Czy pamiętacie państwo Heinricha XIII, księcia Reuß? Nieszczęsny „Enrico” – jak nazywają go bliscy, od lat jest skłócony z własną, liczącą 60 osób rodziną, oraz państwem. Większość majątku wydał na koszty procesowe. Rok temu został zatrzymany bo miał planować pucz wraz z tzw. „Obywatelami Rzeszy”, czyli grupą byłych żołnierzy Bundeswehry i innych szurów. Krwawy przewrót, włącznie z porwaniem i zabiciem polityków oraz szturmem na Bundestag. Niektórzy z puczystów to tzw. Querdenker, którzy protestowali przeciwko obostrzeniom związanym z pandemią Covid-19, oraz zwolennicy kultu Q-Anon, przekonani, że tzw. „deep state” pociąga za kulisami z sznurki i ciągnie Niemcy w przepaść. W sumie 50 osób, które chciały zająć Bundestag, skuć 598 posłów w kajdanki i jednocześnie dokonać sabotażu sieci energetycznych. Wywołane puczem zmieszanie miałoby doprowadzić do upadku rządu.
Niedoszli puczyści zapomnieni
Na czele nowego stanąłby książę Reuß. Jako cesarz. Plan absurdalny, wręcz fantastyczny, zresztą jego wykonanie było wielokrotnie przez samych puczystów zawieszane, ale zdaniem śledczych stanowił on realne zagrożenie dla państwa. Kilka miesięcy wcześniej zresztą inna grupa Obywateli Rzeszy planowała porwać ówczesnego ministra zdrowia Karla Lauterbacha, i zmusić w ten sposób rząd do dymisji. O pomoc chcieli poprosić Rosję. Emisariusze mieli – jak pisze „Der Spiegel” - łódką przepłynąć do Kaliningradu i tam błagać o audiencję na Kremlu. Taką łódką z wiosłami. To w końcu tylko kilkaset kilometrów. Niebezpieczna ta skrajna prawica i zuchwała – krzyczeli politycy i media. Dążenia podstarzałego arystokraty do władzy absolutnej wywołały słuszne skojarzenia – z tym co zwykle. Hitler, obozy, a skoro skrajna prawica to AfD, a nawet i CDU, w końcu tam jeszcze jakaś garstka konserwatystów pozostała, to powinno się ją zakazać. Nie CDU, ale AfD.
Od wyczynów księcia Reussa minął jednak już rok, i wszyscy o nim zapomnieli. A notowania koalicji z SPD, Zielonych i FDP są w piwnicy – według Deutschlandtrend SPD spadła do 13 proc. poparcia na poziomie federalnym, podczas gdy AfD dalej ma 22 proc., a w niektórych landach na wschodzie, jak w Saksonii, zbliża się do 40. Znów pojawiają się głosy, że należy zakazać partię Alice Weidel i Timo Chrupalli. Pojawił się już nawet pierwszy sondaż, że 42 proc. Niemców poparłoby taki krok. To nie jest jeszcze nawet połowa obywateli, ale to może się przecież zmienić. Tylko trzeba znaleźć dobry powód. Pucz księcia Reussa mało kto kupił. Należało więc znaleźć kolejny spisek. No i znaleziono. Pod koniec listopada w hotelu w Poczdamie spotkała się grupa 20 osób, by dyskutować o polityce migracyjnej. Pracownicy (lewicowego) ośrodka badawczego non profit Corrective zaczaili się na nich i odkryli rzekomo „tajny spisek” w celu wywiezienia milionów imigrantów, a także niemieckich obywateli pochodzenia imigranckiego, z kraju. Według „Correctiv” pod uwagę brana była „deportacja” oraz „reemigracja”, zmuszanie ludzi do „asymilacji” lub alternatywnie do wyjazdu, ale także „zwyczajne wypędzenie”. W spotkaniu mieli wziąć udział m.in. były poseł AfD Roland Hartwig, działacz CDU Ulrich Vosgerau czy lider Ruchu Tożsamościowego (IB) Roland Sellner.
Grubymi nićmi szyte
Reakcja świata mediów i polityków była histeryczna. Kanclerz Olaf Scholz mówił o „fantazjach asymilacyjnych prawicowych fanatyków” i zaapelował do kontrwywiadu by zajął się tymi, którzy omawiali w Poczdamie swoje „tajne plany czystek etnicznych”. Sam ośrodek „Correctiv” zasugerował zresztą, że spotkanie w Poczdamie było czymś w rodzaju „konferencji w Wannsee 2.0”. Nic dziwnego więc, że liderowi grupy parlamentarnej FDP Christianowi Dürrowi przypominały się czasy nazizmu. Liderka Partii Zielonych Britta Haßelmann zaś wezwała do obrony społeczeństwa „przed wrogami demokracji”. A tym wrogiem demokracji jest jej zdaniem „AfD”. Były przewodniczący Bundestagu Wolfgang Thierse, polityk SPD, apelował by „ponownie rozpatrzyć zakaz AfD” pomimo „ryzyka”. Niepowodzenia przez Trybunałem Konstytucyjnym oczywiście. Nieważne, że spotkanie w Poczdamie nie było tajne, bo takie spotkania odbywają się w tym miejscu od lat. A tezy na nim przedstawione nie były nowe, oraz także zupełnie jawne. Sellner kilka lat temu napisał książkę o „zmianie władzy przez prawicę” („Regime Change von rechts“), która jest bestsellerem, i która ukazała się właśnie w czwartym wydaniu. Omawiane w Poczdamie tezy właśnie z niej pochodzą. Jak pisze magazyn „Cicero” by je poznać „wystarczyło udać się do księgarni”. Nie trzeba było pływać z lornetką po jeziorze wokół hotelu na dmuchanym pontonie, jak uczynili to członkowie kolektywu „Correctiv”.
W książce Sellnera nie ma zresztą nic o wyrzucaniu z kraju niemieckich obywateli, nawet jeśli pochodzą oni z imigracji, i on sam się od tego stanowczo odcina. Może szczerze, może nie. Ale od tego jeszcze daleko do „deportacyjnego” puczu, czy jak to ujął „Spiegel” „powrotu mrocznego totalitaryzmu”. Pomijając fakt, że wydalanie ludzi posiadających obywatelstwo jest niewykonalne, bo nie ma ich dokąd wydalić. Nawet jeśli ktoś uznałby tę poczdamską grupę dyskusyjną i omawiane na niej pomysły Sellnera na temat reemigracji za okropne, to nie można jej poważnie porównywać z konferencją, na której w imieniu państwa niemieckiego planowano w 1942 r. wymordowanie milionów europejskich Żydów. No, ale jak dyskusja już raz rozgorzała to nie było hamulców. I w niemal każdej wypowiedzi przewijał się watek zakazu AfD. Nie jest to partia z mojej bajki, wręcz przeciwnie nawet, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że szyje się podstawy do jej zakazu bardzo grubymi nićmi. Bo pokonanie jej przy urnach może się nie udać chce się sięgnąć po sędziów.
Można rzec, że niemiecki polityczny mainstream znalazł się w nie lada pułapce. Prowadząc taką politykę migracyjną jak dotychczas, traci poparcie obywateli i oddaje pole AfD. Jeśli by tę politykę jednak zaostrzył zaprzepaścił by postępowe zasady moralne, na których ufundowany jest współczesny mit republiki federalnej jako moralnego mocarstwa. Pozostaje odebranie ludziom politycznej alternatywy. Ciekawe czy i kiedy to się stanie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/678056-konferencja-w-wannsee-20-niemcy-znow-wykryli-spisek