Doniesienia o śmierci zatrzymanego przez prorosyjskich separatystów na Ukrainie brytyjskiego pracownika organizacji pomocowej są „alarmujące” i ministerstwo spraw zagranicznych pilnie je sprawdza - oświadczył w piątek rzecznik brytyjskiego rządu.
CZYTAJ TAKŻE:
Informacje o śmierci brytyjskiego wolontariusza
Wcześniej w piątek władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) przekazały, że Paul Urey zmarł 10 lipca w areszcie i wskazały, że cierpiał on na cukrzycę oraz miał problemy z oddychaniem, nerkami i układem krążenia.
Jak informuje BBC, w oświadczeniu podano, że Urey był „profesjonalnym wojskowym, zaangażowanym w rekrutację i szkolenie najemników dla formacji zbrojnych Ukrainy”. Separatyści dowodzili, że „mimo powagi domniemanego przestępstwa, zapewniono mu odpowiednią opiekę medyczną”.
Informację o jego śmierci potwierdziła też matka Ureya, która napisała w mediach społecznościowych, że jest całkowicie zdruzgotana.
Pochodzący z Manchesteru 45-letni Urey był wolontariuszem w brytyjskiej organizacji charytatywnej Presidium Network. 25 kwietnia wraz z innym Brytyjczykiem z tej samej organizacji, został schwytany przez separatystów z DRL niedaleko miasta Zaporoże. Jak informowała wówczas organizacja, obaj zostali pojmani na punkcie kontrolnym, gdy jechali samochodem, aby pomóc kobiecie i dwójce dzieci w ewakuacji.
Na początku maja w rosyjskiej telewizji wyemitowano krótkie nagranie z rozmową z Ureyem, ale jak wskazywała wówczas jego matka, nie zachowywał się on ani nie mówił w naturalny sposób, co sugeruje, że był on zmuszony do mówienia. Później został on oskarżony przez prorosyjskich separatystów - podobnie jak czterech innych schwytanych przez nich Brytyjczyków - o działalność najemniczą.
wkt/PAP/BBC
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/606774-nie-zyje-pojmany-przez-separatystow-brytyjski-wolontariusz