Były dziennikarz Fox News Tucker Carlson nagrał w Moskwie swoją zapowiedź wywiadu z Putinem. Dziennikarz zapewnia, że chce tylko pokazać prawdę, choć już w samym kilkuminutowym nagraniu zdradza ignorancję w sprawach rosyjskich, a swojego rozmówcę traktuje jak zwykłego przywódcę demokratycznego państwa.
Carlson kreuje się na wolnościowca, który zwyczajnie chce przeprowadzić rozmowę z „drugą stroną sporu”. Ale to nieprawda.
Po pierwsze to nie Carlson wybrał Putina na rozmówcę, ale Putin Carlsona. Choć były prezenter Fox News zapewnia, że jako pierwszy i jedyny od wybuchu wojny zdecydował się na rozmowę z prezydentem Rosji, to znamy przypadki dziennikarzy, którzy zapraszali gospodarza Kremla na wywiad. Jedną z nich jest Christiane Amanpour z CNN:
Czy Tucker naprawdę myśli, że my, dziennikarze, nie próbowaliśmy przeprowadzić wywiadu z prezydentem Putinem każdego dnia od czasu jego pełnoskalowej inwazji na Ukrainę? To absurd - będziemy kontynuować prośby o wywiad, tak jak robiliśmy to od lat.
— stwierdziła.
Putin regularnie odmawia różnym redakcjom, na rozmowę z Carlsonem się jednak zgodził. Dlaczego? Po tym jak dziennikarz został zwolniony z prawicowej telewizji Fox News w kwietniu 2023 roku jego aktywność w tematach rosyjskich była zbieżna z postulatami Kremla. Carlson, który nigdy wcześniej nie wykazywał znajomości spraw Europy Wschodniej zaczął potępiać Ukrainę za próby obrony a prezydenta Zełenskiego atakował np. za fizjonomię. Nic dziwnego, że postawa amerykańskiego prezentera spodobała się na Kremlu, jednak wiemy od lat, że prezydent Rosji od dawna nie udzielił niekoncesjonowanego wywiadu.
Wywiad jaki zapowiada Carlson ma dotyczyć rosyjskiej inwazji na Ukrainę, ale dziennikarz używa tutaj dezinformacyjnych pojęć. Nie mówi o rosyjskiej inwazji, zrównuje Rosję i Ukrainę w tym sporze i sugeruje, że potrzebny jest szybki pokój, bez względu na jego postanowienia. Przy obecnej postawie Rosji i uznaniu przez nią wcielenia czterech obwodów ukraińskich, które w znacznej części są faktycznie okupowane oznaczałoby to koniec wojny ze zwycięską Rosją i uznaniem jej aneksji. W skrócie: Carlson komunikuje światu, że uznanie wygranej Kremla zakończy tę wojnę, która… tu dziennikarz roztacza wizje destrukcji ładu światowego jeśli ta wojna będzie trwała. Nie rosyjska inwazja na Ukrainę, która mogłaby się skończyć jedną decyzją Putina, ale jakaś symetryczna wojna.
Prezenter uderza w Bidena zarzutem o szpiegowaniu korespondencji elektronicznej w USA, co brzmi jak rechot Łubianki przy skali inwigilacji i politycznych zabójstw w państwie Putina. Niestety wygląda to na przekaz klasycznej agentury wpływu, która już od 1945 roku zrównywała albo demonizowała „imperializm amerykański” wobec polityki Związku Sowieckiego.
Powtórzmy zasadniczą tezę naszych rozważań: to nie Carlson wybrał Putina, ale Putin Carlsona. Jednak uchodząc za prawicowego autora amerykański prezenter wszedł dokładnie w te same buty, które w I połowie XX wieku przywdziali lewicowi intelektualiści przedstawiając na Zachodzie racje innego gospodarza Kremla - Józefa Stalina. Emil Ludwig, autor biografii Stalina z 1942 roku, Bernard Shaw, któremu Stalin kazał wyprawić w Moskwie 75. urodziny, Henri Barbusse, Romain Rolland czy Leon Feuchtwanger - oni wszyscy byli podejmowani przez rosyjskiego wodza pod płaszczykiem tych samych pretekstów. Carlson chce „tylko pokazać racje drugiej strony”, lewicowi pisarze Europy Zachodniej usprawiedliwiali to podobnie, prezenter wskazuje na zły liberalizm, tak jak ówcześni autorzy mówili o złym kapitalizmie. Abstrahując od słuszności krytyki Zachodu - z pewnością udawanie się z tym do wrogów o ludobójczych zapędach nie jest adekwatnym poziomem debaty publicznej.
Last but not least, dziennikarz z demokratycznego kraju w rozmowie z oficerem KGB stoi na straconej pozycji. Przed sobą będzie miał przeszkolonego w kłamstwie człowieka z opracowaną na poziomie zarządzania refleksyjnego dezinformacją i z ostatecznym atutem - wypadnięciem z okna gościa, gdyby jednak okazał się nie rozumieć „wyższej konieczności” „zagrożonej Rosji”. Zachodnia demokracja wciąż nie rozumie skali cynizmu i wielopoziomowości kłamstw z Moskwy. Oświeceniowcy z Wolterem, Diderotem i innymi encyklopedystami na czele pisali o postępowym imperium Katarzyny II, później z kolei konserwatyści XIX wieku z podziwiali państwo carów jako „żandarma Europy”, dalej wahadło manipulacji pozyskało lewicową elitą zachwyconą modernizacją w duchu komunistycznym, a teraz na lep rosyjskich bajek o zdrowej słowiańszczyźnie pragnącej pokoju od anglosaskich intryg nabierają się konkretni prawicowcy.
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/681096-to-nie-carlson-wybral-putina-ale-putin-carlsona