Kilka lat temu poznałem młodego Belga, który zauroczony Polską często przyjeżdżał do Warszawy. Działał we flamandzkiej korporacji studenckiej i bardzo chciał zostać politykiem. Nasz kraj był dla niego ważnym punktem odniesienia, ponieważ pokazywał, że można w udany sposób łączyć tradycję z modernizacją, zaś dla niego istotne było reprezentowanie w polityce chrześcijańskiego punktu widzenia.
W pewnym momencie straciłem z nim kontakt. Niedawno dowiedziałem się, że definitywnie porzucił plany kariery politycznej i zamierza poświęcić się działalności biznesowej. Dlaczego? Otóż jego zdaniem zaangażowanie się w pełni w politykę musiałoby oznaczać wyrzeczenie się własnej wiary. Według niego bowiem żadna z istniejących w Belgii partii nie tylko nie reprezentuje zasad chrześcijańskich, lecz nawet programowo sprzeciwia się przykazaniom Dekalogu oraz nauce moralnej Kościoła, np. w kwestiach ochrony życia czy naturalnej rodziny. Dotyczy to także ugrupowań nazywających siebie chrześcijańskimi, konserwatywnymi lub prawicowymi, które całkowicie podporządkowały się lewicowo-liberalnej agendzie w sprawach cywilizacyjnych, kulturowych, etycznych i obyczajowych. Aktywność w którejkolwiek partii byłaby więc dla niego równoznaczna z przyłożeniem ręki do usuwania chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej, a więc de facto do walki z własną religią. W efekcie znajomy Flamand doszedł do wniosku, że sumienie nie pozwala mu zostać politykiem, ponieważ mógłby w ten sposób zatracić swoją duszę.
Jan Paweł II często wspominał o istniejących we współczesnym świecie strukturach grzechu, czyli układach, w których samo uczestniczenie przyczynia się do pomnażania zła. Teologowie moralni wymieniali zazwyczaj w tym kontekście takie obszary, jak gangi przestępcze, organizacje terrorystyczne, przemysł pornograficzny itp. Nie przychodziło im zazwyczaj do głowy, by do tej kategorii zaliczać całą sferę polityki. W przywoływanym przeze mnie przypadku takiego rozeznania dokonał nie żaden profesor teologii moralnej, lecz młody człowiek wchodzący w dorosłość i stojący przed wyborem drogi życiowej. Wyróżniało go to, że poważnie traktował swoją wiarę. Zapewne jest to podstawowa różnica między nim a większością nominalnie chrześcijańskich polityków w jego kraju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/662957-czy-katolik-moze-byc-politykiem-we-wspolczesnej-belgii