Niedawno ukraińskie i niemieckie (a za nimi światowe) media obiegła informacja, że koncern Rheinmetall z Düsseldorfu na zlecenie rządu w Berlinie wyprodukuje dla walczącej Ukrainy w ciągu najbliższych dwóch lat 100.000 pocisków moździerzowych kaliber 120 mm.
Wspomniana wiadomość była wielokrotnie powtarzana w przestrzeni publicznej jako koronny argument świadczący o tym, że Niemcy na serio wspomagają militarnie Kijów w jego nierównej walce z Rosją. Jest to o tyle istotne, że artyleria odgrywa w tej wojnie kluczową rolę i ten, kto osiąga przewagę ogniową, zdobywa też przewagę strategiczną. Dlatego tak ważne jest posiadanie dużych arsenałów amunicji artyleryjskiej.
Liczba 100.000 rzeczywiście robi wrażenie. Sprawie postanowił przyjrzeć się jednak bliżej czeski komentator wojskowy Karel Dolejši, analizujący od dawna przebieg walk na Ukrainie. Podzielił 100.000 na dwa lata, czyli 730 dni, obliczając, że produkcja pocisków moździerzowych przeznaczonych dla Kijowa wyniesie mniej niż 137 sztuk dziennie.
Jak wygląda to w stosunku do potrzeb Ukraińców na froncie? Obecnie wystrzeliwują oni każdego dnia od 4.000 do 7.000 pocisków artyleryjskich kalibru 155 mm. W porównaniu z tym zużycie pocisków moździerzowych 120 mm, które są o wiele tańsze w produkcji i częściej wykorzystywane podczas walk, jest znacznie większe.
Armia ukraińska posiada w tej chwili na swoim wyposażeniu ok. 500 moździerzy kaliber 120 mm. Każdy z nich może wystrzelić do 15 pocisków na minutę. Oznacza to, że zaledwie jeden moździerz jest w stanie w ciągu 10 minut wykorzystać całą dzienną produkcję koncernu Rheinmetall przeznaczoną dla Ukrainy.
Mistrzowie autopromocji
To najlepiej pokazuje skalę niemieckiej pomocy militarnej. Powtarzana na okrągło liczba 100.000 robi wrażenie w przekazie medialnym. Świat podziwia niemieckie zaangażowanie, a Ukraińcy są wdzięczni za wsparcie przez sojusznika. Dla porównania: zniszczona i biedna Ukraina w warunkach wojennych jest w stanie wyprodukować dziesięć razy więcej amunicji moździerzowej niż bogate i żyjące w pokoju Niemcy. Zapewne Hamas w swych podziemnych fabryczkach w Strefie Gazy nie wytwarza aż tylu pocisków, ile obiecuje Ukraińcom Berlin, ale ambitnie zwiększa swoją produkcję, by dogonić Rheinmetall.
Berlin powtarza wszem i wobec, że przeznaczył na pomoc wojskową dla Ukrainy w ciągu ostatnich dwóch lat 17,1 miliarda euro (dla porównania: Stany Zjednoczone – 42,1 miliarda euro). Jednak znacząca część tej sumy to obietnice, które pozostały tylko na papierze. Prawdziwym sprawdzianem byłoby dostarczenie np. rakiet dalekiego zasięgu Taurus, które byłyby w stanie zmienić sytuację na froncie, np. niszcząc Most Kerczeński i utrudniając okupantom utrzymanie Krymu. W tej sprawie Niemcy mówią jednak stanowcze „nein!” Zamiast tego oferują 100.000 pocisków moździerzowych, chodząc w glorii jako najwięksi w Europie dobroczyńcy Ukrainy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/670308-autopromocja-jak-berlin-militarnie-pomaga-ukrainie