Czyta się to jak groteskową satyrę. Tzw. „obywatele Rzeszy” (Reichsbürger), czyli książę emeryt oraz ok. dwa tuziny ekscentrycznych dziwaków, chciało dokonać puczu i obalić prawowity rząd Republiki Federalnej Niemiec. Trudno sobie wyobrazić, by grupka ludzi, w większości w podeszłym wieku, która marzy o cesarstwie, wystawia sobie nawzajem paszporty i drukuje bezużyteczne banknoty, mogłaby tego dokonać. Zgodnie z ujawnionym planem przez śledczych prokuratury zamachowcy zamierzali opanować Reichstag, siedzibę Bundestagu oraz dokonać sabotażu sieci energetycznych. Jednocześnie.
Szef Federalnej Policji Kryminalnej Holger Münch zadeklarował zresztą w telewizji „ARD”, że państwo niemieckie „nie było w żadnym momencie zagrożone”. Po co więc cały ten cyrk? Użyto w celu ujęcia 25 osób ponad 3 000 uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy- to ok. 120 na spiskowca. Odpowiedzi udzielił sam Münch: grupa jest niebezpieczna, bo żywi „nieracjonalne przekonania”. Rzekomo znaleziono broń i amunicję, ale jaką policja do dziś nie ujawniła. Na pewno mieli kamizelki kuloodporne. Kolejne aresztowania zapewne nastąpią. Na terenie Niemiec urzęduje obecnie 30 rywalizujących ze sobą kanclerzy, kilku książąt oraz co najmniej jeden król.
Zwalczania zagrożenia ze strony „skrajnej prawicy” to główny cel minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser (SPD). W maju w Bundestagu zadeklarowała, że „prawicowy ekstremizm to największe zagrożenie dla demokracji”. Do tego prawicowego ekstremizmu zalicza oczywiście także tych, którzy negują pandemię Covid-19 i protestowali w latach 2020-2021 przeciwko restrykcjom. Kilka lat temu jeden ze obywateli Rzeszy otworzył ogień do próbujących zatrzymać go policjantów. Także w tym roku w Badenii-Wirtembergii doszło do strzelaniny w czasie rewizji domu, w którym znajdował się arsenał jednego z członków Reichsbürger. Zapewne towarzystwo zgormadzone wokół Henryka XIII księcia Reuß rzeczywiście chciało obalić państwo – w każdym razie w swoich fantazjach - ale niektóre komentarze w mediach, jak ten we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, że „za pomocą wojska, mordów i przemocy oraz szturmu na Bundestag miał być ustanowiony nowy porządek w Niemczech”, brzmią równie groteskowo jak domniemany pucz.
To jak w końcu? Było zagrożenie dla państwa czy go nie było? Bo obecnie wygląda to wszystko na inscenizację. Czysty PR oraz próba kryminalizacji wszystkiego, co kojarzy się z prawicą. Już pojawiły się głosy w SPD, że należy zdelegalizować Alternatywę dla Niemiec (AfD), która zasiada w Bundestagu, w końcu jednym z puczystów jest była posłanka tej formacji, 71-letnia Birgit Malsach-Winkemann. Zdaniem szefa kontrwywiadu Thomasa Haldenwanga „AfD ma ogromny wpływ na nastroje w tym środowisku”. Szefowa MSW poszła o krok dalej i zaproponowała by usuwać urzędników z administracji, którzy wyrażają skrajnie prawicowe poglądy. Jeśli będą chcieli odzyskać stanowisko, będą musieli udowodnić, że są niewinni. Byłoby to równoznaczne – jak zauważa dziennik „Die Welt” - z likwidacją zasady domniemania niewinności, która stanowi jeden z fundamentów państwa prawa.
W mediach można znaleźć kąśliwe komentarze, że gdyby państwo z podobnym zapałem walczyło z arabskimi klanami, coraz bardziej gotowymi do przemocy aktywistami klimatycznymi, oraz przestępstwami dokonywanymi przez imigrantów, w Niemczech byłoby całkiem bezpiecznie. 5 grudnia w liczącym mniej niż 5 tys. mieszkańców Illerkirchberg w Badenii-Wirtembergii dwie uczennice idące do szkoły zostały zaatakowane nożem. Jedna z nich, 14-latka, zmarła. Sprawca był tzw. uchodźca z Erytrei. Kilka lat wcześniej w tej samej miejscowości grupa imigrantów dokonała zbiorowego gwałtu na 14-latce. Jeden ze sprawców odsiedział wyrok i powinien zostać deportowany do Afganistanu, ale MSW, według „Die Welt” nie zgadza się na to. Zbyt niebezpieczne są zdaniem resortu obecnie loty do tego kraju. Także do Syrii, dokąd miano deportować 240 „zagrażających porządku publicznemu islamistów” się już nie odbywają. Dziś media za Odrą obiegła informacja o strzelaninie w centrum handlowym w Dreźnie oraz o mężczyźnie, który sprzedał swoją 16-letnią córkę za 85 tys. euro arabskiemu klanowi.
Zbrodnia w Illerkirchberg wstrząsnęła opinią publiczną. Może zatrzymanie puczystów miało to przykryć? Resort przyznał, że służby obserwowały księcia i jego kompanów już od wielu miesięcy. Także media zostały wcześniej poinformowane o akcji. Bądź co bądź, ofiarą walki z prawicowym ekstremizmem, kolonializmem i innymi potwornościami padł także… Otton von Bismarck. Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock zdjęła jego portret ze ściany w MSZ, oraz zmieniła nazwę pokoju Bismarcka na pokój Jedności Niemiec. W końcu Bismarck także był obywatelem Rzeszy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/625692-pucz-w-niemczech-widowiskowa-farsa-czy-realne-zagrozenie