W krajach hiszpańskojęzycznych furorę robi trylogia argentyńskiego politologa Marcello Gullo, złożona z książek „Matka Ojczyzna”, „Nie ma za co przepraszać” i „Co Ameryka zawdzięcza Hiszpanii”. We wspomnianych tomach autor rozprawia się z czarną legendą, jakoby Ameryka w czasach prekolumbijskich stanowiła raj na ziemi, zaś Hiszpanie, podbijając ją, przynieśli tam same nieszczęścia. Jego zdaniem było wręcz odwrotnie: na ziemi amerykańskiej nie istniał żaden ziemski raj, lecz raczej piekło, w którym panowały kanibalizm i antropofagia, składanie ofiar z ludzi, rytualna przemoc czy przymusowa prostytucja, natomiast Hiszpanie stworzyli ustrój znacznie sprawiedliwszy niż ten, który istniał wcześniej.
Mit o dobrym dzikusie
Argentyńczyk zauważa, że dziś w przestrzeni publicznej dominuje wyidealizowany obraz przedchrześcijańskiej Ameryki, zamieszkiwanej przez Indian tworzących szczęśliwe i wolne społeczeństwa, które nieskażone były patologiami cywilizacji zachodniej. Ten wizerunek ma jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością, przypominając raczej mityczną opowieść Jeana Jacquesa Rousseau o „dobrym dzikusie”. Gullo, który wnikliwie przestudiował zwyczaje prekolumbijskich Indian, przedstawia w swym dziele obraz ówczesnych plemion, daleki od naiwnych współczesnych wyobrażeń.
Autor podaje wiele przykładów, które z dzisiejszego punktu widzenia wydają się szokujące. Na przykład wśród Indian Mocovi zamieszkujących terytorium dzisiejszej Argentyny, jeżeli rodzina z nowo narodzonym dzieckiem musiała wyruszyć w podróż, ojciec nakazywał żonie zabić noworodka, aby nie było w drodze niewygodnym ciężarem. Członkowie plemienia Pijao, pochodzący z terenów współczesnej Kolumbii, mieli z kolei w zwyczaju porywanie kobiet swoich wrogów, gwałcenie ich i przymusowe zapładnianie, po to, by rodziły one dzieci, które następnie tuczono, żeby były odpowiednio grube, zaś potem zabijano w wieku lat 12 lub 13 i zjadano je z zadowoleniem. Wśród Indian Guarani, mieszkających na terytorium dzisiejszej Brazylii i Paragwaju, mężowie zmuszali natomiast do prostytucji swoje żony, a ojcowie córki. Niektóre kobiety miały wartość jedynie jako przedmiot wymiany towarowej z innymi plemionami.
Szczególna sytuacja panowała na ziemiach obecnego Meksyku, gdzie Azetkowie stworzyli – jak pisze Gullo – „najokrutniejszy imperializm w historii ludzkości”. Wierzyli, że jedynym sposobem, by podtrzymać świat w istnieniu, jest składanie bogom ofiar z ludzi. Prowadzili więc wojny, których wyłącznym celem było branie do niewoli jeńców, by potem zabijać ich na ołtarzach, wyrywając żywcem serca. Przez długie dziesięciolecia uciskali szereg plemion, żądając od nich nie bogactw naturalnych czy niewolniczej pracy, lecz ludzkiego życia. Każdego roku mordowali rytualnie kilkadziesiąt tysięcy ofiar. W tym kontekście nie dziwi informacja, że azteckie elity jadły ludzkie mięso.
Inny krwawy reżim stworzyli na terytorium dzisiejszego Peru Inkowie. Kiedy zmarł twórca potęgi ich państwa, wódz Pachacutec, razem z nim pochowano tysiąc chłopców i tysiąc dziewczynek w wieku od czterech do pięciu lat. Wszystkie ofiary wywodziły się z plemion podbitych przez Inków i zostały zamordowane po to, by uczcić pogrzeb władcy.
Mieszanina kultur i krwi
To wszystko ustało po zajęciu Ameryki przez Hiszpanów. Jak mówi Marcello Gullo, bogowie zmuszający Indian do życia w świecie naznaczonym strachem i terrorem zastąpieni zostali przez Boga Ojca, który jest Miłością, zaś codzienne ofiary z ludzi zastąpione zostały przez bezkrwawą ofiarę w postaci Eucharystii.
Argentyński autor zwraca uwagę na różnice między podbojem Ameryki Północnej przez protestanckich Anglosasów oraz Ameryki Południowej i Środkowej przez katolickich Hiszpanów. Ci pierwsi stworzyli imperium oparte na segregacji i eksterminacji, drudzy na wymieszaniu kultur i krwi. To dlatego w 340-milionowych Stanach Zjednoczonych żyje dziś tylko półtora miliona obywateli pochodzenia indiańskiego (czyli takich, którzy mają co najmniej jedną czwartą indiańskiej krwi), natomiast w 140-milionowym Meksyku ok. 60 proc. ludności stanowią Metysi, czyli potomkowie Indianek i białych mężczyzn lub Indian i białych kobiet, ok. 30 proc. rdzenni Indianie, natomiast 10 proc. osoby białe pochodzenia głównie europejskiego.
Zdaniem Marcello Gullo, religia nie wyjaśnia jednak wszystkiego, ponieważ Francja czy Portugalia też były państwami katolickimi, a mimo to stworzyły drapieżne imperializmy, w których małżeństwa mieszane należały do rzadkości. Jego zdaniem kluczem do zrozumienia tego fenomenu jest charakter narodowy. Jak zauważa Argentyńczyk, Hiszpania narodziła się z aktu woli Iberyjczyków, którzy zapragnęli wolności i zbuntowali się przeciw agresywnemu imperializmowi arabskiemu. Ich walka o wolność, zwana rekonkwistą, prowadzona była pod katolickimi sztandarami. To właśnie ona ukształtowała charakter ludzi, którzy przybędą z Hiszpanii za ocean, by stawić czoło innemu krwawemu imperializmowi uciskającemu Nowy Świat. Do rangi symbolu urasta fakt, że Europejczycy odkryli kontynent amerykański dokładnie w tym samym roku, w którym upadła Grenada, czyli ostatnia twierdza muzułmanów na Półwyspie Iberyjskim.
Wielu Indian powitało zresztą pojawienie się przybyszów zza Wielkiej Wody z nadzieją. Hernan Cortes, który dysponował zaledwie kilkuset żołnierzami, zdołał w ciągu dwóch lat podbić najpotężniejsze imperium także dlatego, że przyłączyło się do niego 110 plemion indiańskich, które dość miały krwawych rządów azteckich. Jako pierwsi układ z hiszpańskim konkwistadorem zawarli Tlaskalanie, o czym do dziś przypomina barwny mural wymalowany w pałacu gubernatora w Tlaxcala.
Gullo pisze, że „społeczeństwo, które zbudowano po konkwiście, choć strasznie niesprawiedliwe we współczesnym rozumieniu, było o wiele bardziej sprawiedliwe niż to, które istniało pod rządami Azteków czy Inków”. Tylko w ten sposób – jego zdaniem – da się wytłumaczyć fakt, dlaczego podczas wojen kolonii hiszpańskich o niepodległość w latach 1810-1826 rdzenne masy plemion indiańskich nie tylko pozostały wierne hiszpańskiej monarchii, ale także walczyły za Hiszpanię nawet po ogłoszeniu przez Chile i Peru niepodległości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/673901-hiszpanie-nie-zniszczyli-raju-na-ziemi-lecz-raczej-pieklo