Wygrana Javiera Mileia w Argentynie to symboliczne odrzucenie peronizmu, doktryny, która kształtowała politykę w tym kraju od 1983 roku - mówi w rozmowie z PAP brytyjski intelektualista, prof. Frank Furedi, komentując wyniki wyników prezydenckich w południowoamerykańskim państwie.
„Sprzeciw wobec nieudanej polityki gospodarczej”
W niedzielę, 19 listopada, w drugiej turze głosowania Argentyńczycy wybrali jako nowego prezydenta na czteroletnią kadencję 53-letniego prawicowego liberała Javiera Mileia. Zdobył on 55,8 proc. a jego konkurent, Sergio Massa, dotychczasowy minister gospodarki w lewicowym peronistowskim rządzie - 44,2 proc.
Zwycięstwo Javiera Mileia to odrzucenie peronizmu. To wielka porażka dla peronistowskiego establishmentu politycznego, który w taki czy inny sposób decydował o polityce Argentyny od 1983 r., czyli od końca dyktatury wojskowej i powrotu do demokracji. To też sprzeciw wobec nieudanej polityki gospodarczej i wszechogarniającej korupcji
— podkreśla Furedi.
Warto to podkreślić, że choć prezydent elekt wzbudza entuzjazm swoją osobowością i pomysłami, to jego wygrana jest również rezultatem desperacji Argentyńczyków, którzy chcą uciec od tego wszystkiego, co było dotychczas. Zainwestowali nadzieję w tego człowieka, ale w bardzo realistyczny sposób. Nie oczekują, że zrealizuje wszystko, co mówi, ale że będzie inaczej niż dotychczas
— tłumaczy socjolog.
Przypomina, że Argentyna posiada oryginalną i swoistą kulturę polityczną, której centralnym symbolem jest Juan Peron - były prezydent tego kraju.
Był on uosobieniem latynoamerykańskiego populizmu. Populizmu, który nie był ani lewicowy, ani prawicowy, lecz charakteryzował się gospodarczym nacjonalizmem i przyznawał państwu decydującą rolę w sprawach gospodarczych. Choć Peron został odsunięty od władzy w wyniku zamachu stanu w 1955 r., to jego wpływ - jako symbolu - na Argentynę był bardzo silny do końca XX wieku. Cechą wspólną oryginalnego peronizmu i tego, który odrodził się po upadku dyktatury, to poleganie na państwie, jako instytucji odpowiedzialnej za kształtowanie gospodarki. W praktyce oznaczało to przenikanie się interesów prywatnych peronistowskiego establishmentu i państwowych. Efekt? Rozrastanie się państwa we wszystkich możliwych sektorach, a co za tym idzie coraz wyższe wydatki budżetu. Ale jeśli państwo ma decydujący wpływ na gospodarkę, to przecież może po prostu dodrukować pieniądze, co oczywiście w sposób nieunikniony doprowadzi do gigantycznej inflacji i ciągłego kryzysu gospodarczego, potęgowanego korupcją
— wyjaśnia Frank Furedi.
I w takim momencie pojawia się Javier Milei i przeciwstawia się temu wszystkiemu. Proponuje cięcie wydatków publicznych, żeby zmniejszyć inflację
— dodaje.
Czy Mileia da się jednoznacznie sklasyfikować?
Jak zaznacza socjolog, programu politycznego Mileia nie da się jednoznacznie sklasyfikować, używając terminów politologicznych.
Przede wszystkim w dzisiejszym świecie - nie tylko w Argentynie - mamy do czynienia z dezaktualizacją etykietek „prawicowy”, „lewicowy”. W programie Javiera Mileia można wyróżnić cztery główne komponenty. Pierwszym z nich jest klasyczny peronistowski populizm, rozumiany jako dążenie do spełnienia aspiracji ludzi. Drugim, gospodarczy liberalizm, polegający na odejściu od protekcjonizmu gospodarczego, ograniczeniu roli państwa i otwarcia gospodarki
— wylicza Furedi.
Trzecią cechą Mileia jest to, że nie jest on szczególnie nacjonalistyczny. Powiedział kiedyś, że podziwia Margaret Thatcher - premier Wielkiej Brytanii, która rzuciła z Argentynę na kolana w wojnie o Falklandy. Czwartym składnikiem jego politycznej wizji jest obyczajowy konserwatyzm oparty o wartości reprezentowane przez instytucję rodziny. Stąd sprzeciw wobec aborcji, otwarta krytyka „lewackiego papieża” Franciszka i sceptycyzm wobec agendy klimatycznej
— podsumowuje socjolog.
Frank Furedi jest brytyjskim socjologiem pochodzenia węgierskiego. Wyemigrował na Zachód wraz z rodzicami po Powstaniu 1956 roku. Jest emerytowanym profesorem Uniwersytetu Kent i dyrektorem brukselskiego think tanku MCC. W Polsce ukazała się jego książka pt. „Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści?”, w której twierdzi, że poważnych intelektualistów zastępują dziś „łatwostrawni guru”, a stan współczesnej myśli uległ spłyceniu.
aja/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/672110-brytyjski-socjologzwyciestwo-mileia-to-odrzucenie-peronizmu