Musimy przestać bać się idei armii europejskiej, która nie jest sprzeczna z NATO – ocenił w wywiadzie dla tygodnika „L’Obs” francuski pisarz i były oficer Guillaume Ancel. Dodał, że trzeba wziąć „przeznaczenie we własne ręce, a Ukraina jest jego częścią”.
Przez najbliższe miesiące nie będzie można oczekiwać niczego od Waszyngtonu, a to jedna ważna karta mniej dla Ukraińców odpierających od dwóch lat rosyjską inwazję
— uważa Ancel, który przypomniał też o mniejszym zaangażowaniu USA po stronie Kijowa po wybuchu wojny między Izraelem a palestyńskim Hamasem.
Według pisarza żadna nowa ofensywa nie zostanie rozpoczęta przez Ukraińców, dopóki nie osiągną oni niezbędnego poziomu wyszkolenia i nie będą mieli wystarczającej ilości amunicji.
Do tego czasu ukraiński Sztab Generalny przygotowuje się na trudny, defensywny rok. Straty będą musiały być ograniczone, a czasami z pewnością trzeba będzie ustąpić
— twierdzi Ancel.
Według niego samoloty F-16 w wojsku ukraińskim mogą przywrócić równowagę sił na wojnie, ale nie zrobią one różnicy bez odpowiedniej amunicji.
Podpisanie przez Ukrainę dwustronnych umów z Francją i Niemcami o bezpieczeństwie gwarantuje, że dwa największe kraje Unii Europejskiej będą nadal odgrywać kluczową rolę w pomocy dla Kijowa – twierdzi były wojskowy.
Musimy przestać bać się idei armii europejskiej, która nie jest sprzeczna z NATO
— dodaje.
W jego opinii UE w końcu uświadamia sobie, że jest „wojskowym karłem” i nie może już dłużej polegać na innych w kwestii swojego bezpieczeństwa.
Jeśli Europa porzuci Donbas, będziemy mieli do czynienia z nowym syndromem monachijskim (od konferencji w Monachium w 1938 roku – PAP): negocjowaniem pozornego pokoju w zamian za zapewnienie trwałej wojny
— uważa Ancel.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/682988-niebezpieczne-tezy-bylego-francuskiego-oficera