Literaci członkowi PEN International z krajów bałkańskich opublikowali list otwarty, w którym ostrzegają przed nowym możliwym kryzysem w regionie Zachodnich Bałkanów.
Sygnatariusze z krajów jak Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Kosowo, Czarnogóra i Macedonia piszą w nim, że rosyjska agresja na Ukrainie wzmocniła „wielkoserbską agresywną retorykę”.
Agresywne narracje serbskich nacjonalistów, wspieranych przez reżim w Belgradzie i część duchowieństwa Serbskiego Kościoła Prawosławnego, od lat destabilizują region, przede wszystkim Bośnię i Hercegowinę, Czarnogórę oraz Kosowo
— czytamy w liście.
Autorzy z międzynarodowego stowarzyszenia pisarzy podkreślają ponadto, że reżim prezydenta Aleksandara Vučicia w Belgradzie i Milorada Dodika w Republice Serbskiej, serbskim entitecie w BiH, otwarcie wspierają imperializm wielkorosyjski. Wspominają o napięciach w północnej części Kosowa i groźbie Dodika o odcięciu Republik Serbskiej od BiH.
Agresywny reżim w Belgradzie, który otwarcie się zbroi, jest głównym źródłem niestabilności na Bałkanach Zachodnich. Identyczna narracja z tych samych środowisk w przeszłości wepchnęła nas w dziesięcioletnią krwawą wojnę na terytorium byłej Jugosławii. Nie możemy dopuścić do tego, aby to się powtórzyło. Musimy rozpoznać niebezpieczeństwo i wyraźnie wyrazić swój głos przeciwko wobec konfliktów zbrojnych na Bałkanach Zachodnich.
Literaci z Bałkanów ostrzegają również, że kolejny kryzys może wywołać przyjęcie Kosowa do Rady Europy, czemu stanowczo sprzeciwia się Serbia i zapowiada fale protestów swoich obywateli. Przypomnijmy, Kosowo jest byłą prowincją Serbii, które w 2005 r. ogłosiło niepodległość, nieuznawaną przez Belgrad.
Wzywamy rząd Belgradu i prezydenta do zaakceptowania pojednania jako jedynego możliwego rozwiązania. Apelujemy także do społeczności międzynarodowej, aby pilnie zareagowała na zagrożenie i uczyniła wszystko, co w jej mocy, aby na Bałkanach Zachodnich nie wybuchła ponownie iskra wojny
— czytamy w liście.
Zdecydowany ton ma uzasadnienie
Mocną retorykę listu literatów można oczywiście wyjaśnić faktem, że ich państwa w przeszłości miały kłopoty z serbskim imperializmem. Faktem pozostaje jednak, że władza prezydentów Vučicia w Belgradzie i Dodika w Banja Luce nie rezygnuje z właśnie takiej polityki.
Jak już pisałem, serbski prezydent Aleksandar Vučić, od dłuższego czasu prowadzi politykę zachowania równowagi w relacjach między Unią Europejską, której członkiem chce zostać Serbia (kandydowała w 2012 r.), a relacjami z Rosją i Chinami, z którymi Belgrad ma silne powiązania gospodarcze i polityczne. Wojna na Ukrainie jednak sprawia, że jest to coraz trudniejsze zadanie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Choć Vučić zacieśnił współpracę z Zachodem, nie zrezygnował z więzi ze „światem rosyjskim”. Teraz, gdy nadal nie jest pewne, jak zakończy się wojna na Ukrainie, wydaje się mało prawdopodobne, aby Serbia była gotowa na rozpoczęcie jakiegokolwiek konfliktu w regionie. Jeśli sytuacja ulegnie zmianie i Rosja będzie w stanie udzielić Belgradowi silniejszego wsparcia, nie jest wykluczone, że ta część Europy ponownie przystąpi do wojny.
W tym kontekście list autorów z Bałkanów jest niezwykle ważnym ostrzeżeniem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/690519-pen-international-wielkoserbska-retoryka-grozi-balkanom