Kremlowska propaganda lubi powtarzać, że Polacy są zdrajcami Słowiańszczyzny. Nie jest to zresztą koncept nowy. To samo twierdzili piewcy carskiej Rosji w poprzednich stuleciach.
Zdaniem wspomnianych piewców zdradziliśmy tożsamość słowiańską, ponieważ trwale zwróciliśmy się ku Zachodowi, przyjmując religię katolicką, prymat papieski i kulturę łacińską. Wyrzekliśmy się więc prawosławia, a w ich optyce prawdziwa Słowiańszczyzna może być tylko prawosławna.
Co prawda ten sam zarzut co wobec Polaków można byłoby wysunąć także wobec Czechów, Słowaków czy Chorwatów, ale w ich przypadku Rosjanie nie robili tego, gdyż żywe były tam nastroje panslawistyczne. Część elit wspomnianych narodów, które znajdowały się pod panowaniem habsburskim, upatrywała bowiem w caracie Romanowów nadziei na wyzwolenie. Tym, co miało łączyć je z Rosją, była wspólna słowiańska tożsamość, na którą często się powoływano.
Słowiańszczyzna i panslawizm
Polacy w XIX wieku nigdy tej panslawistycznej mrzonce nie ulegli. Nawet jeśli powstawały u nas koncepcje zjednoczenia świata słowiańskiego, np. u Feliksa Konecznego czy Mariana Zdziechowskiego, to miały one charakter antyrosyjski i były alternatywą dla panslawizmu. Zresztą wcześniej przez długi czas wspólne państwo polsko-litewskie jako jedyne przedstawiało realną alternatywę ustrojową dla moskiewskiego samodzierżawia.
To zresztą charakterystyczne, że kategoria Słowiańszczyzny jako pojęcia aktualnego we współczesnej myśli politycznej, przetrwała dziś właściwie tylko w Rosji. Można powiedzieć, że ma tam ona dwa kręgi. Wewnętrzny obejmuje „trójjedyny naród”, czyli „Świętą Ruś” w postaci „bratnich” Rosji, Ukrainy i Białorusi, co pokrywa się z koncepcją „ruskiego miru”. Drugi krąg tworzą natomiast zaprzyjaźnione narody prawosławne, takie jak np. Serbowie czy Bułgarzy. Tak więc pojęcie Słowiańszczyzny jest nadal poręcznym narzędziem w polityce Kremla.
Moskwa w służbie Ordy
Polacy mogliby jednak odwrócić stawiany im zarzut i powiedzieć, że to właśnie Rosjanie zdradzili Słowiańszczyznę, przyjmując eurazjatycki (turański) paradygmat cywilizacyjny, a odrzucając zarówno rzymski (łaciński), jak i bizantyjski (grecki). W rosyjskiej historiografii ów wielki zwrot wiązany jest zazwyczaj z postacią księcia Aleksandra Newskiego, który w XIII wieku zagrożony wojną na dwa fronty – na zachodzie i na wschodzie – dokonał strategicznego wyboru. Z jednej strony zdecydował się walczyć przeciwko Niemcom i Szwedom, z drugiej podporządkował się całkowicie chanowi mongolskiemu. Miał w ten sposób uznać – według narracji dominującej w czasach carskich, sowieckich i współczesnych – że większym zagrożeniem jest Zachód i katolicyzm niż Azja i Złota Orda. Z tym pierwszym niebezpieczeństwem trzeba walczyć, natomiast z drugim można porozumieć się, nawet kosztem utraty własnej niepodległości.
Aleksander Newski, książę Nowogrodu, a potem wielki książę Włodzimierza, uznając zwierzchność tataro-mongolską, wkradł się w łaski chanów, którzy uczynili go swoim kolaborantem na Rusi. Jest to stała taktyka wszystkich kolonizatorów, którzy na podbitym terytorium wyznaczają jako swojego reprezentanta jakiegoś lokalnego kacyka, żeby w ich imieniu wymuszał posłuszeństwo na miejscowej ludności. Swoje interesy realizują więc jego rękami. Taką rolę pełnił właśnie Aleksander Newski, który tłumił antytatarskie wystąpienia, bezwzględnie ściągał dla chana podatki z ruskich ziem, a nawet korzystał z pomocy militarnej Mongołów, by wyeliminować swoich konkurentów.
Przed śmiercią Aleksander podzielił swe ziemie między synów, wyznaczając każdemu z nich odrębną dziedzinę. Moskwa przypadła Danielowi, który jako pierwszy w historii przyjął tytuł księcia moskiewskiego. To właśnie tam przeniosło się wkrótce centrum polityczne Rusi. Tamtejsi władcy kontynuowali też obrany przez Aleksandra Newskiego kurs, każdorazowo po wstąpieniu na tron pielgrzymując do stolicy Złotej Ordy – Saraju, by tam oddać wiernopoddańczy hołd chanowi. Kolaborując z azjatyckim najeźdźcą, niszczyli w jego imieniu każdy przejaw niezależności wśród pozostałych ruskich władców na terenach stanowiących lenno mongolskie. W ten sposób Moskwa de facto zdradziła Ruś.
Misjonarze turańszczyzny
Druga zdrada była jednak znacznie głębsza niż polityczna, ponieważ dotyczyła modelu cywilizacyjnego i ustrojowego państwa. Moskwa, znajdując się 240 lat pod panowaniem tataro-mongolskim, odrzuciła dotychczasowy system, przejmując od Złotej Ordy podstawowe zasady funkcjonowania oraz struktury życia politycznego i społecznego, w tym całkowicie odmienny niż w Europie stosunek do władzy, prawa, własności i etyki. To spowodowało, że w księstwie moskiewskim ukształtował się system azjatyckiego despotyzmu, jakiego nie znały ludy Rusi zamieszkujące Wielkie Księstwo Litewskie, Koronę Polską i Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Dopiero moskiewskie najazdy na zachód sprawiły, że przodkowie dzisiejszych Ukraińców i Białorusinów znaleźli się pod panowaniem caratu, a w związku z tym pod wpływem cywilizacji turańskiej.
Tak zwane „jednoczenie ziem ruskich” przez Moskwę było nie tylko militarnym podbojem wschodniej Słowiańszczyzny, lecz także narzucaniem jej obcego modelu cywilizacyjnego, charakterystycznego dla azjatyckich satrapii. W tym systemie rosyjska Cerkiew stała się posłusznym instrumentem w rękach władzy świeckiej, a religia zamieniła się w ideologię państwową. Tak jak niegdyś duchowni modlili się za pomyślne rządy chanów, a potem carów, tak później wychwalili Stalina, a dziś Putina. We wszystkich tych czasach dla przywódców rosyjskiego prawosławia głównym wrogiem pozostawał Zachód, zwłaszcza zaś „rzymska herezja katolicka”.
Warto by wzięli to sobie do serca ci zachodni konserwatyści, którzy w Rosji widzą ostatni bastion chrześcijaństwa na świecie. Idea Trzeciego Rzymu promowana przez patriarchat moskiewski jest bowiem ze swej istoty antykatolicka i antyłacińska. Może się jednak okazać, że Rosja zamiast Trzeciego Rzymu buduje Drugi Saraj, a to jest jeszcze gorsza wizja.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
— Rosja w panslawistycznym zwidzie. „Słowiańska tożsamość narodów Europy Środkowej i Wschodniej”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/650337-kto-jest-zdrajca-slowianszczyzny-polska-czy-rosja