Mały, a co najwyżej średni jak na amerykańskie warunki bank okazał się iskrą, która podpaliła lont. Miał być nieistotny dla systemu finansowego USA, lokalny i w zasadzie nijaki, a rozpętał burzę.
Z perspektywy Waszyngtonu Silicon Valley Bank wyglądał niepozornie. Radził sobie całkiem nieźle przez wiele lat, zbierał pochlebne opinie od audytorów, a nawet nagrody od branżowych mediów. Okazało się jednak, że SVB z Doliny Krzemowej to kwintesencja niefrasobliwego prowadzenia bankowego biznesu, z bardzo swobodnym podejściem do zarządzania ryzykiem, a zarazem radykalnym, nawet skrajnym stosunkiem do zasad ESG (Environmental, Social and Governance), preferencyjnym finansowaniem projektów uchodzących za najbardziej poprawne politycznie. Jak pisał Grzegorz Górny na łamach portalu wPolityce.pl,…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/642013-stanislaw-koczot-ameryka-zaczela-europa-sie-sypie