Rząd Rishiego Sunaka rozpoczął realizację planu wyhamowania nielegalnej imigracji. Zamiast do Londynu przybysze zmierzający na wyspy Brytyjskie mogą trafić do Kigali, bowiem Brytyjski parlament przyjął ustawę umożliwiającą ich deportacje do Rwandy. Umowa z Rwandą (brytyjski rząd już zapłacił władzom w Kigali 220 mln funtów), która ma zniechęcić nielegalnych przybyszy do pokonywania kanału La Manche w tzw. „małych łodziach”, spowodował poważny kryzys w szeregach rządzących Torysów – grupa posłów należąca do umiarkowanego skrzydła partii, przeciwna umowie, w tym poseł Nathalie Elphicke, przeszła do opozycyjnych laburzystów. Konserwatywny burmistrz Tees Valley Lord Houchen nazwał to „walką szczurów w worku”. Ale na tym nie koniec. Obawiający się deportacji imigranci zaczęli uciekać do Irlandii.
Dublin śmierdzącym obozem
I to mimo iż jeszcze nikt do Rwandy nie trafił, i jest mało prawdopodobne, z powodu m.in. obiekcji Sądu Najwyższego, że pierwsze deportacje nastąpią szybko. W ubiegłą środę do Wielkiej Brytanii przypłynęło 711 małych łodzi, co stanowi najwyższą dzienną liczbę rejsów w tym roku. Niemniej jednak migranci szukający schronienia w Irlandii wywołali poważny kryzys między Londynem a Dublinem. Centrum Irlandzkiej stolicy– jak pisze portal „Politico” - zamieniło się w „śmierdzący obóz dla uchodźców”. Kila dni temu władze zlikwidowały obóz złożony z namiotów, ciągnący się od siedziby Biura Ochrony Międzynarodowej aż pod siedzibę przedstawicielstwa Komisji Europejskiej i rządzącej partii Fianna Fáil. Koczowały tam setki migrantów. Dzień po likwidacji obozowisko wróciło – tym razem wzdłuż Wielkiego Kanału. Według „Irish Examiner” to prawie 1700 mężczyzn w namiotach, czekających na przydzielenie im lokali mieszkalnych. Tych jednak brakuje. Nie tylko dla migrantów zresztą, bowiem w Irlandii panuje poważny kryzys mieszkaniowy.
W oczach Irlandczyków ostrzejszy sygnał Wielkiej Brytanii skierowany do osób ubiegających się o azyl po brexicie wygląda jak „Do Rwandy – lub do Irlandii”. Według władz ponad 80 proc. z 7000 tys. nielegalnych migrantów, którzy przybyli w tym roku do Irlandii to osoby, które wcześniej złożyły wnioski o azyl na wsypach brytyjskich. Utrzymanie irlandzkiej granicy bez barier pomimo Brexitu ma kluczowe znaczenie dla irlandzkiej gospodarki i setek tysięcy irlandzkich obywateli mieszkających w Irlandii Północnej. Ale sprawia to również, że osoby ubiegające się o azyl wyjątkowo łatwo mogą przedostać się z Wielkiej Brytanii do Irlandii. Władze mogłyby zwiększyć patrole policyjne na granicy, ale to historycznie wrażliwy temat, mogący ponownie wzniecić konflikt w Irlandii Północnej. Na razie rząd w Dublinie nie chce więc nawet o tym słyszeć. 6700 nowych wniosków o azyl zostało złożonych w Irlandii w pierwszym kwartale tego troku. To o 90 proc. więcej niż w analogicznym okresie rok temu.
Brak współczucia
Jak pisze „Politico” w ciągu ostatniego roku irlandzki Departament Integracji i Biuro Ochrony Międzynarodowej miały trudności ze znalezieniem schronienia dla 100 000 ukraińskich uchodźców i co najmniej 30 000 osób ubiegających się o azyl, w obliczu krajowego kryzysu mieszkań. Szereg opuszczonych nieruchomości przeznaczonych pod zabudowę jako ośrodki dla azylantów zostało spalonych przez oburzonych obywateli. Organizacje charytatywne, takie jak Irlandzka Rada ds. Uchodźców, uważają obecnie, że liczba bezdomnych osób ubiegających się o azyl w Irlandii wynosi około 2000, obok 14 000 Irlandczyków bez stałego zakwaterowania. I to w kraju liczącym zaledwie 5 milionów mieszkańców. Namioty migrantów są rozsiane po całym Dublinie, w parkach, alejkach i wzdłuż rzeki Liffey, która przecina miasto na dwie części.
To wszystko okazuje się być zbyt wiele dla Irlandii, która chce, aby Wielka Brytania przyjęła z powrotem osoby z aktywnymi wnioskami w brytyjskim systemie azylowym. W przeciwnym razie urzędnicy ostrzegają, że tylko w tym roku liczba imigrantów odziedziczonych głównie od Wielkiej Brytanii przekroczy 20 000. We wtorek zatwierdzono projekt ustawy, zgodnie z którą deportacje azylantów z powrotem do Wielkiej Brytanii byłyby możliwe. Tyle, że rząd Sunaka nie zamierza jej przestrzegać, nawet gdyby została uchwalona. Brytyjczycy wskazują na Francję, która ich zdaniem nie powstrzymuje migrantów przed przekraczaniem kanału La Manche i nie chce ich także brać z powrotem. Według Rishiego Sunaka tak długo jak to się nie zmieni, Irlandia nie ma co liczyć na „współczucie” Brytyjczyków. Sunak natomiast zaproponował Dublinowi by dołączył do umowy z Rwandą i także deportował tam nielegalnych migrantów. Nowy premier Irlandii Simon Harris mu odpowiedział, że „ten kraj w żaden sposób, w żadnym kształcie ani formie nie zapewni luk prawnych dla cudzych wyzwań migracyjnych”.
Migracyjny chaos w UE?
Casus Irlandii to sygnał ostrzegawczy dla Unii Europejskiej, gdzie kraje członkowskie już teraz przerzucają się imigrantami. Włochy i Grecja wzbraniają się przed przyjmowaniem z powrotem migrantów odsyłanych im przez Niemcy, Francję czy Szwecję w ramach systemu z Dublina. Pakt migracyjny ze swoją obowiązkową solidarnością chaos tylko pogłębi. Jeśli nikt nie będzie chciał relokować migrantów do siebie, albo tylko w ograniczonym zakresie (a relokacja m być dobrowolna, prawda?), i będzie wolał zapłacić za ich utrzymanie u kogoś innego, skończy się ponownie przymusem a więc dojdzie do konfliktów między państwami. Nie skończy się tez na 30 tysiącach relokowanych migrantów rocznie. W minionym roku ponad 380 tys. nielegalnych migrantów dotarło do UE.
Ponadto relokacja to środek, który skupia się na zarządzaniu problemem masowej imigracji, a nie jego rozwiązywaniu. A tu trzeba znaleźć sposób by zniechęcić migrantów do przyjazdu, m.in. metodą brytyjską, czyli widmem szybkiej deportacji do krajów trzecich. 20 tys. euro od jednego, nierelokowanego migranta to może niedużo, ale ta kwota zapewne wzrośnie. Tym samym kraje, które nie przyczyniły się do powstania problemu, poniosą koszty błędów innych. Także na innym polu, o którym mało się mówi: to kraje strzegące zewnętrznych granic UE, będą musiały rozpatrywać u siebie wnioski o azyl, czyli m.in. Polska. Nigdzie indziej taki azylant nie będzie mógł już złożyć wniosku. A jeśli spróbuje będzie zwracany do kraju pierwszego wejścia, czyli właśnie do Polski. Przy braku możliwości deportacji, tam utknie. Na Cyprze, Malcie. W Polsce. Bez systemu możliwości zawracania imigrantów do państw trzecich, z którymi Unia wynegocjuje stosowne umowy, cały plan spali więc na panewce. A część państw unijnych nie będzie na dłuższą metę chciała przyjąć na siebie ciężaru utrzymywania imigrantów odrzucanych przez inne państwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/691275-do-rwandy-lub-do-irlandii-imigranci-uciekaja-do-dublina