„Od trzech dni Rosjanie luzują swoje wojska, czyli wymieniają swoje oddziały w rejonie Bachmutu, m.in. wycofali stamtąd część Grupy Wagnera, bo poniosła duże straty. W to miejsce wchodzą nowe jednostki, które już kiedyś walczyły, ale miały przerwę operacyjną. Pojawienie się nowych formacji na froncie powoduje, że muszą się oswoić z terenem, zadaniami, pozycjami itd. Ukraińcy wykryli moment luzowania oddziałów, gdy występuje trochę chaosu, i przeprowadzili kontratak. Rosjanie zostali zaatakowani w najmniej dogodnym dla nich momencie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
wPolityce.pl: Jak by pan przedstawił obecną sytuację na Ukrainie? Dostrzega pan jakieś istotne zdarzenia na froncie w ostatnim czasie?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Generalnie sytuacja na froncie, jeżeli chodzi o strategiczny poziom, jest w zasadzie bez zmian. Trwa takie „przegryzanie frontowe” z obu stron, raz atakują Rosjanie, a raz Ukraińcy, czego przykładem jest to co dziś stało się w Bachmucie, gdzie Ukraińcom udało się odbić część tego miasta.
To jest właśnie najgłośniejsza dziś informacja, jeżeli chodzi o przebieg wojny na Ukrainie. Należy to uznać za jakiś istotny przełom?
Należy przyjmować to spokojnie, to nie jest kontrofensywa. Od trzech dni Rosjanie luzują swoje wojska, czyli wymieniają swoje oddziały w rejonie Bachmutu, m.in. wycofali stamtąd część Grupy Wagnera, bo poniosła duże straty. W to miejsce wchodzą nowe jednostki, które już kiedyś walczyły, ale miały przerwę operacyjną. Pojawienie się nowych formacji na froncie powoduje, że muszą się oswoić z terenem, zadaniami, pozycjami itd. Ukraińcy wykryli moment luzowania oddziałów, gdy występuje trochę chaosu, i przeprowadzili kontratak. Rosjanie zostali zaatakowani w najmniej dogodnym dla nich momencie.
W ostatnim czasie pojawiają się informacje, że Rosjanie ewakuują mieszkańców np. z kontrolowanego przez siebie obszaru Zaporoża. Jaki jest cel tych działań?
Rosjanie tak sobie czyszczą strefę działań bojowych, żeby ludzie im nie przeszkadzali. Przewidują, że na tym obszarze może dojść do intensywnych działań.
Jednocześnie wciąż spływają doniesienia o silnych ukraińskich ostrzałach terenów zajmowanych przez Rosjan w obwodach zaporoskim czy chersońskim. To przygotowanie artyleryjskie przed kontrofensywą?
Nie. Ukraińcy strzelają po prostu tam, gdzie wykryją rosyjskie cele. Moim zdaniem Ukraińcy mają przygotowanych kilka scenariuszy prowadzenia operacji i wybiorą ten, który będzie według nich najskuteczniejszy. Stoją przed wielkim wyzwaniem, bo mają wojska sformowane na zachód od Dniepru. Wielką operacją będzie przeprowadzić wojska z zachodniej i centralnej Ukrainy, nie dziewięć, tylko kilkanaście brygad, a nawet ponad dwadzieścia, na wschód od Dniepru. Muszą być do tego odpowiednie przeprawy, mosty. Natomiast Rosjanie cały czas będą starali się niszczyć te przeprawy. To jest wielkie wyzwanie dla Ukraińców.
Czy to zatem przesadzone, że w najbliższym czasie Ukraińcy przeprowadzą jakąś poważną kontrofensywę, czy też z uwagi na nieprzychylne okoliczności mogą w ogóle z niej zrezygnować?
Według mnie ta kontrofensywa będzie miała miejsce, tylko to nie będzie takie nie wiadomo co jak niektórzy myślą, że Ukraińcy teraz zdobędą Krym. Na pewno Ukraińcy okrążą część wojsk rosyjskich i je rozbiją, bo im jest potrzebny sukces, który pozwoli im trochę zmienić położenie operacyjne na swoją korzyść. Konkretnie to może być np. okrążenie części rosyjskich wojsk w Donbasie, bo one są w rozgardiaszu, prowadzą natarcie. Można wykorzystać moment rotacji, luzowania, by dokonać oskrzydlającego ataku np. na wojska, które szturmują Bachmut czy Siewiersk. To jednak Ukraińcy decydują o czasie i miejscu, gdzie uderzą. Natomiast w mediach ukraińska ofensywa trwa już od lutego. Takie spekulacje nic nie wnoszą, a zakłócają tylko obraz rzeczywistości.
Z pewnego punktu widzenia może to i lepiej, bo Rosjanie też w takiej sytuacji mogą być zdezorientowani co do ukraińskich planów.
Ukraińcy będą chcieli wykorzystać element zaskoczenia, ku temu zmierzają.
A jak należy traktować tę serię nagrań szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, w których narzekał na kierownictwo rosyjskiego MON, skarżył się na braki amunicji i groził opuszczeniem stanowisk w Bachmucie przez jego żołnierzy? Te zapowiedzi należy traktować poważnie, czy to po po prostu taka gra, teatrzyk dla opinii publicznej?
Nie ma co w to wierzyć, to oczywiście gra. Rosjanie pokazują, że mają duże problemy, by skłonić Ukraińców do uderzenia. Ukraińcy nie mogą dać się wciągnąć w tę grę i zasadzkę, którą Rosjanie są gotowi zrobić.
Tymczasem za nami już parada z okazji obchodzonego w Rosji Dnia Zwycięstwa. Jak by pan ocenił to, co zdarzyło się na Placu Czerwonym w Moskwie 9 maja? Część lotnicza została odwołana, a w części lądowej pojawił się jeden czołg – doskonale znany z II wojny światowej T-34.
To było teatrum dla ubogich. Nawet dla Rosjan to robiło przygnębiające wrażenie. Kwiat armii rosyjskiej został ubity na Ukrainie. Nie miał tam nawet kto maszerować. To była kompromitacja Putina, a my możemy się cieszyć, że Rosjanie nie mieli co pokazać w Moskwie.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
CZYTAJ TAKŻE: RELACJA. 442. dzień wojny na Ukrainie. ISW: Wojska rosyjskie w rejonie Bachmutu mają ograniczone zdolności obrony
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/646140-postep-ukraincow-w-bachmucie-gen-skrzypczak-komentuje