Hamas nazwał wezwanie do ewakuacji palestyńskich cywilów z północnej części Strefy Gazy „komunikatem propagandowym” Izraela i nakazał im pozostanie w domach - podała agencja AP. Egipt odmówił przyjęcia uchodźców i zamknął jedyne działające przejście graniczne. Trwa oblężenie Strefy Gazy, gdzie 2,4 mln Palestyńczyków pozbawionych prądu i wody nie ma gdzie uciec przed izraelskimi rakietami oraz spodziewaną inwazją lądową.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wojna na Bliskim Wschodzie - najnowsze doniesienia
Izraelskie wojsko wydało w piątek rozkaz mieszkańcom miasta Gaza, by ewakuowali się na południe palestyńskiej Strefy. Uprzedzono, że armia będzie „kontynuować znaczące operacje” w mieście. Cywile mają 24 godziny na opuszczenie swoich domów. Siły zbrojne ostrzegły również, by Palestyńczycy nie zbliżali się w okolice bariery, która oddziela Izrael od Strefy Gazy i uprzedziło, że będą mogli wrócić na północ dopiero po ogłoszeniu przez armię pozwolenia.
Ewakuacja jest dla waszego bezpieczeństwa
— przekazały w ostrzeżeniu izraelskie siły zbrojne.
Powszechnie uważa się, że w najbliższym czasie może rozpocząć się izraelska ofensywa lądowa skierowana przeciwko terrorystycznej organizacji Hamas, rządzącej w Strefie Gazy od 2007 roku.
Źródła bezpieczeństwa w Strefie Gazy podały, że mieszkańcom uniemożliwia się opuszczenie północnej części tego regionu - podała dpa. Powołując się na naocznych świadków agencja twierdzi, że Hamas „zatrzymał już kilku mieszkańców i nakazał im powrót na północ”.
ONZ szacuje, że ewakuacja miałaby objąć ponad milion ludzi i ostrzega, że może ona doprowadzić do katastrofy humanitarnej.
Wojna pomiędzy Hamasem i Izraelem trwa od 7 października, kiedy palestyńska organizacja zaatakowała państwo żydowskie, mordując mieszkańców nadgranicznych osad łącznie z dziećmi i porywając cywilów.
Panika w Strefie Gazy
ONZ ostrzega, że pospieszna ewakuacja tak dużej liczby osób może doprowadzić do katastrofy humanitarnej.
Panuje chaos i nikt nie wie, co ma właściwie robić
— przyznała w rozmowie z agencją AP Inas Hamdan, zamieszkała w mieście Gaza przedstawicielka Agencji ONZ ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim (UNRWA). Jak przekazali korespondencji agencji, w piątek rano kobieta chwyciła najbardziej potrzebne rzeczy, spakowała je w pośpiechu i wraz z innymi pracownikami UNRWA wyruszyła na południe - do Rafah w pobliżu granicy z Egiptem.
Nie ma takiej możliwości, żeby dało się bezpiecznie ewakuować ponad 1 mln ludzi w tak krótkim czasie. Zapomnijmy o jedzeniu, elektryczności, paliwie… Jedyne (nasze) zmartwienie dotyczy teraz tego, czy przeżyjemy
— oznajmiła Nebal Farsach, rzeczniczka palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca w Strefie Gazy.
Co stanie się z naszymi pacjentami? Mamy w szpitalach rannych, osoby starsze, dzieci. Wielu medyków odmawia ewakuacji (osób poszkodowanych) lub pozostawienia ich (na pastwę losu). Dzwonią raczej do swoich kolegów, żeby pożegnać się (przed śmiercią)
— dodała Farsach.
W czwartek izraelski minister energetyki Israel Katz zadeklarował w mediach społecznościowych, że Tel Awiw nie przywróci dostawy wody, elektryczności i paliw do Strefy Gazy, dopóki Hamas nie uwolni przetrzymywanych tam od blisko tygodnia zakładników.
Siły zbrojne Izraela zaprzeczają doniesieniom o 24 godz. na ewakuację
Nie potwierdzamy doniesień ONZ, że jakoby daliśmy palestyńskim mieszkańcom północnej części Strefy Gazy zaledwie 24 godziny na ewakuację; przemieszczenie tej ludności potrwa dłużej - oznajmił w piątek kontradmirał Daniel Hagari, jeden z rzeczników sił zbrojnych Izraela.
Staramy się zapewnić (cywilom odpowiednią ilość) czasu i wkładamy w to wiele wysiłku. Rozumiemy, że to nie będzie trwało 24 godzin
— powiadomił wojskowy podczas piątkowej konferencji prasowej. Wypowiedź rzecznika przytoczyły agencje Reutera i AFP.
Egipt odmawia przyjęcia uchodźców
Strefa Gazy to graniczące z Izraelem i Egiptem terytorium o powierzchni 365 kilometrów kwadratowych, czyli niewiele większej niż Kraków, mające 41 kilometrów długości oraz maksymalnie 12 kilometrów szerokości. Strefę otacza od strony lądu silnie ufortyfikowana zapora składający się z betonowego muru lub podwójnego drutu kolczastego.
Od 2007 roku Izrael wraz z Egiptem utrzymuje blokadę Strefy Gazy od lądu, morza i powietrza, dlatego jest ona nazywana największym na świecie więzieniem na otwartym powietrzu.
Zwiększa się międzynarodowa presja na Egipt, by otworzył swoje przejście graniczne ze Strefą Gazy i pozwolił na exodus ponad dwóch milionów mieszkańców. Część światowej opinii publicznej może dziwić się, dlaczego arabski i w większości muzułmański Egipt nie pomaga uwięzionym w Gazie Palestyńczykom.
Pomimo wielkiej sympatii, jaką darzy wielu ze 100 milionów Egipcjan palestyński ruch narodowowyzwoleńczy, Egipt i Izrael łączą od podpisania traktatu pokojowego w Camp David w 1978 roku silne stosunki dyplomatyczne, gospodarcze i przede wszystkim ścisła współpraca w zakresie bezpieczeństwa. Wbrew traktowi pokojowemu Izrael udzielił nawet Egiptowi pozwolenia na rozmieszczenie żołnierzy, broni i śmigłowców bojowych w pobliżu granicy w celu zwalczania tam dżihadystów.
Kair kontroluje przejście w Rafah, czyli najważniejsze przejście dla każdego Palestyńczyka chcącego do niedawna opuścić Gazę, mimo że listy oczekujących potrafiły liczyć kilkanaście tysięcy osób. Z powodu trwającego izraelskiego bombardowania Rafahu przejście zostało w środę rano zamknięte.
Prezydent Egiptu Abdel Fatah as-Sisi oświadczył we wtorek odnosząc się do potencjalnego przesiedleniu Gazańczyków do Egiptu, że „nie pozwoli, by problem palestyński został rozwiązany kosztem innych (krajów)”. Anonimowe egipskie źródło bezpieczeństwa przekazało serwisowi The New Arab, że „na granicach z Gazą i Izraelem ogłoszono stan podwyższonej gotowości, by zapobiec próbom przedostania się Palestyńczyków do Egiptu”.
W Egipcie opozycja polityczna praktycznie nie istnieje, więc preferencje większości Egipcjan co do sprawy palestyńskiej nie odgrywają istotnej roli. Z powodu zaplanowanych na grudzień wyborów prezydenckich służby bezpieczeństwa, które na co dzień bezkarnie dopuszczają się łamania praw człowieka, są w nadzwyczajnym pogotowiu.
Wydaje się że rządzący żelazną ręką Sisi nie może pozwolić sobie na wewnętrzne zamieszanie związane z przyjęciem Gazańczyków oraz duże ryzyko, że wraz z ludnością cywilną do Egiptu przedostaną się palestyńscy bojownicy. Jak każdy bliskowschodni przywódca choć oficjalnie popiera dążenie Palestyńczyków do ustanowienia własnego państwa, to nie chce mieć na swoim terytorium palestyńskich bojowników, którzy w przeszłości rozpętali wojnę domową w Jordanii (1970-1971) i w Libanie (1975-1990).
O tym, że trwają rozmowy z Egiptem na temat utworzenie korytarza humanitarnego mówił m.in. sekretarz stanu USA Antony Blinken i wysłannik ONZ na Bliski Wschód Tor Wennesland. Jednak według źródeł „Wall Street Journal” dyskusje między USA a Egiptem skupiały się wyłącznie na możliwości zapewnienia bezpiecznego przejazdu 500–600 Amerykanom z Gazy i rząd Sisiego przeprowadził podobne rozmowy z wieloma krajami, które chcą wydostać swoich obywateli z oblężonego terytorium.
Egipt nie jest na razie w stanie spełnić tych żądań z powodu głębokiego krateru w ziemi po gazańskiej stronie Rafahu, powstałego przez uderzenie izraelskiego pocisku, oraz dlatego, że po pierwszych dwóch dniach walk, kiedy Egipt wysłał część pomocy humanitarnej przez Rafah, Izrael poinformował rząd egipski, że nie pozwoli na dalsze przejazdy - twierdzą źródła „WSJ”.
Według byłego dyplomaty egipskiego, Ezzedina Szukri Fiszera, „gdy liczba osób wysiedlonych w wyniku konfliktu osiągnie punkt krytyczny” reżim Sisiego znajdzie się jednak pod zbyt dużą presją opinii publicznej i zdecyduje się jednak otworzyć przejście i wpuścić Palestyńczyków.
olnk/PAP/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/666497-hamas-zakazal-cywilom-ewakuacji-do-ktorej-wezwal-izrael