„To przecież Niemcy wykazały się małą ochotą na wspieranie Ukrainy i liczyły na porozumienie z Rosją i na to, że Moskwa nadal będzie mogła przesyłać gaz do Niemiec. Trudno to wszystko racjonalnie wytłumaczyć. (…) Jak na razie Ukraina ma otrzymać resztę obiecanych czołgów Leopard. Okazuje się, że część z nich w ogóle nie nadaje się do użytku i mają być, zdaje się, remontowane w Polsce” - mówi Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie, w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jak interpretować ostatnie wypowiedzi i gesty prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego?
Jan Piekło: Wszystko to jest dość dziwne, choć najbardziej frustrującym momentem było to, że prezydent Zełenski, gdy wracał przez Polskę, m.in. przez Lublin, gdzie odznaczył dwóch polskich wolontariuszy za pomoc armii ukraińskiej, nie było jakiegoś kontaktu ani choćby informacji, że dobrze, aby prezydenci znów się spotkali. Cały ten zaoceaniczny wyjazd prezydenta Zełenskiego był nieco katastrofalny, jeśli chodzi o efekty.
Po pierwsze: ta informacja o krajach, które zachowują się zgodnie z interesem Rosji, gdzie chodziło mu m.in. o Polskę, w kontekście zboża. Po drugie: propozycja, aby Niemcy zostały stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, co jest o tyle kuriozalne, ze wydaje się, że ani Francja, ani Wielka Brytania, ani Stany Zjednoczone nie są tym zainteresowane. I wreszcie, w Kanadzie, ta niefortunna owacja na cześć weterana SS-Galizien, który, choć nie wiemy, czy faktycznie uczestniczył w jakichś hańbiących działaniach w stosunku do Żydów i Polaków, natomiast niewątpliwie była to formacja wojskowa stanowiąca część hitlerowskiej koalicji i trudno tego bronić. Tym bardziej, że Rosjanie grają już tym na wszelkie możliwe sposoby.
Wygląda to trochę tak, jakby prezydent Zełenski, który pozycjonował się jako lider światowy, który był witany we wszystkich stolicach, trochę się pogubił. Nie wiem, czy to jakiś doradca, czy zbieg okoliczności. A jeszcze na dodatek to wszystko dzieje się przed wyborami w Polsce. Nie można na takie wypowiedzi i zachowanie znaleźć chyba bardziej niefortunnego momentu.
Jak właściwie rozumieć obecne relacje ukraińsko-polskie? Czy to wszystko, co dokonało się w ciągu ostatniego 1,5 roku, stoi dziś pod znakiem zapytania, czy strona ukraińska próbuje przekreślić to jedną kwestią?
Na Kongresie Odbudowy Ukrainy Common Future w Poznaniu prezydent Duda powiedział, że nasze partnerstwo jest niepodważalne i powinniśmy o nim myśleć i o nim pamiętać. Można natomiast zrozumieć, że polski przywódca na pewno jest nieco zaniepokojony, choć nie wyraził tego wprost.
Być może po wyborach wszystko wróci na stare koleiny, ale straty wizerunkowe Ukrainy i prezydenta Zełenskiego w polskim społeczeństwie niewątpliwie będą.
A jak wygląda kwestia wizerunku prezydenta Zełenskiego w społeczeństwie ukraińskim? Słyszymy opinie, że jego notowania słabną, są badania pokazujące, że 78 proc. Ukraińców obciąża go odpowiedzialnością za korupcję w administracji i wojsku. Czy nie jest trochę tak, że próbuje zaprezentować się jako twardy przywódca, który wciąż zabiega o interesy swojego kraju, nawet za cenę napięć w relacjach z krajem, który tak wiele pomógł Kijowowi?
Niewykluczone. Jestem w stanie zrozumieć, że jako prezydent kraju, który prowadzi wojnę z potężniejszym agresorem, może być już zmęczony i zdarzają się chwile, gdy zachowuje się w taki sposób, jak widzieliśmy i słyszeliśmy w ostatnich dniach.
Ale ma przecież doradców, ludzi, którzy go pilnują, piszą mu przemówienia. Sam jestem tym więc rozczarowany i przygnębiony, ponieważ przez ileś lat mojego życia pracowałem nad relacjami polsko-ukraińskimi. Wciąż jestem przekonany, że to, aby relacje na linii Warszawa-Kijów były dobre, jest kluczowe dla bezpieczeństwa Polski i wschodniej flanki NATO.
Na ile możemy odczytywać to jako odwrócenie wektorów- z Polski na Niemcy? Może prezydent Zełenski i/lub jego polityczne otoczenie uznali, że Warszawa, na tym etapie, nie jest dla nich tak kluczowa, tak im potrzebna, jak na początku?
Co do Niemiec: ten zwrot i propozycja w sprawie stałego członkostwa Berlina w RB ONZ, jest rzeczą całkowicie kontrproduktywną, bo wiadomo, że to się nie stanie z powodów, o których mówiłem, czyli oporów takich krajów jak Francja, Wielka Brytania i zapewne też Stany Zjednoczone. Jeśli więc ma to być gra na Niemcy, to całkowicie nieskuteczna.
Jest jednak możliwe, że może Berlin obiecał coś prezydentowi Zełenskiemu, na przykład szybkie rozpoczęcie rozmów akcesyjnych do Unii Europejskiej. Jednak to, że zostaną rozpoczęte, nie oznacza, że Ukraina szybko wejdzie do UE, ale również do NATO. Myślę, że może to być jednak także pewne zniecierpliwienie.
Ten wątek niemiecki, w tym również haniebna wypowiedź ministra rolnictwa i polityki żywnościowej RFN, że solidarność Polski jest „wybiórcza” czy „niepełna” i że jesteśmy solidarni tylko wtedy, gdy nam to odpowiada, a gdy mamy taki kaprys, to przestajemy być solidarni, jest arogancka i nieprawdziwa.
To przecież Niemcy wykazały się małą ochotą na wspieranie Ukrainy i liczyły na porozumienie z Rosją i na to, że Moskwa nadal będzie mogła przesyłać gaz do Niemiec. Trudno to wszystko racjonalnie wytłumaczyć.
Tym bardziej, że taki zwrot w stronę Niemiec może Ukrainę wiele kosztować.
Jak na razie Ukraina ma otrzymać resztę obiecanych czołgów Leopard. Okazuje się, że część z nich w ogóle nie nadaje się do użytku i mają być, zdaje się, remontowane w Polsce.
Kijów oczekuje także rakiet dalekiego zasięgu Taurus, których Niemcy od jakiegoś czasu dość skutecznie odmawiają. To już Amerykanie w tej chwili zdecydowali się na przekazanie pocisków dalekiego zasięgu Ukrainie. Nie ma więc w tej chwili logiki, która pozwoliłaby nam na jaśniejsze zdefiniowanie intencji Kijowa.
W jaki sposób Polska może zareagować na działania Ukrainy? Na ile dać naszym partnerom czas, na ile - przypomnieć, że bez nas - nie tylko Polaków, obywateli, ale i władz - de facto niewiele ostatecznie ugra?
Myślę, że tu mamy jeszcze jeden element: to wybory w Polsce. I jeśli tutaj również Ukraina jakoś usiłuje takimi działaniami coś zamieszać, to jest to wyjątkowo niefortunny sposób postępowania.
Mam nadzieję, myślę, że wszystko to wróci do punktu wyjścia i wszystko będzie w miarę poprawnie. Straty wizerunkowe, spadek notowań Ukrainy i Ukraińców w polskim społeczeństwie może jednak nastąpić.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/663978-pieklo-wyglada-jak-gdyby-prezydent-zelenski-sie-pogubil