Kościół katolicki w Niemczech po skandalach pedofilskich wśród tamtejszego duchowieństwa zlecił niezależnym kancelariom prawnym przeprowadzenie dochodzeń w poszczególnych diecezjach, a następnie przedstawienie raportów na ten temat. Opublikowane dokumenty przyniosły wiele dające do myślenia rezultaty.
Zarzuty wobec biskupów
Od dłuższego czasu media lewicowe i liberalne nad Renem i Szprewą oskarżały o tuszowanie afer kardynała Rainera Woelkiego z Kolonii. Jest on szczególnie nielubiany w kręgach katolickich modernistów, ponieważ uchodzi za głównego oponenta Drogi Synodalnej w Episkopacie Niemiec. Uważa się go za najważniejszego zwolennika kursu Jana Pawła II i Benedykta XVI w niemieckim Kościele. Raport niezależnej kancelarii prawnej na temat molestowania nieletnich w archidiecezji kolońskiej wykazał jednak, że postępowanie hierarchy w sprawie tego typu nadużyć było wręcz wzorcowe i nie można mu niczego zarzucić.
Potwierdzenie znalazły natomiast zarzuty wobec trzech hierarchów będących filarami niemieckiej Drogi Synodalnej. Chodzi o kardynała Reinharda Marxa z Monachium (byłego przewodniczącego Episkopatu Niemiec) oraz biskupów Franza-Josefa Bode z Osnabrück (byłego wiceprzewodniczącego Episkopatu) oraz Stefana Hesse z Hamburga.
Wspomniani dostojnicy jako liderzy niemieckiej Drogi Synodalnej twierdzili, że Kościół wymaga rewolucyjnych zmian, ponieważ w takim kształcie, w jakim istnieje, nie jest w stanie poradzić sobie z procederem wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych. To właśnie walka z plagą pedofilii miała – w ich oczach – usprawiedliwiać postulowaną przez nich rewolucję teologiczną i duszpasterską (m.in. ograniczenie władzy duchownych w Kościele, zmianę nauczania w sprawie homoseksualizmu czy dopuszczenie do kapłaństwa kobiet). Raporty niezależnych kancelarii prawnych wykazały jednak, że wspomniani trzej hierarchowie sami stanowią część problemu, którego rozwiązanie proponują.
Franciszek nie przyjmuje dymisji
Ten sam raport na temat archidiecezji kolońskiej, który uniewinnił kardynała Rainera Woelkiego, oskarżył o tuszowanie nadużyć seksualnych byłego wikariusza generalnego w tamtejszej kurii Stefana Hesse, który od 2015 roku stoi na czele diecezji hamburskiej. Dostojnik przyznał się do winy i w marcu 2021 roku złożył rezygnację z urzędu na ręce Franciszka. Jego podanie się do dymisji nie zostało jednak przez Franciszka przyjęte i nadal pełni on funkcję ordynariusza w Hamburgu.
Warto dodać, że wspomniany biskup Hesse podczas zgromadzenia Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich stwierdził, iż Kościół po skandalach pedofilskich wkroczył na „ścieżkę śmierci”, dlatego potrzebne są radykalne reformy strukturalne. Jego przypadek pokazuje jednak, że problemem są nie tyle struktury, ile ludzie.
Dwa miesiące po biskupie Hesse – w maju 2021 roku – do dymisji podał się z kolei kardynał Reinhard Marx stojący na czele archidiecezji Monachium-Fryzynga. Jego pogrążył z kolei raport niezależnej kancelarii prawnej dotyczący diecezji trewirskiej, na czele której Marx stał w latach 2001-2007. Purpurat przyznał się do tuszowania nadużyć seksualnych wśród tamtejszych duchownych i także złożył rezygnację ze swojego urzędu na ręce Franciszka. Ten ostatni nie przyjął jednak dymisji kardynała, pozostawiając go na czele archidiecezji monachijsko-fryzynskiej. Swoją drogą pozostawienie obu hierarchów na swoich stanowiskach wiele nam mówi o polityce Stolicy Apostolskiej, która deklaruje walkę z tuszowaniem pedofilii wśród duchownych.
„Lekarzu, lecz się sam”
Ostatni z trzech wymienionych dostojników, biskup Franz-Josef Bode, ordynariusz diecezji Osnabrück, był od 2017 roku wiceprzewodniczącym Episkopatu Niemiec i jedną z głównych lokomotyw Drogi Synodalnej. We wrześniu 2022 roku ukazał się raport niezależnej kancelarii prawnej, który ujawnił, że tuszował on przypadki molestowania nieletnich przez podległych mu księży. Hierarcha przyznał się do winy i złożył rezygnację ze sprawowanego urzędu. Tym razem dymisja została przyjęta.
Warto dodać, że we wszystkich trzech przypadkach chodzi o ukrywanie afer, do którego doszło po 2001 roku, a więc po wprowadzeniu przez Jana Pawła II specjalnych procedur mających przeciwdziałać tuszowaniu skandali pedofilskich oraz obowiązujących wszystkich biskupów na świecie. Przed tą datą hierarchowie mogli usprawiedliwiać się, że nie było szczegółowych zaleceń w tej sprawie i musiano na własną rękę podejmować decyzje, które nie zawsze okazywały się trafne. Po 2001 roku nie ma już wytłumaczenia. Jan Paweł II wprowadził restrykcyjne prawo, a jednak wspomniani dostojnicy nie dostosowali się do niego.
Jest też wielce symptomatyczne, że główni architekci niemieckiej Drogi Synodalnej okazali się ludźmi odpowiedzialnymi za tuszowanie przestępstw, którym teraz chcą zapobiec poprzez rozmontowanie doktryny Kościoła. Wszyscy trzej – po ujawnieniu raportów – uznali swoje winy i podali się do dymisji. Innymi słowy: przyznali się do swojej klęski jako duszpasterze odpowiedzialni za zarządzanie podległymi im diecezjami. I to właśnie oni nadają ton Drodze Synodalnej, przedstawiając się jako ci, którzy mają receptę na uzdrowienie Kościoła.
Raport demaskuje „lawendową mafię”
Przy okazji warto przez chwilę zatrzymać się nad raportem niemieckiej kancelarii prawnej Westpfahl/Spilker/Wastl, która opublikowała raport na temat nadużyć w archidiecezji monachijsko-fryzynskiej w latach 1945-2019. Dokument zwraca uwagę, że 80 proc. wszystkich przypadków pedofilii wśród duchownych stanowią przypadki nadużyć o charakterze homoseksualnym. Zdaniem autorów raportu tuszowanie tych przestępstw wynikało w dużej mierze z istnienia ściśle powiązanych ze sobą sieci homoseksualnych, które funkcjonowały niejawnie na wysokich stanowiskach w hierarchii kurialnej. Sieci te – jak czytamy w raporcie – „działały na zasadzie wymiany informacji i długookresowej realizacji własnych celów na rzecz awansu zawodowego”, a więc prowadziły ukryty lobbing na rzecz swojego środowiska. Istotna jest zwłaszcza konkluzja autorów raportu – według nich wspomniane sieci homoseksualne są głównym źródłem tuszowania afer pedofilskich.
Innymi słowy, raport niezależnej kancelarii prawnej ujawnił nie tylko istnienie „homo-lobby”, czyli „lawendowej mafii” w archidiecezji Monachium-Fryzynga, lecz także stwierdził, że ta niejawna struktura odgrywała kluczową rolę w ukrywaniu przestępstw pedofilskich.
Jak w świetle tego ocenić fakt, że wspomniani hierarchowie niemieccy: Marx, Bode i Hesse nie tylko przykładali rękę do tuszowania afer pedofilskich, lecz także zaangażowali się jako czołowi promotorzy postulatów gejowskich w Kościele?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/644787-niemiecka-droga-synodalna-i-tuszowanie-skandali-pedofilskich