Pod koniec ubiegłego roku w Centrum Prasowym Agencji TASS zaprezentowano raport, który powstał w Instytucie Światowej Gospodarki Wojennej i Strategii moskiewskiej Wyższej Szkoły Gospodarki. Nosi on tytuł Polityka Rosji wobec światowej większości, ale o znaczeniu tego wystąpienia dla kształtu przyszłej rosyjskiej polityki świadczy nie tylko podjęta tematyka, ale przede wszystkim Autorzy i polityczni patroni tego opracowania.
Warto najpierw kilka słów poświęcić Instytutowi, bo na rosyjskiej mapie intelektualnej jest to placówka nowa, choć jak się wydaje mająca w polityce Kremla odegrać istotną rolę. Kieruje nim Sergiej Awakianc, przez 11 lat (2012 – 2023) dowódca Floty Oceanu Spokojnego, w kwietniu minionego roku zwolniony do rezerwy, obecnie, prócz Instytutu kieruje też sztabem organizacji odpowiadającej za patriotyczne wychowanie rosyjskiej młodzieży. Instytut, jak powiedział w jednym z ostatnich wywiadów Sergiej Karaganow, który również zaangażowany jest w jego prace, ma opracować wespół z elitami państw światowego południa nową „strategię powstrzymywania” Zachodu uwzględniając lekcje wojny na Ukrainie, w tym zmiany technologiczne, których znaczenie dla współczesnej sztuki wojennej trudno przecenić. Głównym autorem raportu jest Dmitrij Trenin, znany rosyjski specjalista ds. międzynarodowych, w przeszłości, do wybuchu wojny, dyrektor rosyjskiego Centrum Carnegie. Za czasów ZSRR, przez 20 lat służył on w rosyjskich siłach zbrojnych, w których doszedł do stopnia podpułkownika, w sekcji łączności (zapewne wywiad) również na terenie NRD, był wykładowcą sowieckich wyższych uczelni wojskowych i uczestnikiem rozmów rozbrojeniowych ze Stanami Zjednoczonymi. W ubiegłym roku Trenin jako jeden z niewielu rosyjskich ekspertów poparł sformułowaną przez Karaganowa propozycję, aby Rosja dążąc do zwycięstwa w wojnie na Ukrainie odwołała się do swego potencjału jądrowego, nawet jeśli w grę miałoby wchodzić użycie tego rodzaju broni. W prace nad raportem zaangażowany był również inny współpracownik Instytutu – Aleksandr Kramarienko, obecnie kierujący jednym z instytutów rosyjskiej Akademii Dyplomatycznej MSZ-u a w przeszłości wieloletni dyrektor i wicedyrektor Departamentu Planowania Strategicznego rosyjskiego resortu spraw zagranicznych. Raport został przygotowany przez ludzi wpływających na kształt rosyjskiej polityki, co potwierdza też fakt uczestnictwa w jego prezentacji Aleksieja Dobrynina, pełniącego obecnie funkcję, którą w przeszłości sprawował Kramarienko. W spotkaniach podczas których dyskutowano tezy tego dokumenty brali udział politycy i eksperci współkształtujący rosyjską politykę. Trudno wszystkich wymienić, ale trzeba wspomnieć, że byli to m.in. Sergiej Riabkow, wiceszef MSZ-u, Denis Agafonow w administracji Kremla sprawujący funkcję wicedyrektora departamentu polityki zagranicznej czy Timofiej Bardaczow, Andriej Suszencow i Fiodor Łukianow, dyrektorzy programowi Klubu Wałdajskiego.
Budowa sieci aliansów, porozumień i doraźnych sojuszy
Autorzy raportu postanowili opisać sytuację międzynarodową i politykę Rosji w ujęciu strategicznym, co oznacza nakreślenie głównych jej konturów do roku 2040. Ich zdaniem utrzyma się obecny podział, który zarysował się w związku z wybuchem wojny na Ukrainie, na blok Zachodu, który określają oni „światową mniejszością”, związek państw zamieszkiwanych przez około miliard ludzi dominujących do tej pory w świecie i całą resztę, nazywaną najczęściej „światowym Południem” w rosyjskiej narracji określaną też mianem „światowej większości”. Obiektywne trendy związane ze zmianą sytuacji globalnej będą w nadchodzących latach, co jest na rękę Rosji, prowadziły do zmiany układu sił. Nowe mocarstwa w rodzaju Indii czy Brazylii, ale też ambitni gracze regionalni (Turcja, Iran czy Arabia Saudyjska) będą się emancypowali spod dominacji Zachodu. Tym zjawiskom będzie sprzyjała zarówno polityka Chin, które przystępują do budowy swego bieguna siły, jak i słabnięcie dotychczasowych liderów, przede wszystkim państw Europy, która zaczyna pogrążać się w wielowymiarowym kryzysie - demograficznym, ekonomicznym i dotyczącym świata wartości. Kolektywny Zachód będzie słabł również z tego powodu, że centrum rozwoju gospodarczego przesuwa się do Azji, a w perspektywie kolejnego dziesięciolecia rosło będzie znaczenie Afryki. Nie oznacza to jednak, jak zauważają, że „światowa większość” jest naturalnym sojusznikiem Federacji Rosyjskiej tkwiącej w ostrym konflikcie z Zachodem na tle wojny na Ukrainie. Tak nie jest, bo jak uważają Autorzy raportu świat nie podzielił się na walczące czy rywalizujące ze sobą bloki. „Światowa większość” czyli państwa południa w swej większości pozostają neutralne wobec wojny Rosji z Zachodem, ale z punktu widzenia Moskwy taka postawa jest wystarczającą, bo uniemożliwia polityczne izolowanie Federacji, a dodatkowo niweluje negatywny wpływ sankcji. Rosja nie powinna, w świetle propozycji zawartych w raporcie, dążyć do zbudowania wokół siebie jakiejś większej konfiguracji politycznej o wymiarze antyzachodnim. Autorzy nie wierzą nawet w to, że Chiny mogą wejść do gry porzucając swą dotychczasową ostrożną politykę. Tym nie mniej polityczna emancypacja światowego Południa staje się faktem i element ten powinien być uwzględniony w rosyjskiej polityce zagranicznej następnych kilkunastu lat. Podobnie zresztą jak za czynnik stały winna być uznana twarda rywalizacja z Zachodem. Nie będzie kolejnego resetu, wrogość i zbrojny pokój utrzymają się przez kolejne dziesięciolecia, tym bardziej, że Rosja musi, zdaniem Autorów opracowania, wygrać wojnę na Ukrainie. Każde inne rozstrzygnięcie byłoby groźne dla rosyjskiego projektu cywilizacyjnego a z pewnością spowolniłoby naturalne i korzystne dla świata zmiany w zakresie porządku globalnego. Autorzy opracowania proponują, aby strategicznie Rosja w nadchodzących latach „przestawiła” swoja dyplomację i politykę na inne kierunki. Skoncentrowała swe wysiłki na budowie sieci aliansów, porozumień i doraźnych sojuszy z państwami nie-zachodnimi. W wymiarze doraźnym tego rodzaju przesunięcie wysiłków, w tym „szeroki manewr surowcowy”, ma z jednej strony zagwarantować gospodarce Rosji możliwość, w sytuacji ograniczeń sankcyjnych, normalnego funkcjonowania, ale też chodzi o budowanie politycznego przyzwolenia na użycie przez Kreml rosyjskiego potencjału jądrowego, bo odwołanie się do tego środka może okazać się niezbędne, aby wygrać wojnę na Ukrainie. Jak piszą, dlatego, że „Zachód w dalszym ciągu zwiększa wielkość pomocy wojskowej dla Kijowa, aż do stworzenia warunków do przeprowadzenia uderzeń na terytorium Rosji, wskazane jest przygotowanie kręgów rządzących i społeczeństw krajów Większości Światowej na możliwość dalszej eskalacji konfliktu, w tym poprzez polityczne lub nawet – w skrajnych przypadkach – bezpośrednie zaangażowanie czynnika nuklearnego. Już sama dyskusja na ten temat ze środowiskami politycznymi i eksperckimi krajów Światowej Większości stanie się potężnym czynnikiem powstrzymującym Zachód, przełamującym jego wolę do podjęcia agresywnych kroków”.
Warto jednak dobrze rozumieć tok argumentacji rosyjskich ekspertów. Otóż są oni zdania, że po kilkuset latach Rosja „zakończyła swą podróż na Zachód”, który nie tylko wchodzi obecnie w epokę cywilizacyjnej degeneracji, ale mając świadomość własnych problemów i spadającego znaczenia staje się czynnikiem destabilizacji. A zatem Moskale niczego wartościowego już od Zachodu nie oczekują, a nawet po to aby zachować cywilizacyjno-kulturową odrębność i zdolność do przetrwania, należy odseparować się od „zgnilizny” napływającej z tego kierunku. W takim ujęciu rosyjski potencjał nuklearny ma umożliwić nie tylko zwycięstwo na Ukrainie, bo o innym zakończeniu wojny mowy być nie może, ale przede wszystkim ma ułatwić stworzenie na zachodniej granicy Federacji Rosyjskiej zbrojnego kordonu sanitarnego, który będzie izolował „russkij mir” od zgubnych tendencji. Ten kordon jest niezbędny, bo cywilizacyjna energia społeczeństwa rosyjskiego musi z jednej strony zostać skierowana na Wschód, po to aby zagospodarować Syberię, z drugiej „do wewnątrz” bo bez przyspieszenia w zakresie postępu technologicznego i naukowego Rosja przyszłości nie będzie się liczyła w nowym świecie. Ten nowy świat trzeba zacząć budować już teraz, wspierając wszystkie inicjatywy międzynarodowe, które mogą prowadzić do spadku znaczenia instytucji stworzonych przez Zachód. Im szybciej świat odejdzie od dolara, dominacji Ameryki w dziedzinie badań naukowych i wdrożeń, działających w interesie Zachodu instytucji międzynarodowych, tym prędzej i łatwiej Rosja zajmie należne jej miejsce w nowym globalnym ładzie. Nie będzie on oznaczał sieci sojuszy zbudowanych przez Moskwę. Autorzy raportu realistycznie oceniają perspektywy takiej polityki i są zdania, że raczej będziemy mieć do czynienia z barwną i szybko zmieniającą się mapą doraźnych sojuszy wokół pragmatycznie pojmowanych celów. W Azji Rosja winna nie tylko utrzymywać swe dotychczasowe, dobre relacje, z Chinami, ale również intensywnie „inwestować” w stosunki z Indiami, rozwijać komunikację na linii północ–południe (Iran i Azerbejdżan), stabilizować sytuację w Azji Środkowej i zacieśniać więzi z Wietnamem i wojskowymi rządzącymi w Mjanma. Jeśli chodzi o politykę w tym obszarze to Autorzy raportu, co warto podkreślić, wcale nie proponują budowy strategicznego sojuszu rosyjsko–chińskiego, choć oczywiście są zainteresowani dobrymi relacjami na linii Moskwa–Pekin. Mając świadomość nierównomierności potencjałów w gruncie rzeczy opowiadają się za polityką balansowania, wielowymiarową, polegającą na równoważeniu chińskich wpływów relacjami z Delhi, Teheranem czy Hanoi. To oczywiście wizja gry w rodzinie narodów azjatyckich, po tym, jak uda się wyprzeć Anglosasów z kontynentu. Kiedy to się stanie, kiedy dla wszystkich będzie jasne, że Amerykanie stracili możliwości oddziaływania na sytuację w Azji, to wówczas, jak chyba nieco na wyrost prognozują Autorzy raportu, nawet Japonia i Korea Płd. mogą przyłączyć się do umownego „bloku azjatyckiego”, faktycznego porozumienia państw zainteresowanych trzymaniem Zachodu z dala od interesów kontynentu, który przekształci się w centrum rozwoju świata. To zadanie na dziesięciolecia, ale po to aby Rosja mogła uczestniczyć w nowym porządku globalnym, musi zmienić już teraz instytucjonalny kształt swojej polityki zagranicznej. Więcej wysiłku wkładać powinna w rozwijanie współpracy z państwami Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej, stawiać na BRICS, zawierać lokalne alianse i porozumienia, a nie ma liczyć na jakiekolwiek ocieplenie w relacjach z Zachodem. Tu na dziesięciolecia zapanuje „zima” i wrogość, co oznacza, że w świetle propozycji zawartych w raporcie Rosja musi być przygotowana na długi okres twardej rywalizacji, w której nie soft power będzie się liczyło. Autorzy raportu uznają wręcz położenie nacisku na miękkie oddziaływanie za próbę narzucenia przez Zachód Rosji niekorzystnych dla jej interesów sposobów myślenia o tym przy użyciu jakich narzędzi należy uprawiać politykę i są zdania, że zwłaszcza w nowych niestabilnych czasach rośnie znaczenie twardej siły.
Konfrontacyjny Zachód?
To przywiązanie do narzędzi militarnych jest pochodną przekonania o tym, że w najbliższych latach to Zachód, mający świadomość spadku swoich możliwości i wpływów w świecie, będzie dążył do konfrontacji, stanie się blokiem bardziej wewnętrznie spoistym i agresywnym. Już obecnie, jak uważają, „rosyjski straszak” jest jednym z narzędzi utrzymania spoistości słabnącej Unii Europejskiej, a w przyszłości Amerykanie będą dążyli do destabilizowania sytuacji w niektórych regionach świata, bo tylko w ten sposób będą mogli zablokować kształtowanie się wspólnych instytucji politycznych „światowej większości”. Rosja, która, ich zdaniem, pierwsza wystąpiła czynnie przeciw hegemonii Zachodu i nie ma zamiaru zrezygnować ze swej suwerenności i cywilizacyjno–kulturowej tożsamości, jest właśnie z tego powodu „na celowniku”.
Rosja ma być odrębną cywilizacją
Gdyby czytać raport Polityka Rosji wobec światowej większości nie przez pryzmat dyskusyjnych tez na temat kierunku ewolucji porządku światowego, ale w odniesieniu do obecnej sytuacji, to należałoby go uznać za intelektualne uzasadnienie obecnej linii Kremla. Rosja ma być odrębną cywilizacją, państwem albo prowadzącym, albo w każdej chwili zdolnym do prowadzenia wojny, autorytarnym, bo taki system ułatwia przetrwanie trudnych czasów i czynnie destruującym, gdzie tylko się da, dotychczasowy, zachodni ład oparty na wartościach. Będzie też państwem zmilitaryzowanym, chroniącym się za gardą swych zdolności jądrowych i wykorzystującym swój cały, nadal niemały, potencjał aby zaszkodzić Zachodowi. Stanie się destruktorem dotychczasowego ładu i będzie czekała, tak jak ZSRR, po rewolucji bolszewickiej, na dogodny moment, aby uśmiercić znienawidzony porządek. Moskwa będzie też liczyła na korzystne, z jej perspektywy, zmiany w elitach przywódczych państw Zachodu, co oznacza stale podejmowane wysiłki na rzecz destabilizacji sytuacji wewnętrznej w państwach NATO. W gruncie rzeczy postulowany przez Autorów raportu rosyjski „zwrot w stronę światowej większości” ma służyć jednemu celowi – umocnieniu Rosji i przygotowaniu jej na liczone w dziesięcioleciach zmagania z Zachodem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/676661-polityka-rosji-wobec-swiatowej-wiekszosci