„Wizerunek monarchii będzie z pewnością skromniejszy, bardziej bliski zwykłym Brytyjczykom. Nie zmienia to jednak faktu, że są absolutnie za utrzymaniem istnienia monarchii. Nie wyobrażają sobie, że miejsce króla zajmie jakiś polityk i na balkonie Buckingham Palace zamiast Karola III oraz jego rodziny stanie np. Boris Johnson. To jest absolutnie nie do pomyślenia” - dzieli się z portalem wPolityce.pl swoimi przemyśleniami i wrażeniami z koronacji Karola III brytyjski dziennikarz Jonathan Luxmoore.
wPolityce.pl: Jakie są Pana wrażenia i refleksje po sobotniej koronacji króla Anglii Karola III?
Jonathan Luxmoore: Tak, jak prawie wszyscy w Anglii, jestem pod wielkim wrażeniem tej uroczystości. Były obawy, jak to wyjdzie, ale wszystko było wyreżyserowane i przeprowadzone absolutnie perfekcyjnie. Padał deszcz, i bardzo współczuję zaangażowanym w tę uroczystość żołnierzom, policjantom, ludziom, którzy stali na ulicach, by pozdrowić nowego króla Anglii. Ale i to pokazało typowy, brytyjski ekscentryzm oraz że można nawet w takich warunkach wszystko znakomicie przeprowadzić.
Przed uroczystościami istniała pewna, widoczna w sondażach atmosfera obojętności wobec tej koronacji, głównie wśród młodych ludzi. Mówiono, że nie oni rozumieją o co chodzi, i po co się tym interesować. To wszystko się nie sprawdziło. Koronacja – uroczystości i okazjonalne wydarzenia, które trwają jeszcze do poniedziałku - stała się wielkim festynem wspólnoty, jedności Brytyjczyków. Wszystko, co dotyczy koronacji, jest w Anglii bardzo dobrze przyjmowane.
Nieco zaskakujący był ściśle religijny charakter tej uroczystości.
To bardzo ważny aspekt tej koronacji. Każdy element nabożeństwa był absolutnie zgodny z tradycją i swoim chrześcijańskim znaczeniem. Wszystkie insygnia królewskie – korona, jabłko królewskie z krzyżem, berło, laska… – były złożone na głównym ołtarzu, następnie oddane królowi, by je dotknął jako jemu powierzone, a potem wracały na ołtarz. Tak więc każdy element autorytetu i władzy królewskiej jest dany od Boga i oddany Bogu, a król jest sługą Boga i powierzonych mu poddanych. Ta symbolika została w Anglii naprawdę dostrzeżona.
Druga sprawa: Ucieszyło mnie bardzo podkreślenie historycznej roli Kościoła w Anglii. Karol III złożył obietnicę zachowania wiary protestanckiej. Nie słyszymy takiej deklaracji często. Kościół anglikański to na Wyspach Brytyjskich potwierdzony przez ustawodawstwo narodowy Kościół establishmentu: ani katolicki, ani protestancki, ale właśnie anglikański.
Przez całą naszą historię mamy spór miedzy tymi, którzy chcieliby, by ten Kościół był protestancki na wzór Kościołów protestanckich w Europie, a tymi, którzy chcieliby widzieć Kościół anglikański jako Kościół katolicki w Anglii. I w tym też przejawia się swoisty geniusz tego Kościoła, z którym już od XVI w. utożsamiają się, i jedni, i drudzy. Nikt im nie narzuca, w „którą stronę” mają wierzyć.
Nie tylko ja, ale wielu ludzi było zaskoczonych, zdziwionych, ale i zadowolonych z tego, że Karol III podkreślił protestancki tytuł Kościoła anglikańskiego. Mówię to jako ktoś, kto sam niedawno przeszedł z Kościoła anglikańskiego do katolickiego. Nawet mój ojciec był biskupem anglikańskim.
Ucieszyło Pana, jako katolika, że Karol III obiecał strzec protestantyzmu w Anglii?
Powiedziałbym, że było to podkreślenie przez Karola III, że Anglicy czujący się bardziej protestantami mają swoje miejsce w Kościele anglikańskim i nie muszą dążyć do protestantyzmu na modłę kościołów protestanckich w Europie kontynentalnej.
Jak powiedziałem – myślę, że katolicy w Anglii są zadowoleni z tego, jak to w sobotę się odbyło, że nad Karolem III modlili się obok arcybiskupa Canterbury Justina Welby’ego także katolicki kardynał i przedstawiciele innych Kościołów. Mogliby – po latach starań ekumenicznych w Anglii – liczyć na więcej, ale to wystarczyło. Było tak, jak przez ostatnie 400 lat.
Czy Karol III stanie się „defensor fidei” wobec fali zlaicyzowania także w Anglii?
Sposób koronacji i nabożeństwa pokazał, że państwo i instytucje brytyjskie są ze swojego korzenia chrześcijańskie. Nie dotyczy to jednak społeczeństwa, które może pozostawać bardzo świeckie, obojętne religijnie. I pewnie tak pozostanie. Zresztą w Anglii nie uważamy za konieczne, by państwo w dziedzinie wiary było odbiciem mieszkającego w nim społeczeństwa lub odwrotnie. Z pewnością Karol III będzie obrońcą swobód religijnych – prawa wszystkich do prezentowania w brytyjskim społeczeństwie ich wiary i wartości. Nie będzie ani wpływał na wiarę, ani niewiarę Brytyjczyków, ale państwo brytyjskie jest i pozostanie chrześcijańskie.
W jakim historycznym momencie przychodzi Karolowi III podjąć się panowania w Anglii i koloniach Zjednoczonego Królestwa?
Od poprzedniej koronacji minęło ponad 71 lat, cztery pokolenia, więc tego momentu nie można porównać z czasem, gdy obejmowała tron Elżbieta II. Na pewno nie będzie on obiektem takiej czci, szacunku, miłości, jak jego matka. Elżbieta II miała 26 lat, on ma niecałe 75. Istnieje w świadomości Anglików „od zawsze”. Wszyscy się do niego przyzwyczailiśmy. Nie ma efektu nowości. Nie jest dla nas tak ciekawy, jak ciekawa była jego młoda matka.
Jestem przekonany, że Karol III – właśnie ze względu na inne, nowe, czyli współczesne czasy - będzie chciał, by monarchia – zachowując swoją rangę, konstytucyjną zasadę królewskości - była bliższa ludziom, by nie było tego całego patosu, dystansu do zwykłych ludzi. Brytyjczycy mają już dosyć wszystkich skandali związanych z rodziną królewską, księciem Harrym, które tym ostrzej widać, im bardziej rodzina królewska postrzegana jest jako niemal boska, mająca nieograniczone przywileje, otoczona wielkim dworem z tytułami. Brytyjczycy nie lubią także, kiedy ktoś bycie członkiem monarchii wykorzystuje do swoich własnych, ekonomicznych czy innych, celów.
Myślę, że król Karol III o tym wszystkim dobrze wie, wyczuwa potrzeby swoich poddanych i pójdzie w tym kierunku. Wizerunek monarchii będzie z pewnością skromniejszy, bardziej bliski zwykłym Brytyjczykom. Nie zmienia to jednak faktu, że są absolutnie za utrzymaniem istnienia monarchii.
A oczekiwania wobec króla w innych kwestiach: społecznych, politycznych?
Myślę, że Karol III nie ma w zanadrzu żadnych wielkich, nowych projektów zmian. I nikt ich od króla nie oczekuje. To rola premiera i jego rządu.
Król może wypowiadać się w kwestiach politycznych w bardzo ogólny sposób. Oczywiście Karol od dawna znany jest z działalności społecznej, patronowania fundacjom. Przez to już – zanim został królem - ma wkład w życie społeczne Anglii. Z pewnością będzie kontynuował swoją aktywność na rzecz ekologii, powstrzymywania zmian klimatycznych, obrony praw ludzkich, pomagając osobom biednym itp. Nadal też będzie dbał o dobry wizerunek Wielkiej Brytanii w świecie.
Być może będzie kojarzony z jakimś ważnym, nowym projektem, ale to kwestia przyszłości. Zobaczymy, co będzie. Anglicy oczekują raczej, że będzie – stojąc na straży wartości Zjednoczonego Królestwa, pozostając nieco konserwatywny – taki, jak do tej pory. Rolą monarchy jest zapewnić ciągłość monarchii oraz spokój i bezpieczeństwo jego poddanym, działając przeciw agresywności i arogancji klasy średniej, ludzi biznesu i polityki, wobec zwykłych obywateli. To jest jego absolutnie kluczowa rola. Karol III to wie i będzie to z pewnością robił.
Czym jeszcze panowanie Karola III może różnić się od okresu panowania Elżbiety II?
Tradycyjne elementy monarchii z pewnością zostaną utrzymane. Na pewno nie będzie zmian prerogatyw królewskich. Myślę, że nadal nacisk będzie położony na obecność króla i rodziny królewskiej w życiu jego poddanych. Ta obecność będzie tak samo albo bardziej intensywna, chociaż - jak powiedzieliśmy – spodziewam się skromniejszego obrazu monarchii i zmniejszenia okazałości królewskiego dworu. Przypuszczam także, że Karol III ograniczy swoje przemówienia publiczne do wypowiadania się w sprawach najważniejszych i najbardziej ogólnych.
Jaka będzie postawa Karola III gdy chodzi o tendencje antymonarchistyczne i separatystyczne w Zjednoczonym Królestwie?
Nie mam wątpliwości, że to będzie w przyszłości ważny wątek okresu jego panowania. To także zadanie dla Karola III, rodziny królewskiej i ich otoczenia – w kreatywny sposób pomyśleć, jak w najlepszy sposób przedstawiać wizerunek monarchii i rolę króla w kontekście commonwealth (wspólnoty narodów – przyp. red.). To wydaje się fundamentalnie ważne wobec wspomnianych ruchów antymonarchistycznych, które są faktem może nie w samej Anglii, ale na pewno w Zjednoczonym Królestwie: w Kanadzie czy Australii.
W Wielkiej Brytanii ruchy antymonarchistyczne nie mają znaczenia?
To znaczenie jest znikome i nie opiera się na wrogości, ale obojętności wobec króla i monarchii. Z pewnością Anglicy, także ci obojętni wobec króla, nie wyobrażają sobie, że miejsce monarchy zajmie jakiś polityk i na balkonie Buckingham Palace zamiast Karola III oraz jego rodziny stanie np. Boris Johnson. To jest absolutnie nie do pomyślenia.
A tendencje separatystyczne?
Są kraje nie kryjące, że chciałby zostać republikami, mieć własne rządy. Przykładem może być Jamajka. Jestem jednak pewien, że to nie odbędzie się w sposób gwałtowny. Nie będzie antybrytyjskich zrywów, ale - jak dotąd - adaptowanie byłych kolonii brytyjskich do nowego, konstytucyjnego ładu, coraz większej autonomii. Przykładem może tu być niepodległość Szkocji. Sądzę, że takie kraje będą utrzymywały co najmniej przyjacielskie związki z Koroną Brytyjską.
W rankingu popularności royalsów Karol III zajmuje na razie miejsce poza podium – po Elżbiecie II, księciu Williamie i księżnej Dianie. To się zmieni?
Widzimy już od ośmiu miesięcy bardzo duże wysiłki Karola i jego otoczenia, by poprawić wizerunek ukształtowany w dużej mierze przez media, zwłaszcza w kontraście z księżną Dianą, i pokazać, że jest to ciekawy człowiek. I on naprawdę jest bardzo dynamicznym, przyjemnym, hojnym i ciepłym człowiekiem.
W jeszcze większym stopniu ten wysiłek dotyczy królowej Kamili. Pamiętajmy, że w czasie, gdy zginęła Diana, ona była najmniej lubianą osoba w kraju. I ten wysiłek już przyniósł duże efekty.
Diana ma specjalne miejsce w sercach Anglików ze względu na swój tragiczny los. Przychodzą jednak nowe pokolenia, które będą ją mniej pamiętać. Zyskiwać będą obecne „gwiazdy rodziny królewskiej”. Głównie młode pokolenie, ale Karol z Kamilą także będą popularniejsi, niż dotąd, zwłaszcza, że mamy za sobą niezapomnianą koronację.
Rozmawiał Radosław Molenda
Jonathan Luxmoore - dziennikarz i publicysta brytyjski, zajmujący się głównie tematyką religijną. Absolwent Uniwersytetu Oksfordzkiego, wieloletni korespondent prasowy brytyjskiego katolickiego tygodnika „The Tablet” oraz współpracownik Catholic News Service (Waszyngton) i Ecumenical News International (Genewa). Mieszkał przez kilka lat w Polsce. Wciąż współpracuje z Polskim Radiem i tygodnikiem „Niedziela”.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/645540-wywiad-katolicy-w-anglii-sa-zadowoleni-z-tej-koronacji