Na ciekawe zjawisko zwrócił ostatnio uwagę włoski myśliciel katolicki i historyk Kościoła profesor Roberto de Mattei na portalu Corrispondenza Romana. Jego spostrzeżenie dotyczy wielu środowisk konserwatywnych na Zachodzie, które w obliczu wojny na Ukrainie przyjęły narrację Putina, widząc w Rosji wręcz bastion chrześcijaństwa, sprzeciwiający się moralnej degrengoladzie, chrystianofobii i agresji liberalnego świata.
Fatima zapomniana
Co znamienne, są to często te same kręgi, które jeszcze niedawno wzywały kolejnych papieży do wypełnienia próśb Matki Bożej z Fatimy i poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Zgodnie z orędziem fatimskim, jeśli do takiego aktu nie dojdzie, wówczas Rosja rozszerzy swoje błędy na cały świat.
Po pełnoskalowej agresji na Ukrainę wspomniane grupy dostały jakiejś dziwnej amnezji, zapominając nagle o tym przesłaniu. Z dnia na dzień to nie żądania Najświętszej Maryi Panny, lecz Władimira Putina stały się podstawowym punktem odniesienia w perspektywie eschatologicznej. W tej optyce Rosja z państwa, które rozprzestrzenia straszliwe i zgubne błędy, zamieniła się wręcz w nosicielkę zbawienia.
Za takim myśleniem kryje się rozpowszechnione w niektórych kręgach konserwatywnych przekonanie, że Rosja nawróciła się i na globalnej szachownicy reprezentuje obecnie siłę chrześcijańską. W rzeczywistości nauki Chrystusa są dziś obecne jedynie w pustej retoryce Putina, Cyryla i rosyjskich elit władzy, a nie w praktyce. Równie dobrze można byłoby nazwać żołnierzy Wehrmachtu w czasie II wojny światowej nosicielami Ewangelii tylko dlatego, że na klamrach ich wojskowych pasów widniał napis „Gott mit uns”.
Fatima przekłamana
Każdy, kto choć odrobinę zna Rosję, a nie żyje iluzjami, doskonale zdaje sobie sprawę, że Rosja nie nawróciła się, a panujący w niej system jest postkomunistyczną mutacją, sięgającą po retorykę chrześcijańską w formie „imitatio perversa”. Przecież Putin od ponad dwudziestu lat jest jedynowładcą, którego wola staje się prawem. Wystarczyłoby jedno jego słowo, by w kraju zakazano aborcji, a jednak przez ten czas nie kiwnął on nawet palcem, by ukrócić ten proceder. Mało tego, pod jego rządami Rosja jest obok Chin liderem w niechlubnym rankingu państw, w których dokonuje się najwięcej aborcji na świecie.
Jak zauważa słusznie Roberto de Mattei:
„Każdy, kto wierzy, że Rosja szerzy nie swoje błędy, ale swoje wartości na całym świecie, wywraca orędzie fatimskie do góry nogami”.
To odwrócenie perspektywy, zdaniem włoskiego myśliciela, wynika z wypaczonej filozofii historii, która myli cywilizację zachodnią z jej chorobami i zgniłymi owocami. Zauważa on, że nawet jeśli oczyścimy Rosję z komunistycznych naleciałości i odwołamy się tylko do tamtejszego prawosławia, to dotrzemy do idei „Świętej Rusi” i „Trzeciego Rzymu”, dla których od XVI wieku największym wrogiem pozostaje katolicyzm i papiestwo. Dziś ten religijny komponent jest tam reprezentowany przez byłego agenta KGB, który w stroju patriarchy głosi świętą wojnę, wspierając swym autorytetem ludobójstwo.
Fatima aktualna
Warto przypomnieć, że Maryja w Fatimie nie ostrzegała (choć mogła) przed komunizmem, marksizmem, socjalizmem, liberalizmem, sekularyzacją, laicyzacją, masonerią czy islamem, ale – bardzo konkretnie – przed Rosją. W swym krótkim orędziu wymieniła nazwę „Rosja” aż cztery razy. Przypadek? Nie sądzę.
Św. Maksymilian Kolbe powiedział kiedyś, że nadejdzie czas, gdy figura Niepokalanej stanie w samym sercu Moskwy. Odwołując się do tych słów, Roberto de Mattei pyta:
„Czy flaga Niepokalanego Poczęcia ma zawisnąć nad Kremlem, czy Kremla nad Bazyliką św. Piotra? Czy Rosja rozpowszechni na całym świecie swoje błędy, czy swoje rzekome wartości? Oto wielkie pytanie, które stanowi wyzwanie dla katolików w obecnych czasach.”
To pytanie zwłaszcza do tych katolików, dla których objawienie fatimskie przestało być kluczem interpretacyjnym współczesnych dziejów, a stały się nim wykłady Aleksandra Dugina.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/623226-aleksander-dugin-zamiast-matki-bozej-fatimskiej