30 kwietnia o północy Tucker Carlson, przebywający od kilku miesięcy w Rosji, opublikował wywiad z ideologiem kremlowskiego imperium Aleksandrem Duginem. Dugin jest naczelnym intelektualistą świata eurazjatyzmu - koncepcji cywilizacyjnej odrębności Rosji i jej przewodniej roli w walce z Zachodem - wykładał na kilku uniwersytetach rosyjskich, ale też na paryskiej Sorbonie, gdzie prawosławne ośrodki werbowały swoją agenturę wpływu wśród francuskich elit. Ten rodzaj wpływu intelektualnego dostał teraz paliwo w postaci popularności Tuckera Carlsona, która to popularność nie zawiera się jedynie w liczbie jego fanów i widzów (12 milionów obserwujących w serwisie X), ale też na jego grupie docelowej - radykalnej antyliberalnej prawicy.
W ten sposób o krok naprzód posuwa się złożony plan narzucenia światu konkretnej interpretacji politycznej - że Zachód jest nośnikiem jedynie lewicowo-liberalnego zła, a Wschód - zwłaszcza rosyjski - niesie tradycyjne wartości chrześcijańskie.
Carlson oczywiście nie dysponował kompetencjami, by postawić przed Duginem niewygodne pytania - w jaki sposób te „tradycyjne” wartości mają przejawiać się w gwałtach na ukraińskich kobietach, w mordowaniu dzieci i rozbojachj na okupowanych terytoriach. Co prawda w pismach Dugina jest odpowiedź na to pytanie - jednostka ludzka ma być bowiem niczym wobec czystego dobra Państwa, Imperium - ale wykazanie tego w wywiadzie odarłoby filozofa ze złudnej szaty prawicowości w sensie zachodnim.
To znaczy faktycznie ten uproszczony, koncesjonowany Dugin, dostawszy do pomocy zachodnią agenturę wpływu jest w stanie podjąć próbę kreowania wizerunku Rosji jako kraju konserwatywnych wartości. I są przecież tacy konserwatyści na Zachodzie, którzy się na to nabierają. Ten mit jakoby wobec progresywizmu Zachodu jedyną alternatywą był „tradycjonalizm” spod znaku Dugina faktycznie wprowadza w błąd wiele środowisk - nie tylko prawicowych. To przecież liberałowie - niektórzy cynicznie, inni ze szczerej i bezgranicznej ignorancji - uważają, że jak ktoś uznaje tylko dwie płcie to jest jak ten „Rosjanin co nienawidzi LGBT”. Ponowny zastrzyk Duginowskich treści do anglosaskiej infosfery (wywiad był przeprowadzony płynną, prostą angielszczyzną) tylko to dwutorowe zagrożenie wzmocni. Dwudziestominutowa Duginowsko-Carlsonowska krytyka liberalizmu (wskazująca na nominalizm i indywidualizm) brzmi całkiem podobnie do tradycyjnej myśli konserwatywnej i dopiero wgłębienie się w eurazjatycką ideologią, w tzw. „Czwartą teorię polityczną” i koncepcję nowej odsłony walki „Rzymu z Kartaginą” (tj. Rosji z USA) pozwala swobodnie zmarginalizować tę filozofię, by znaleźć miejsce na normalny, zdrowy konserwatyzm. Przecież trudno o bardziej konserwatywny kraj jak dawna Rzeczpospolita szlachecka, która odrzucała zupełnie wszystkie eurazjatyckie (choć wtedy jeszcze tak nienazywane) korzenie, na które dziś powołuje się Dugin, Putin i moskiewska Cerkiew.
Powrót Dugina do infosfery - nawet tak pokracznej jak ta w wydaniu Carlsona - powinien być dla nas ostrzeżeniem, że, po pierwsze: znów prawicowość będzie się w świecie liberalnych ignorantów łączyć z prorosyjskością, a po drugie: wstrzyknięta dezinformacja dotknie też kolejnych naiwnych konserwatystów z Zachodu.
Doświadczona rosyjska dezinformacja realizuje więc dwa cele - uderza i w liberalizm, i próbuje kompromitować niezależną prawicę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/690779-dugin-z-carlsonem-subtelnie-zaatakowali-zachodnia-prawice