Nikołaj Patruszew, szef Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej i jeden z najbardziej zaufanych współpracowników Putina, udzielił ostatnio wywiadu dziennikowi „Argumenty i Fakty”. Wiele miejsca we wspomnianej rozmowie zajmuje krytyka Zachodu ze szczególnym uwzględnieniem zjawisk kryzysowych na obszarze transatlantyckim. Jedne z zarzutów wysuwanych przez rosyjskiego polityka są trafne, drugie wyolbrzymione, a trzecie jeszcze całkowicie zmyślone. Co innego zwraca jednak szczególną uwagę w wypowiedziach Patruszewa.
Otóż przedstawia on Rosję jako alternatywę dla zgniłego Zachodu. Jeśli wsłuchamy się jednak uważnie w jego retorykę, odkryjemy wówczas tę samą narrację, która królowała w czasach sowieckich – zarówno jeśli chodzi o opis okropności kapitalizmu, jak i uroków komunizmu. Kremlowska propaganda z jednej strony krytykowała wówczas krwiożerczość, pazerność i bezwzględność zachodnich kapitalistów, zaś z drugiej sławiła ustrój socjalistyczny jako stan spełnionej sprawiedliwości społecznej. To samo robi dzisiaj Patruszew, tylko pod Związek Sowiecki podstawia Rosję. Mechanizm jest ten sam, zmieniają się tylko zasługujące na pochwałę atrybuty.
Zdaniem Patruszewa, siła dzisiejszej Rosji opiera się na unikalności jej wyjątkowej kultury (nie będącej ani Europą, ani Azją), na jej wielonarodowości i wielowyznaniowości czy na pracowitości ludzi, którzy mogą posiadać różne poglądy na życie, a nie są formatowani jednowymiarowo przez media. Rosja posiada, według niego, inną niż Zachód kulturę korzystania z zasobów, która wie, jak zachować i chronić zarówno naturalne, jak i niematerialne skarby. We wszystkich porównaniach między Rosją a Zachodem ta pierwsza wykazuje zdecydowaną wyższość nad drugim.
Rosja jako „anty-Zachód”?
Chociaż Patruszew przedstawia Rosję jako przeciwieństwo Zachodu, to jednak zaznacza, iż nie można jej traktować jako „anty-Zachodu”. Dlaczego? Jak odpowiada:
Na tym właśnie polega fundamentalna różnica. Dla Rosjanina nienawiść nie może być zasadą jednoczącą. Pełni nienawiści są tylko ludzie Zachodu, którzy otwarcie nazywają nas przeciwnikami.
W innym miejscu Patruszew mówi:
Dlatego w planach Zachodu pozostaje dalsze rozdzieranie Rosji, a w końcowym etapie po prostu wymazanie jej z politycznej mapy świata. Dziś znów krzyczą oni głośno, że Rosja nie powinna pozostawać zjednoczona, lecz że trzeba ją wepchnąć w ramy XV-wiecznej Moskowii. Żeby to zrobić, nie cofną się przed niczym, w tym wymyślaniem całkowicie fałszywej historii naszego kraju, przerzucając na nią swoją odpowiedzialność za ucisk innych narodów, czego Rosja nigdy nie robiła.
W diagnozie, iż Rosjanin ze swej natury jest niezdolny do nienawiści, Patruszew bierze przykład z patriarchy Cyryla, który od dawna głosi to samo, nazywając przy okazji udział rosyjskich żołnierzy w wojnie wyrazem miłości bliźniego.
„Homo sovieticus” nadal żywy
Patruszew to typowy produkt bolszewickiego wychowania a zarazem typowy wykwint sowieckich służb specjalnych. Urodził się w 1951 roku w rodzinie twardogłowych komunistów, w 1974 roku wstąpił do KGB, później ukończył Wyższą Szkołę KGB im. Feliksa Dzierżyńskiego w Moskwie. Po rozpadzie Związku Sowieckiego został nawet szefem FSB. To właśnie jego niezależni dziennikarze śledczy wskazują jako osobę odpowiedzialną za kierowanie akcją wysadzenia w powietrze w 1999 roku czterech budynków mieszkalnych w Rosji, co stało się pretekstem do rozpoczęcia drugiej wojny czeczeńskiej i wyniosło Putina do władzy.
„Homo sovieticus” Patruszew do dziś posługuje się ideologicznymi i propagandowymi kalkami z czasów komunistycznych. Może liczyć przy tym na zrozumienie wielu swych rodaków, ponieważ w rosyjskiej mentalności nadal żywa jest nostalgia za Związkiem Sowieckim. Badania demoskopijne przeprowadzone w 2020 roku przez Centrum Lewady wykazały, że dla 75 proc. obywateli Rosji to właśnie czasy sowieckie były najlepszym okresem w historii ich kraju. Do tego sentymentu odwołują się dziś kremlowscy włodarze, przemilczając w ogóle ludobójstwo, prześladowania i represje, które przyniósł komunizm.
Retoryka Patruszewa to mieszanka komunistycznej narracji o Trzeciej Międzynarodówce i carsko-prawosławnej o Trzecim Rzymie. Ten ideologiczny koktajl jest w stanie dotrzeć zarówno do monarchistów, jak i bolszewików; prawosławnych i ateistów; czcicieli Mikołaja II i zwolenników jego mordercy – Lenina; sympatyków Czarnej Sotni i admiratorów CzeKa Feliksa Dzierżyńskiego. Wszystkich łączy jedno: przekonanie o moralnej wyższości Rosji nad resztą świata i związanym z tym przeznaczeniu dziejowym.
Dziś przekonują się o tym na własnej skórze mieszkańcy Ukrainy, o czym Patruszew mówi w następujących słowach:
Nie jesteśmy w stanie wojny z Ukrainą, bo z definicji nie możemy żywić nienawiści do zwykłych Ukraińców.
Jak zwykle, zabijają z miłości bliźniego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/630338-miedzy-trzecim-rzymem-a-trzecia-miedzynarodowka