Wszystko wskazuje na to, że Jewgienij Prigożyn był na pokładzie samolotu, który w środę rozbił się w Rosji - powiedział ambasador Polski w Rosji Krzysztof Krajewski. Dodał, że Grupa Wagnera, choć rozproszona, pozostaje niebezpieczna.
Pytania wokół śmierci Prigożyna
W środę wieczorem rosyjska agencja transportu lotniczego Rosawiacja podała, że na pokładzie samolotu, który rozbił się w obwodzie twerskim na zachodzie Rosji, był szef najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, jego „prawa ręka” Dmitrij Utkin ps. „Wagner” oraz ośmioro innych osób. Pojawiły się spekulacje o zestrzeleniu maszyny przez rosyjską obronę przeciwlotniczą lub wybuchu na pokładzie.
Ambasador Krajewski pytany w Programie 3 Polskiego Radia o to, czy „Prigożyn nie żyje, czy też to mistyfikacja” ocenił, że „nadal nie ma oficjalnego, ostatecznego potwierdzenia”.
Władze nie wydały żadnego jednoznacznego komunikatu, są bardzo powściągliwe w komentowaniu tej sprawy. Po wczorajszej katastrofie długo media milczały nie podając informacji o tym zdarzeniu
— zaznaczył.
Nigdzie nie znalazłem informacji o tym, że znaleziono czarną skrzynkę tego samolotu, a ona może okazać się kluczowa dla odpowiedzi na wiele pytań
— wskazał Krajewski.
Jak powiedział „bez wątpienia coś się dzieje, ale niestety kolejny raz powinniśmy poczekać, bo tutaj wydarzenia czasami są wyjątkowo zaskakujące”.
Myślę, że brak tej reakcji ze strony władz, ministerstwa obrony, struktur siłowych na to, co się wydarzyło i pomijanie w serwisach tej informacji jako istotnej pokazuje, że jest z tym jakiś problem, jak przekazać społeczeństwu tę informację, jaką nadać narrację
— powiedział ambasador.
Nie ma ostatecznego potwierdzenia, że Prigożyn znajdował się na pokładzie tego samolotu, ale wszystko wskazuje na to, że był jednym z pasażerów
— ocenił Krajewski. Dopytywany, jak sam to postrzega, odpowiedział:
Ja myślę, że był.
Wagnerowcy nadal są niebezpieczni
Dodał, że obecnie grupa „Wagnera” jest bardzo rozproszona po czerwcowej próbie puczu.
Jej znaczne siły przebywają na Białorusi, znaczna grupa przebywa w różnych państwa afrykańskich, inni podpisali kontrakty z regularna armią
— zaznaczył Krajewski.
Nie widzę w tej chwili lidera tej grupy. Pojawiły się pewne spekulacje, kto może nim być, ale w tutejszych realiach to nie jest takie proste, że wystarczy, iż zostanie ktoś wyznaczony i będzie próbował tą grupę poskładać
— wskazał polski ambasador. Zastrzegł jednak, że nadal „jest to grupa bardzo niebezpieczna, złożona z przestępców, z osób mających na sumieniu morderstwa i są osobami bezwzględnymi”.
Zdaniem Krajewskiego „nie wydaje się, aby ta formacja dziś bezpośrednio została włączona w działania wojenne na Ukrainie, bo jej fizycznie przez to rozproszenie, nie ma”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/659810-pytania-wokol-smierci-prigozyna-ambasador-rp-komentuje