Paweł Luzin niezależny ekspert wojskowy opublikował niezwykle istotny artykuł na temat możliwości rosyjskiego sektora przemysłowego pracującego na rzecz armii, którego, chcąc ocenić sytuację w jakiej znalazła się Moskwa, nie można przeoczyć.
Waga jego wystąpienia jest tym istotniejsza, że Luzin był jednym z niewielu, w skali świata ekspertów, który już kilka lat temu formułował oceny, iż rosyjskie oficjalne informacje na temat liczebności sił zbrojnych, jakimi dysponuje Moskwa, muszą być traktowane z rezerwą i najprawdopodobniej nie są wiarygodne. Obecnie, już po załamaniu się próby zdobycia Kijowa, najbardziej renomowani amerykańscy analitycy, w rodzaju Michaela Kofmana i Roberta Lee piszą, iż jednym z powodów zastanawiającej, z wojskowego punktu widzenia, taktyki Rosjan a w związku z tym jednym ze źródeł ich porażki mogła być zbyt mała liczebność piechoty, niedobory w ludziach, co spowodowało, że nie była ona w stanie osłaniać nacierających kolumn pancernych. Tylko, że Luzin pisał o tym już w roku 2019 i gdyby wówczas jego opinie zostały potraktowane poważnie to dziś przedstawiciele renomowanego szwedzkiego think tanku strategicznego FOI nie musieliby pisać samokrytycznie, że nadmiernie, oceniając rosyjski potencjał wojskowy, uwierzyli w oficjalne dane kolportowane przez Moskwę.
Przypomnijmy, co w grudniu 2019 roku na temat liczebności rosyjskich wojsk lądowych i szerzej sił zbrojnych pisał Paweł Luzin. Wówczas większość światowych ekspertów uważała, że rosyjskie siły zbrojne liczą, jak podawał Kreml 900 tys. żołnierzy i oficerów. Jednak on był zdania, że bliższą prawdy jest liczba 740 tys. rzeczywiście odbywających służbę zarówno kontraktową, jak i zawodową, także z wliczając tych z poboru. Liczebność korpusu oficerów, w jego opinii, bliższa była liczbie 150 tys. niźli, jak wynikało z oficjalnych danych, 200 tys. Swą tezę opierał on na rachunku absolwentów 26 rosyjskich uczelni wojskowych, które w każdym roku kończyło ok. 7500 osób, zaś po roku 2019, kiedy skrócono cykle szkolenia ich liczba wzrosła do 9000. Każdy rocznik opuszczających rosyjskie wyższe uczelnie wojskowe miał uzupełnić, w ramach rotacji (służba trwa 20 lat), ubytek w związku tymi, którzy przechodzili do rezerwy. Jednak, jak zauważał wówczas Luzin, rosyjskie siły zbrojne i tak miały wówczas problemy z niedoborami w korpusie oficerów, o czym świadczyło wprowadzenie skróconych kursów oficerskich (tzw. kursy lejtnanckie) dla żołnierzy kontraktowych, a także oficjalny zakaz zwalniania do rezerwy młodych lejtnantów, absolwentów uczelni wojskowych. Podobnie, zdaniem Luzina, zawyżone były oficjalne dane dotyczące liczby żołnierzy kontraktowych, których w 2019 roku miało oficjalnie być 394 tys. W rzeczywistości mogło ich być, jak argumentował ok. 260 – 300 tys. Część poborowych, którzy odbywają normalnie 12 miesięczną służbę, przed jej zakończeniem podpisywało bowiem kontrakty terminowe, co w efekcie sprawiało, w opinii Luzina, że najprawdopodobniej byli oni „podwójnie liczeni” zarówno jako żołnierze kontraktowi jak i poborowi. Dodatkowo, jak argumentował, 61 tys. studentów, którzy odbywają przeszkolenie wojskowe w trakcie studiów również mogło być zaliczanych do grona żołnierzy kontraktowych. W toku reform wojskowych, jak przypominał, zlikwidowany został również 50 tys. korpus chorążych (praporszczików), który był odbudowywany, choć z pewnością nie osiągnął docelowej wielkości o czym świadczy wprowadzenie w niektórych rodzajach wojsk (Wojska Strategiczno – Kosmiczne) specjalnych przyspieszonych kursów na chorążych do których werbowani byli żołnierze kontraktowi. Jednym słowem szacunki Luzina, przeprowadzone przez tego eksperta jeszcze w 2019 roku wskazywały, że Moskwa nie dysponuje tak rozbudowanymi, jak oficjalnie utrzymywała, siłami lądowymi, co do pewnego stopnia wyjaśnia zarówno to dlaczego rozwinięcie przed atakiem na Ukrainę trwało tak długo, dlaczego użyte siły, zdaniem większości ekspertów zachodnich były już na początku wojny zbyt małe aby skutecznie opanować tak duży jak Ukraina kraj i dlaczego, niezgodnie z obowiązującym w Rosji prawem, już w pierwszej fazie działań do walki rzuceni zostali poborowi.
Skala rosyjskich strat
Teraz Luzin podjął równie istotną, a nawet należałoby powiedzieć, fundamentalną kwestię analizując skalę rosyjskich strat w sprzęcie i stawiając pytanie jak długo Rosja będzie odbudowywać swój potencjał wg. stanów sprzed ataku na Ukrainę. Straty, które Rosja poniosła, a tylko na podstawie potwierdzonych zdjęciami i filmami szacunków mówi się o 2 tys. zniszczonych czołgach i transporterach opancerzonych, a także zużycie amunicji (m.in. 2,5 tys. rakiet różnych typów) są już obecnie tak duże, że Luzin, pisze, iż „są na poziomach, z którymi współczesna Rosja nigdy nie spotkała”. A to skłania do postawienia pytania o finansowe możliwości odbudowy tego potencjału, oraz, a może przede wszystkim, ile czasu zajmie Federacji Rosyjskiej zapełnienie ponowne arsenałów do stanów sprzed wojny.
Luzin zaczyna swe rozważania od kwestii fundamentalnej, a mianowicie pytania ile Rosję kosztuje obecna wojna na Ukrainie? Dokładna odpowiedź nie jest możliwa bo od maja wszystkie informacje na temat wykonania rosyjskiego budżetu w pozycji „obrona narodowa” z której finansowane są wydatki bieżące na siły zbrojne zostały utajnione, ale szacunki można sporządzić. Za okres styczeń – kwiecień wydano na obronę 1,6 bln rubli, z zaplanowanych na cały rok 3,85 bln. Przy czym należy pamiętać, że rosyjski budżet na ten rok zamyka się kwotą 26 bln rubli. Luzin szacuje, że jeśli utrzyma się tempo wzrostu wydatków budżetowych na wojnę z marca – kwietnia, kiedy to miesięcznie wydawano 500 mld rubli, zamiast zaplanowanych 300 mld, to wówczas w skali całego roku trzeba będzie się liczyć z kwotą na poziomie 5 – 5,5 bln rubli czyli wojna pochłonie 19 – 21 % budżetu federalnego. To zapewne dlatego rosyjskie ministerstwo finansów już w kwietniu odeszło od stosowanej przez wiele lat zasady, w myśl której dochody osiągane z eksportu węglowodorów, kiedy cena baryłki ropy naftowej przekroczy 43,5 dolara, są w całości przeznaczane na fundusze rezerwowe. Teraz w całości nadwyżka konsumowana jest przez budżet, co oznacza zarówno to, iż wojna kosztuje jak i cała gospodarka rosyjska zaczyna odczuwać skutki sankcji, rosną też wydatki socjalne, głównie po to aby przeciwdziałać narastaniu niezadowolenia w skali społecznej.
Luzin ocenia też możliwości rosyjskiego sektora przemysłowego w zakresie odbudowy potencjału sprzętowego. Jak to wygląda? Otóż w ubiegłych latach Rosja rozbudowywała swe siły przede wszystkim remontując i modernizując ogromny arsenał odziedziczony po ZSRR a także produkując nowe egzemplarze. W latach 2011 – 2020 dwie rosyjskie fabryki czołgów i sprzętu opancerzonego – w uralskim Niżnym Tagile i w Omsku rocznie wypuszczało średnio ok. 650 sztuk. W tej liczbie było nie więcej niźli 160 – 170 modernizowanych czołgów T-72 B3M (Niżnyj Tagil) i około 45 – 50 czołgów T-80 BWM. W ciągu 10 lat udało się w ten sposób zmodernizować 1900 – 2000 czołgów z liczby 3 300 znajdujących się „na stanie” rosyjskich sił lądowych. Z ponad 16 tys. wozów opancerzonych różnych typów udało się, jak szacuje Luzin, zmodernizować nie więcej niźli 25 %. Do liczby tej nie należy dodawać sprzętu znajdującego się w magazynach długiego składowania, ale ich użycie na wojnie wymaga jeszcze większych nakładów i zaangażowania przemysłu obronnego niźli w przypadku tych które są w służbie. Realia wojny zmieniają sytuację nie tylko ze względu na straty w sprzęcie rosyjskiej armii. Szacując wydolność sektora przemysłowego i licząc czas potrzebny na odbudowanie utraconego potencjału trzeba również brać pod uwagę to, że biorące udział w walce czołgi i sprzęt opancerzony psuje się. Żywotność rosyjskich silników obliczona jest na 1000 godzin, potem muszą przechodzić remont generalny, którego nie można przeprowadzić w warunkach polowych. A to oznacza, że musza one zostać wycofane z walk i pojechać na Ural, lub do Omska. Luzin przypomina w tym kontekście, że w czasie Pierwszej Wojny Czeczeńskiej Rosjanie stracili 200 czołgów, z których jedynie 65 zostało zniszczonych w walkach, pozostałe uległy tak poważnym awariom, iż nie było możliwości ich przywrócenia „do życia”.
Kluczowa opinia
Na tej podstawie ekspert formułuje kluczową opinię z punktu widzenia oceny możliwości Moskwy w zakresie kontynuowania wojny. Jest zdania, że „większość rosyjskich czołgów biorących udział w obecnej wojnie będzie wymagała do końca 2022 r. poważnej modernizacji, raczej w warunkach fabrycznych niż polowych.” Już obecnie rosyjskie fabryki remontujące, modernizujące i budujące sprzęt pancerny pracują na trzy zmiany i praktycznie nie ma możliwości zwiększenia ich produkcji. Jeśli wziąć pod uwagę, że silniki produkowane w Rosji w niemałej części budowane są z zastosowaniem importowanych podzespołów, to sumując wszystkie czynniki – wielkość dotychczasowych starta, wydajność przemysłu i potrzeby w zakresie napraw i remontów, Luzin formułuje tezę, iż „chcąc odbudować swój potencjał pancerny i zmechanizowany” do stanu sprzed ataku na Ukrainę Rosja przy obecnych mocach produkcyjnych będzie potrzebowała 7 do 10 lat. Jak pisze „Rosja stanie przed problemem niedoboru pojazdów opancerzonych i pancernych w oddziałach, które organizacyjnie i liczebnie są tworzone właśnie na obecność tysięcy czołgów i wielu tysięcy opancerzonych wozów bojowych istniejących modeli. Innymi słowy, aby armia rosyjska mogła sobie poradzić z mniejszą ich liczbą, musi być inaczej zorganizowana i wyszkolona, a jakość techniczna i technologiczna istniejących pojazdów opancerzonych musi być znacznie wyższa. Jednocześnie Rosja nie może jeszcze liczyć na wystarczającą produkcję nowej generacji czołgów Armata i opartych na tych platformach ciężkich opancerzonych wozów bojowych.”
Rosyjskie lotnictwo
W przypadku lotnictwa sytuacja jest dość podobna. Z liczby 900 – 1000 sztuk rozmaitego rodzaju myśliwców, myśliwców szturmowych i bombowców, jakie znajdowały się przed wojną na wyposażeniu rosyjskiego lotnictwa około 350 najnowszych (Su-34, Su-35, Su-30 M2/SM) zostało wyprodukowane po roku 2010, co oznacza, że rocznie rosyjski sektor przemysłowy, nie stykając się z problemem sankcji, był w stanie wypuszczać rocznie 30 – 35 sztuk. Jeśli chodzi o śmigłowce bojowe to Rosjanie, w opinii Luzina, do wojny a zatem nie borykając się z ograniczeniami, produkowali średnio w roku 25 – 30 sztuk. Dzisiaj Moskwa stoi przed wyborem – albo przestawiać swe moce produkcyjne na naprawy i modernizacje starego sprzętu, albo nie zwracając na nic uwagi forsować produkcję nowych samolotów i śmigłowców. Ale biorąc pod uwagę dotychczasowe opóźnienia w realizacji zamówień armii najbardziej optymistyczny scenariusz wskazuje na to, że potencjał sprzed wojny Moskwa będzie w stanie odbudować nie wcześniej niż w roku 2025, oczywiście w wariancie gdyby walki ustały właśnie teraz.
A jak to jest w przypadku rakiet, których według umiarkowanych szacunków Rosja już wystrzeliła 2,5 tys. sztuk? W sumie dość podobnie. Analizując możliwości przemysłu Luzin dochodzi do wniosku, że „w sumie Rosja może więc wyprodukować nie więcej niż 225 rakiet manewrujących i operacyjno-taktycznych pocisków balistycznych rocznie (z wyłączeniem pocisków Ch -35 Uran). Przy obecnym tempie produkcji odtworzenie tego, co zostało zużyte, zajmie co najmniej 10 lat.”
Z szacunków tych wynikają dwa ważne wnioski. Otóż czas, w perspektywie przekraczającej ten rok, nie pracuje na korzyść Moskwy. Rosyjski potencjał przemysłowy jest niewystarczający aby odtwarzać tracony sprzęt, a to oznacza, że możliwości sił zbrojnych będą w miarę upływu czasu maleć. Nawet nie starając się uwzględnić stopnia uzależnienia Rosji od importowanych na potrzeby wojskowe podzespołów i elektroniki, a z analiz Brytyjczyków wynika, iż jest on znaczny, wygląda na to, że jeśli wojna będzie się przedłużać a Zachód przestawi część swego przemysłu na potrzeby produkcji wojennej, to rosyjska przewaga ogniowa zacznie maleć, a może się nawet całkowicie załamać. Drugi wniosek jest równie oczywisty a obliczenia Luzina pokazują znaczenie tego co się dzieje jak na dłoni. Jeśli intensywność walk się nie zmieni, strona ukraińska utrzyma się, a Rosjanie będą ponosić straty porównywalne do tych z pierwszej fazy wojny, to czas jaki będą potrzebować na odbudowanie swego potencjału wojskowego może wynosić nawet kilkanaście lat. I to tych szacunkach jest najbardziej dla nas krzepiące.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/605453-rosja-bez-szans-na-szybkie-odtworzenie-potencjalu