nie spaść na trzecie miejsce. Tuż za nim plasuje się bowiem Partia Socjalistyczna, a na otwierającego jej listę Raphaela Glucksmanna zamierza głosować ok. 14 proc. badanych.
Słaba frekwencja
Około 50 proc. Francuzów może nie pójść na wybory europejskie; podobnie było w 2019 roku.
Od początku kampanii ZN, dawny Front Narodowy, którego wieloletnią przywódczynią była Marine Le Pen, uczynił sprawę imigracji kluczowym tematem. Bardella mówił w marcu br., że eurowybory będą stanowiły „referendum” w sprawie imigrantów. W ocenie komentatorów odniósł sukces: dziennik „Le Monde” ocenia, że temat imigracji nigdy nie zajmował tyle miejsca w wielu poprzednich kampaniach, ile w obecnej. Z ogłoszonego w maju sondażu Ifop wynika, że zdaniem Francuzów sprawa imigracji powinna być priorytetem dla Unii Europejskiej w najbliższych latach.
Obóz prezydencki (partia Macrona, Odrodzenie i jej sojusznicy) eksponował w kampanii argumenty proeuropejskie, prezentując pozytywne strony UE dla obywateli. Skierowaniu debaty na te tory miało służyć wystąpienie Marcona na Sorbonie pod koniec kwietnia, poświęcone wizji przyszłej Europy. Z końcówką kampanii zbiegną się obchody 80. rocznicy lądowania aliantów w Normandii, gdy francuski prezydent znów będzie w centrum uwagi.
Starciem dwóch wizji i ważnym momentem kampanii była debata telewizyjna między Bardellą i premierem Gabrielem Attalem 23 maja. Politolodzy uważają, że dynamiczna dyskusja wypadła na korzyść szefa rządu, który zaskoczył przeciwnika merytorycznymi pytaniami. Znów jednak zza debaty dotyczącej wyborów do PE przezierały sprawy wewnętrzne. Dwóm politykom młodego pokolenia (Bardella ma 28 lat, Attal - 35) przyglądano się jako tym postaciom, które będą kształtować przyszłość francuskiej polityki.
W sondażach Francuzi jako sprawę najważniejszą, wpływającą na ich wybór przy urnach, wymieniali w tym roku siłę nabywczą, a imigracja znajdowała się na drugim miejscu. Na dalszy plan zeszły ekologia i pozycja Francji w świecie, które wymieniano jako ważne przed poprzednimi eurowyborami w 2019 roku i które nie są mocnymi stronami skrajnej prawicy.
Zdaniem komentatorów wśród wyborców dominuje zmęczenie i pewne rozczarowanie obozem prezydenckim. Bardelli udało się przeprowadzić przekonującą kampanię i przekształcić wybory - według określenia AFP - w „referendum przeciwko Macronowi”. Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie jego wynik przy urnach.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/694078-nielegalna-migracja-glownym-tematem-kampanii-we-francji