Grupa wiodących ekspertów Klubu Wałdajskiego, w skład której weszli Oleg Barabanow, Andriej Suszencow, Lew Timofiejew, Timofiej Bardaczow i Fiodor Łukianow, napisali raport poświęcony wizji przyszłego porządku światowego. Bardzo to ciekawy dokument, bo pokazuje zarówno jak oceniają oni pozycję Rosji w globalnym układzie sił oraz w jakich realiach jej polityka będzie realizowana, co z kolei dla nas może mieć istotne znaczenie.
W ich opinii zachodzące zmiany są na tyle głębokie, że nowa epoka w dziejach świata, w którą właśnie wstępujemy, będzie odmienna od obecnej, nowe czasy nie będą przypominać tych które znamy. Piszą, że „historia na nowym torze nie układa się według własnych schematów. Przełomowe epoki – a w takiej przyszło nam żyć – wyróżniają się na tle przeszłości. Elementy, które były wcześniej, składają się na zupełnie inny obraz. Ażeby to pojąć, potrzebny jest aparat pojęciowy inny niż zwykle. W przeciwnym razie istnieje duże ryzyko, że interpretacje nie przybliżą nas do zrozumienia zdarzeń, ale odwrotnie oddalą”. Zdaniem rosyjskich ekspertów nadchodzący porządek globalny będzie zasadniczo odmienny od tego który znamy, zmieni się jego „szkielet”, co doprowadzi do głębokich przekształceń. Aby pojąć w jakim kierunku zmierzamy, musimy najpierw zrozumieć na czym polegała istota systemu, który właśnie, na naszych oczach, odchodzi w przeszłość. Przez ostatnie dwieście lat porządek globalny miał charakter hierarchiczny. Nieważne czy mieliśmy do czynienia z „koncertem mocarstw”, jak w XIX wieku, czy z podziałem na dwa bloki jak po II wojnie światowej, czy wreszcie z unipolarnym momentem amerykańskiej dominacji po rozpadzie ZSRR. Istotą każdego z tych systemów była hierarchia, bo zbudowane były one na uznaniu przyjmowanej za oczywistą dziś prawdy, że istnieją państwa mające większe możliwości i w porządku globalnym w związku z tym ważniejsze, i inni, którzy w swojej polityce muszą uwzględniać ten fakt. „Odchodzący porządek międzynarodowy – argumentują eksperci Klubu Wałdajskiego - (porządek jałtańsko-poczdamski, który w zmodyfikowanej formie przetrwał nawet po zimnej wojnie) był bodaj ostatnim, opartym na równowadze sił w ramach ograniczonej grupy państw. Innymi słowy, miał on charakter hierarchiczny”. Hierarchia obejmuje również świat wartości czy powszechnie uznawanych norm, co oznacza, że jej słabnięcie będzie oznaczało również rosnącą grupę państw, które będą odmawiać uznania uniwersalnych zasad. To z pewnością zmieni formułę funkcjonowania wspólnoty międzynarodowej, bo ograniczy możliwość zbudowania „płaszczyzny zgody”. W wymiarze ideowym, bo idee, zdaniem rosyjskich ekspertów mają wymiar utylitarny porządkując i stabilizując świat norm i wartości, będziemy mieli do czynienia z pluralizmem. Państwa będą lansowały nowe, własne, często ze sobą sprzeczne systemy ideowe i systemy wartości. Nic nie będzie powszechne, wszystko partykularne, skonfliktowane ze sobą, często pełniące funkcję narzędzi oddziaływania na innych. W nowej epoce mniej będzie obszarów wspólnych a więcej konkurencji, rywalizacji i sporów. Z tego wynika ważny wniosek na temat przyszłego świata. Nie będzie „kongresu zwycięzców” w toku którego ustali się nową strukturę międzynarodowego porządku i nowy, powszechnie uznawany, świat norm i wartości. W miejsce tego, po okresie „docierania się” czyli po tym jak przejdziemy fazę budowania nowej równowagi sił, po okresie wojen i konfliktów, będzie możliwe zbudowanie chwiejnej równowagi opartej na tolerowaniu odmienności uczestniczących w batalii graczy.
Dotychczasowy hierarchiczny porządek globalny mógł zostać zbudowany i mógł on kształtować życie kilku pokoleń z tego względu, że na tym fundamencie zbudowano strukturę porozumień i instytucji, które były czymś w rodzaju szkieletu. Zarówno ONZ, jak i inne organizacje w rodzaju Banku Światowego czy IMF, ale także system porozumień rozbrojeniowych, były elementami takiej struktury. I one odchodzą w przeszłość po prostu tracąc znaczenie i możliwości porządkowania anarchicznych siłą rzeczy relacji między państwami. Pojawiają się nowe instytucje i płaszczyzny współpracy w rodzaju BRICS, ale mają one i takimi pozostaną, zarówno mniejsze ambicje jak i mniejszą rolę do odegrania. Ale zmiany strukturalne których będziemy świadkami mają znaczenie i z innego powodu. Otóż do tej pory akceptowana struktura globalnego porządku wpływała mitygująco na politykę państw, ograniczające skłonność uczestniczących w nim graczy do uprawiania polityki mającej przede wszystkim na celu realizację własnych, partykularnych interesów. Rywalizacja między państwami o prestiż, pozycję i znaczenie miała i do tej pory ma miejsce, ale była toczona w ramach obowiązującej i akceptowalnej struktury ładu globalnego. Jej zakwestionowanie i zmiana oznacza w gruncie rzeczy zdjęcia ograniczeń, hamulców. Państwa będą intensywniej zabiegać o własne interesy będąc mniej skrepowane gorsetem „wspólnych wartości” i akceptowalnymi powszechnie formami rywalizacji w ramach istniejącej struktury ładu globalnego. To obiektywnie wpływać będzie zarówno na zwiększenie intensywności walki o nowa pozycję, jak i częstotliwości występowania rozmaitego rodzaju kryzysów.
Eksperci Klubu Wałdajskiego na przykładzie polityki Rosji ostatnich lat wskazują na trzy fazy najpierw retorycznego, a potem realnego, zakwestionowania dotychczasowej struktury porządku globalnego, argumentując przy tym, że drogą wytyczoną przez Moskwę podążać będą i inne państwa. Najpierw Rosja domagała się równych praw dla wszystkich, nie godząc się na to aby Stany Zjednoczone, supermocarstwo, były wyłączone z takiego podejścia. W odniesieniu do istniejącego modelu oznaczało to linię argumentacji w świetle której kwestie o znaczeniu globalnym winny być rozpatrywane przez Radę Bezpieczeństwa, a w Europie podobną rolą winno odgrywać OBWE. Drugim krokiem było kwestionowanie amerykańskiego monopolu na użycie siły militarnej. Jeśli Stany Zjednoczone, w świetle tej narracji, miały prawo do interwencji zbrojnych w obronie swoich interesów i swojego „świata wartości” to i inne mocarstwa, takie jak Rosja, rezerwowały sobie prawo do podobnych działań. I trzecią, ostatnią fazą tego podejścia sprowadzała się do odrzucenia „zachodniocentrycznego” świata wartości i instytucji. Rosja już nie chce dysponować takimi samymi jak Ameryka, czy choćby Francja interweniująca wojskowo w swoich byłych koloniach, prawami, ale zakwestionowała cały powojenny ład, zarówno jego fundamenty instytucjonalne jak i strukturę wzmacnianą wspólnym „światem wartości”. Jak argumentują „punktem zwrotnym był 24 lutego 2022 r. – kiedy całkowicie zmieniła się struktura stosunków międzynarodowych. Bez względu na wynik obecnego konfliktu nie da się ich przywrócić do poprzedniego stanu. A nowa sytuacja na arenie światowej (prawdopodobnie jeszcze długo nie będzie można do niej nawet używać określenia „porządek”) (…) ukształtuje się w zupełnie innych warunkach”.
Aby zrozumieć przyszłą strukturę relacji międzynarodowych trzeba, w opinii rosyjskich ekspertów, więcej uwagi poświęcić rozumieniu terminu „biegun”, zwłaszcza w opisie świata, kiedy mówimy o „porządku wielobiegunowym”. Co ciekawe, analitycy Klubu Wałdajskiego piszą, że przyszły ład globalny można będzie określić mianem „wielobiegunowego” ale „z zastrzeżeniami”. Przede wszystkim dlatego, że istotą wielobiegunowości jest też hierarchia, bo liczba graczy w takim systemie jest ograniczona i w ramach tych „podgrup” istnieje podział na państwa liderów, mających większe możliwości i tych które są w peletonie uznając prymat czy choćby większe znaczenie innych. Tak rozumiana wielobiegunowość może być systemem stabilnym, trzeba tyko uwzględniać interesy większej grupy graczy. Tylko, że w opinii rosyjskich ekspertów, i do tego sprowadzają się te zastrzeżenia, takiego systemu raczej nie możemy się spodziewać. Formułują oni w związku z tym istotne i warte dostrzeżenia uwagi. Otóż, jak piszą, przez dwa ostatnie dziesięciolecia Moskwa dążyła do realizacji takiego „wielobiegunowego” porządku globalnego. W rozumieniu rosyjskich, ale również chińskich elit, istotą takiego ładu winno być uznawanie wzajemnej suwerenności, indywidualnej „drogi rozwoju”, poszanowanie terytorium i nieingerowanie w sprawy wewnętrzne. Dziś nie ma o tym mowy, choćby z tego względu, że ani suwerenność, ani nieingerencja w wewnętrzne sprawy, ani nawet poszanowanie dla trwałości granic nie są zasadami odgrywającymi rolę fundamentu całej struktury. A zatem trudno w ogóle mówić o tym, że zmierzamy do jakiejś formuły ładu w którym dominujące znaczenie będą miały państwa – bieguny siły. Dziś weszliśmy w epokę w której nie ma ładu, w taką dla której, jeśli wydarzenia potoczą się z nieobliczalną dynamiką, nawet system wielobiegunowy byłby ucieleśnieniem spokoju i uporządkowania spraw świata. A zatem zrobiliśmy, wraz z wybuchem wojny na Ukrainie, znaczący krok w stronę systemu chaotycznego, zmiennego, niestabilnego. Z czasem ukształtuje się system wielobiegunowy, który będzie stabilizował sytuację w wymiarze globalnym, z tego też powodu Sergiej Ławrow opisując strategię Rosji doradzał jej przede wszystkim cierpliwość, wyczekiwanie, ale trzeba mieć świadomość, że poprzedzająca wyklucie się nowego ładu epoka może trwać dziesięciolecia. Rosyjscy eksperci są zdania, że obecnie wchodzimy w okres „asymetrycznej wielobiegunowości”, czyli w taki okres kiedy równolegle będą funkcjonować relatywnie stabilne obszary wokół większych graczy i całkowicie zdestabilizowane „pola starcia”, gdzie toczyć się będzie brutalna, często z użyciem siły zbrojnej, walka o prymat. Jak piszą - „można to nazwać ‘asynchroniczną wielobiegunowością’. Różne segmenty stosunków międzynarodowych dochodzą do nowego stanu rzeczy z różną szybkością i w różnym czasie. Niektóre elementy porządku tworzą się szybciej niż inne. Różne szybkości zmian poszczególnych elementów konstrukcji nośnej powodują tarcie i opór materiału. I właśnie ta okoliczność uniemożliwia utworzenie stabilnej struktury…”. W tym momencie rosyjscy eksperci, którzy odwołują się do neorealistycznego podejścia zwracają uwagę na to jaką rolę, w przyszłym świecie, odgrywać będzie siła militarna, która jest w świetle tego paradygmatu kluczowym elementem „mocy państwa”. Ich zdaniem z wojskowego punktu widzenia świat już obecnie jest „wielobiegunowy”, co oznacza, że nie ma państwa które byłoby w stanie samodzielnie narzucić innym odwołując się do argumentu siły swój punkt widzenia. Ameryka jest oczywiście wojskowo najsilniejszym państwem globu, ale już nie hegemonistycznym. Pojawiły się nowe centra siły, co wpływa na zmianę polityki głównych graczy. I tak, ich zdaniem Waszyngton nie dominując w obszarze wojskowym będzie zmuszony, dążąc do otrzymania swej pozycji, choć już raczej nie hegemonii, zwrócić większą uwagę na swój system sojuszniczy. Mocarstwa będą miały możliwość blokowania posunięć swoich rywali, tak jak Stany Zjednoczone zablokowały plany Rosji na Ukrainie, a Rosja amerykańskie w Syrii, jednak nie mają już obecnie zdolności narzucenia swoim rywalom własnych zasad i wymuszenia dostosowania się do reguł globalnych premiujących hegemona. Nie tylko dlatego, że nie dysponują odpowiednio dużymi siłami zbrojnymi, ale przede wszystkim z tego powodu, że w tym „równaniu siły” trzeba dodatkowo uwzględnić potencjał przemysłu przetwórczego i zasoby surowcowe, którymi się dysponuje. O ile Stany Zjednoczone z wojskowego punktu widzenia są nadal najsilniejsze, to biorąc pod uwagę dwa pozostałe czynniki ich relatywna przewaga nad rywalami geostrategicznymi jest już mniejsza, co oznacza, że ewentualne starcie nie musiałoby wcale przebiegać po myśli silniejszego dziś bloku, jakim jest niewątpliwie Zachód. W sensie strategicznym znajdujemy się zatem w sytuacji pata, kiedy relacja sił nie gwarantuje nikomu uzyskania przewagi. Na to nakłada się jeszcze jedna zmienna. Otóż w wymiarze globalnym pojawia się nowa grupa państw średnich, które chcąc poprawić swoją pozycję również wchodzą do gry. Niektóre z nich mają wyłącznie potencjał demograficzny, inne również już ekonomiczny wzmocniony korzystnym położeniem. Nie będzie zatem żadnego koncertu mocarstw, czy doraźnych porozumień głównych graczy, choćby z tego względu, że liczba uczestników procesu podejmowania decyzji w sprawach regionalnych, nie mówiąc już o globalnym wymiarze, skokowo rośnie. Żadne nawet największe państwo, po tym jak w grze o dominację regionalną będzie uczestniczyło kilkudziesięciu graczy nie będzie w stanie „grać na tylu fortepianach” naraz. „Nie ma powodu sądzić – argumentują eksperci Klubu Wałdajskiego - że tradycyjni liderzy będą w stanie powstrzymać rosnącą siłę „dążenia do wolności” dużych, średnich i małych państw, nawet jeśli będą chcieli w tym celu poczynić znaczne wysiłki. Trudno sobie wyobrazić instrumenty, których użycie zapewniłoby kontrolę jednego lub kilku wielkich mocarstw nad tak zróżnicowaną społecznością”. To dodatkowo sprzyjało będzie tendencji polegającej na anarchizowaniu porządku międzynarodowego. Z tej konstatacji wypływa jeszcze jeden ważny wniosek. Otóż nawet jeśli mocarstwa pozostawać będą ze sobą w fazie strategicznej rywalizacji, to na szczeblu państw średnich wcale podobne procesy nie muszą wystąpić. To zaś oznacza, że w opinii rosyjskich ekspertów prawdopodobieństwo powstania wrogich sobie bloków polityczno–wojskowych jest małe. Świat w związku z tym nie będzie przypominał czasów zimnej wojny. Jak argumentują Rosjanie „Świat pozostaje z natury zdecentralizowany, a niepowodzenie postzimnowojennej próby „integracji pionowej” tylko podkreśla ten fakt. Interakcja pomiędzy starym i nowym jest dynamiczna, rozpada się na procesy indywidualne, co nie pozwala na scentralizowane „zgromadzenie świata” pod jakimikolwiek hasłami – konserwatywnymi czy rewolucyjnymi”. Z takiego opisu rosyjscy eksperci wyciągają kilka ważnych wniosków. Po pierwsze nie zanikną relacje handlowe i ekonomiczne, nawet w fazie konfliktowej kształtowania się nowego porządku. Po drugie istotnym czynnikiem w nowej chaotycznej i niestabilnej epoce będzie „wewnętrzna spoistość” państw, bo od tego na ile odporne będą one na oddziaływanie przeciwników i rywali zależeć będzie ich szansa na sukces. Wreszcie, w świecie w którym mniejszą rolę będą odgrywać uznawane powszechnie instytucje bardziej liczyć się będzie samodzielność państw. Nie chodzi w tym wypadku o pozostawania poza systemem sojuszniczym, ale zdolność do radzenia sobie z nowymi wyzwaniami, a świat będzie zmieniał się bardzo szybko, w sytuacji kiedy ten system okaże się niewydolny.
W gruncie rzeczy rosyjscy eksperci są zdania, że nowy porządek bardziej będzie przypominał hobbsowski świat wojny każdego z każdym, choć nie w dosłownym sensie. Wojny owszem będą wybuchać, ale nie one będą istotą nowej epoki. Jej istotą będzie rywalizacja, dążenie do zajęcia nowej pozycji w hierarchii narodów, wzmocnienia się w porównaniu z innymi. Głównymi aktorami będą państwa i to od ich siły i zdolności adaptacji, zależeć będzie szansa danego narodu na odniesienie historycznego sukcesu. Zbliżająca się epoka, będzie zatem przypominała rodzaj wyścigu, ale nie takiego który rządzi się określonymi zasadami, raczej w stylu wolnoamerykańskim. Kiedy za kilkanaście lat będziemy u jego kresy, to wówczas zmęczone uczestnictwem w nim państwa ustalą nowy ład, ale do tego czasu trzeba będzie pokazać jak silną kondycją i jak silnymi pięściami dysponujemy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/670616-jaki-bedzie-swiat-przyszlych-relacji-miedzy-panstwami