Wprowadzenie europejskiego funduszu odbudowy miało być przełomowym momentem w historii Wspólnoty. Okazało się, że program nie działa tak, jak zakładali urzędnicy z Brukseli. Okazuje się, że tylko siedem krajów ubiegało się o pożyczki. Pięć państw wciąż nie otrzymało ani centa.
Niektóre rządy przeznaczają pieniądze z funduszu na wątpliwe projekty. Inne w ogóle ich nie uruchamiają
– czytamy w artykule Stefana Beutelsbachera na łamach „Die Welt”.
Jak wynika z obliczeń europosła FDP Moritza Körnera, niektóre rządy mają przeznaczać otrzymane środki na „wątpliwe” projekty. Inne w ogóle ich nie uruchamiają.
Zgodnie z nimi każde państwo członkowskie wykorzystało średnio tylko 23 proc. dotacji i tylko siedem krajów ubiegało się o pożyczki. (…) Jeden z najbardziej olśniewających projektów europejskich utknął w martwym punkcie
– pisze Beutelsbacher.
Unijny szantaż
Problemem w realizacji założeń funduszu polega również na tym, że to otrzymania funduszy niezbędne jest wprowadzenie oczekiwanych przez Brukselę reform.
Pieniądze są przyznawane tylko w zamian za reformy. Odbiorcy muszą przejść przez dziesiątki, a czasem setki tak zwanych kamieni milowych
– czytamy.
Ten przymus reform wywołuje kontrowersje. Na przykład w Belgii Komisja zażądała modernizacji systemu emerytalnego. Politycy w tym kraju mówili o szantażu. U podstaw tego wszystkiego leży stare pytanie, jak daleko powinna sięgać władza Brukseli, czy UE nie wywiera zbyt dużego wpływu na swoich 27 członków
– przekonuje autor.
Okazuje się, że wbrew opowieściom polskiej opozycji, nie tylko nasze państwo nie otrzymało dotacji.
Pięć krajów — Szwecja, Irlandia, Polska, Węgry i Holandia — nie otrzymało jeszcze żadnych dotacji
– czytamy.
mly/Onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/668493-porazka-sztandarowego-projektu-ue-mowili-o-szantazu