Wreszcie przeczytać można w prasie europejskiej, choć oczywiście nie w tej zdegenerowanej, czyli mizdrzącej się do lewicy, że przez Europę właśnie przepływa fala prawicowych nastrojów.
Szkoda jednak, że Polskę to tsunami ominęło w ostatnich wyborach, ale widocznie fajnopolacy są zapóźnieni i wciąż wydaje im się, że to zapateryzm jest na fali wschodzącej.
Wielu analityków prognozuje, że partie lewicowe stoją w obliczu porażki wyborczej na całym kontynencie europejskim. Miejmy nadzieję, że zostanie ona utrwalona podczas zbliżających się czerwcowych wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Wiele radości sprawiła ostatnio Finlandia, która ponownie i stanowczo postawiła na konserwatystów. Parę dni temu odbyła się druga tura wyborów prezydenckich i zwycięzcą został Alexander Stubb, startujący z ramienia centroprawicowej partii Koalicji Narodowej, która obecnie przewodzi też koalicji rządzącej z premierem Petteri Orpo na czele.
We Włoszech, pomimo zaklęć i ogólnoeuropejskiej paniki - Giorgia Meloni- rządzi skutecznie i przy dużej aprobacie społecznej od października 2022 r. Nie traci na popularności, bo nawet opozycja nie znalazła jak dotąd jej słabych punktów.
Na Węgrzech od 2010 r. rządzi Viktor Orbán, który stał się w oczach wielu Europejczyków razem z PiS-em symbolem przeciwwagi i przekory wobec socjalistycznego walca polityki unijnej.
We Francji Marine Le Pen, nazywana złośliwie - wieczną kandydatką na prezydenta Republiki, może po raz pierwszy przerwać błędne koło swych porażek w drugiej turze i utrzeć nosa liberałom i lewicy.
Niemcy opętane histerią w obliczu rosnącej w siłę AfD kombinują „jak obronić demokrację przed prawicowym ekstremizmem” i zapewne bardzo posłuży im przykład Polski, aby walczyć z adwersarzem zupełnie poza regułami politycznej gry. Umiejętność otaczania kordonem sanitarnym politycznego rywala cechuje przecież wyjątkowych „demokratów”.
W Holandii prawicowy Geert Wilders odniósł historyczne zwycięstwo wyborcze w listopadzie.
W Hiszpanii choć władzę sprawuje koalicja socjalistów z komunistami i zlepkiem separatystycznych partii to jednak w Kongresie prawica stanowi większość, choć niewystarczającą do sprawowania rządów. Nie wolno też zapominać, że na szczeblu samorządowym większościowo rządzi centroprawicowa Partia Ludowa, bo samodzielnie lub w koalicji z VOX aż w 13 wspólnotach autonomicznych na wszystkich 17 w kraju.
W Portugalii już za moment w marcu odbędą się wybory po spektakularnej dymisji premiera António Costy, a wedle wszelkich sondaży prawica ma ponownie przejąć władzę. Centroprawicowa partia Sojusz Demokratyczny prowadzi w sondażach przed socjalistami, a depcze jej po piętach odpowiednik hiszpańskiego Vox czyli zaprzyjaźniona z nim partia -Chega. Skręt Portugalii w prawo jest już uważany za oczywistość.
W Szwecji centroprawicowa Partia Umiarkowana jest druga, ale poparcie bloku partii prawicowych pozwoliło na powołanie przez parlament jej lidera Ulfa Kristerssona na nowego premiera i tym samym położyło kres wieloletnim rządom socjaldemokratów.
I tylko w Polsce, zmanipulowane społeczeństwo, zakompleksione przez pokrzykiwanie i rezolucje płynące z Brukseli zdecydowało się postawić kolejny raz na Donalda Tuska, który przyznajmy – oddał więcej zasług Peru niż Polsce, otrzymując tamtejsze odznaczenie państwowe „Słońce Peru” w 2008 r.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/682091-europa-idzie-na-prawo-a-polska-na-lewo