Obraz, który wyłania się z wielu nagrań w mediach społecznościowych, licznych relacji korespondentów zagranicznych oraz wiarygodnych badań opinii publicznej, nie pozostawia wątpliwości: większość obywateli Rosji popiera obecną wojnę. Ich zdaniem to Ukraina, rządzona przez reżim neonazistowski prześladujący rosyjskojęzyczną ludność, przygotowywała się do ataku na Rosję, wykonując w ten sposób polecenia Zachodu, którzy pragnie podporządkować sobie wielkie rosyjskie przestrzenie; w tej sytuacji Władimir Putin postanowił uprzedzić cios neonazistów i dokonał prewencyjnego uderzenia na Ukrainę, uznając, że najlepszą obroną jest atak.
Wiele osób na Zachodzie, w tym także w Polsce, nie jest w stanie pojąć, jak to możliwe, że tak wielu Rosjan prezentuje tak nierzeczywiste poglądy. Żeby zrozumieć ów fenomen, warto cofnąć się do początku minionej dekady i przypomnieć dwa wydarzenia, które miały wówczas miejsce w Rosji.
Amfora i żurawie
W sierpniu 2011 roku Władimir Putin po raz trzeci w swoim życiu postanowił zanurkować w morskich głębinach. Rzecz działa się na Półwyspie Tamańskim na Morzu Azowskim, gdzie w VII wieku przed Chrystusem Grecy założyli kolonię o nazwie Fanagoria. Tak się złożyło, że na miejscu obecne były kamery, które uwieczniły moment, gdy prezydent Rosji wynurza się spod wody i triumfalnie wyciąga na brzeg dwie antyczne amfory. Mimo że naczynia przeleżały w mule niemal dwa tysiące lat, były zadziwiająco czyste, tak jakby zostały przedtem poddane renowacji przez konserwatorów. Media rosyjskie okrzyknęły Putina herosem, który jest w stanie – całkowicie przypadkowo, jakby od niechcenia – dokonać niezwykłych odkryć archeologicznych.
We wrześniu 2012 roku Władimir Putin wzniósł się z kolei na motolotni w przestworza. Do jego maszyny przymocowany został głośnik emitujący klangor żurawia – przewodnika stada. To spowodowało, że ustawił się za nim klucz ptaków, który leciał w powietrzu posłusznie za prezydentem Rosji. I znów rosyjskie media nie posiadały się z zachwytu, zauważając, że nawet natura pokornie podporządkowuje się Władimirowi Władimirowiczowi.
Świat się śmieje?
Obie powyższe historie stały się na Zachodzie źródłem powszechnych drwin i szyderstw. Złośliwościom i docinkom nie było do końca. Gazety pisały: cały świat się śmieje.
Czy aby jednak na pewno? Czy rzeczywiście cały świat? Bo Rosja się nie śmiała. Technolodzy polityczni, socjotechnicy medialni, ci wszyscy inżynierowie dusz zatrudnieni na dworze Putina nie wsadziliby go na tak wielką minę, by zrobić z niego pośmiewisko dla rosyjskich mas. Zdecydowali się na spektakle z amforą i żurawiami, ponieważ mieli stuprocentową pewność, opartą na wielu badaniach, że TO DZIAŁA.
I zadziałało. W Rosji nie wywołało to fali drwin pod adresem prezydenta, wręcz przeciwnie: prawdziwy podziw dla niego. Jedni zachwycali się jego nadzwyczajnymi zdolnościami, inni – zapierającą dech w piersiach i budzącą wręcz fascynację bezczelnością (w tej ostatniej konkurencji Rosjanie naprawdę potrafią docenić brak skrupułów). Dominowali jednak ci pierwsi, dający bezkrytycznie wiarę płynącemu z ekranów przekazowi o niezwykłych mocach danych prezydentowi. Jeśli wtedy uwierzyli w opowieści o amforze i żurawiach, to dlaczego teraz nie mieliby uwierzyć w bajki o prewencyjnym uderzeniu uprzedzającym atak neonazistów?
Społeczeństwo zombie
W Rosji często używa się słowa, którego odpowiednik nie istnieje w języku polskim: „zombirować”, czyli przemienić kogoś w zombie. Zombie żyje w swoim zamkniętym świecie, w alternatywnej rzeczywistości, odporny na racjonalne argumenty, podszyty negatywnymi emocjami i gotów skierować drzemiącą w nim agresję przeciw każdemu, kogo wskaże mu się jako wroga. Także w naszym kręgu cywilizacyjnym znaleźć można takich zombie, którzy poddani zostali programowaniu socjocybernetycznemu. O ile u nas są to jednak tylko jednostki, grupy lub środowiska, o tyle w Rosji zjawisko dotyczy większości populacji.
Jest jednak jeszcze jedna cecha charakterystyczna zombie: otóż taki osobnik nie czuje bólu. Dlatego sankcje gospodarcze, kryzys ekonomiczny, pauperyzacja czy brak możliwości wyjazdów za granicę mogą nie zrobić na nim większego wrażenia (ci, którzy mogli uciec, już uciekli). Niektórzy eksperci przewidują, że Rosjanie mogą zbuntować się, jeśli ich kraj na skutek międzynarodowej izolacji zamknie się i przekształci się w coś w rodzaju Korei Północnej. Ale właściwie dlaczego mieliby się zbuntować? W Korei Północnej nikt się przecież nie buntuje. Wszystko zależy od skali „zombirowania”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/648671-swiat-sie-smieje-a-moskwa-nie-wierzy-lzom