Kreml przygotowuje się do ostatniej ofensywy wojennej i zdobycie kupy gruzów, będącej kiedyś miasteczkiem Bachmut, chce zrobić sztandar totalnego triumfu. Paradoksalnie mogą mu w tym pomóc całkiem antyrosyjscy obserwatorzy rosyjsko-ukraińskiej wojny.
Od ponad pół roku 70-tysięczne niegdyś miasteczko Bachmut w obwodzie donieckim jest miejscem nasilajacych się walk, dziś jest to najbardziej ostrzeliwane miejsce na świecie. Według luźnych obserwacji ukraińskich oficerów w Bachmucie w walkach o miejscowość mogło zginąć więcej niż 25 tysięcy rosyjskich żołnierzy, gdy dziś zostało tam już tylko kilka tysięcy, zazwyczaj będących już w wieku emerytalnym, mieszkańców. W tych zabudowaniach już od dawna nie ma zakładów przemysłowych a leżąca na tamtych terenach kopalnia jest już scenerią dla horrorów (tam także trwały walki między żołnierzami) a nie zasobem przemysłowym. Co jakiś czas eksperci informują o zaciętych zmaganiach i posuwaniu się Rosjan naprzód: a to zdobyto hipermarket, a to Ukraińcy wycofali się z czteropiętrowego bloku, a to oddali kiosk i budę z kebabem - wobec skali rosyjskiej propagandy brzmi to wręcz groteskowo
I w tych eksperskich relacjach może sie zgubić właściwe znaczenie bitwy o Bachmut - jest ona z militarnego punktu widzenia drugorzędna. Miasteczko stanowi 0,007% (słownie: zero, przecinek, zero, zero, siedem) terytorium Ukrainy, nie jest położone w strategicznym miejscu, a jego ewentualne zajęcie zajmuje Rosjanom już ponad 250 dni - następne w kolejne są dwa położone blisko siebie (ok 10 km, przez co okrążenie każdego z nich, z osobna, jest właściwie niemożliwe), większe od Bachmutu, Słowiańsk i Kramatorsk, w tym tempie Rosjanie zdobędą je w 2024 roku.
Zasadniczym celem Moskwy w tej wojnie było zajęcie Kijowa, co skończyło się spektakularną porażką najeźdźcy. Wiosną ogłoszono zapowiedź zajęcia Donbasu, co udało się w sposób minimalny, z wielkimi rosyjskimi stratami, a i także wycofywaniem się (jak wokół Lymanu). Teraz z maleńkiego Bachmutu próbuje się zrobić rozgrywkę wojenną na miarę Stalingradu czy Grunwaldu.
Spotkany na Ukrainie dowódca gruzińskiego Legionu Cudzoziemskiego Mamuka Mamulaszwili tak podsumował walkę o miasto:
W Bachmucie Rosjanie koncentrują ogromne siły, ale my tam się wciąż trzymamy. Rosjanie, jak zawsze, chcą użyć informacji o Bachmucie jako propagandy zwycięstwa, że coś wreszcie zajęli, wygrali, gdy tak naprawdę to jest niewielkie miasto, teraz zresztą doszczętnie zniszczone. Chcą więc poczucia triumfu jak wtedy, gdy Putin ogłosił zajęcia Soledaru, tak naprawdę małej wioski, przedstawionej inaczej w propagandzie wojennej. Chcą więc zdobyć Bachmut z tego samego powodu. Ta zdobycz jest potrzebna na wewnętrzny pokaz siły.
Dobrze by było, by gruzowisko Bachmutu okazało się ewentualną satysfakcją faktycznie tylko na użytek wewnętrzny Rosji i by komentatorzy, także w Polsce, nie uczynili ze swoich analitycznych i szczegółowych rozważań chybionej syntezy o kluczowym znaczeniu tej bitwy. Aby eksperci pwostrzymali się od pokusy przekucia swojej głębokiej wiedzy na temat detali bitwy na pochopną syntezę o rzekomej klęsce Ukrainy. 250 dni walk ze stratami dziesiątek tysięcy ludzi i zajęciem zrujnowanych 40 kilometrów kwadratowych to nie jest zwycięstwo, to hucpa. A i hucpa, która - póki co - nawet się nie dokonała.
A zarozumiałość w ogłaszaniu Rosjan zwycięzcami faktycznie przyda się Moskwie w naciskach na Zachód i przekonywanie świata, że Ukraina już przegrała. A to jest po prostu nieprawda.
ZOBACZ WYWIAD Z MAMUKA MAMULASZWILIM, JAKI PRZEPROWADZIŁA TELEWIZJA WPOLSCE.PL NA UKRAINIE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/633179-fetysz-bachmutu-czyli-propagandowa-pulapka-putina