Wśród elit opiniotwórczych na Zachodzie trwa debata, czy powinno obejmować się sankcjami rosyjską kulturę; czy to sprawiedliwe, że rosyjska sztuka pada ofiarą polityki; czy jest sens zamykać się na dzieła Puszkina, Dostojewskiego, Tołstoja, Musorgskiego, Brodskiego, Czajkowskiego, Rimskiego-Korsakowa, Riepina, Szyszkina; czy to dobry pomysł, by zdejmować z afisza sztuki Czechowa, odwoływać koncerty muzyki Szostakowicza, rezygnować z projekcji filmów Michałkowa etc.?
Wielu dyskutantów uważa, że należy rozgraniczyć te dwa światy – kultury i polityki – z prostego powodu: sztuka to sztuka, a wojna to wojna, i te dwie sfery nie mają ze sobą nic wspólnego.
„Rozumiemy historyczną misję naszego kraju”
Tym, którzy tak uważają, warto zadedykować wywiad, jakiego dwa dni temu udzielił „Rossijskoj Gazietie” dyrektor jednego z największych i najbardziej znanych muzeów na świecie – Ermitażu w Petersburgu: Michaił Piotrowski. To w Rosji człowiek-instytucja. Jego ojciec, Borys Piotrowski, był dyrektorem Ermitażu przez 26 lat (1964-1990), zaś po jego śmierci szefowanie muzeum objął syn – Michaił. Na czele tej placówki stoi już ponad trzy dekady.
W swoim kraju uchodzi za światowca i człowieka z wyższych sfer: otwierał wystawy na wszystkich kontynentach, spotykał się z politykami i intelektualistami w wielu krajach, przyjaźni się z licznymi artystami, marszandami, kuratorami i kolekcjonerami z różnych zakątków globu. Nie jest to kremlowski propagandysta w stylu Władimira Sołowjowa czy Dmitrija Kisielowa. Dlatego warto posłuchać, co mówi ktoś, kto od dziesięcioleci odpowiada za prezentowanie rosyjskiej kultury wyższej za granicą.
Na początku rozmowy Michaił Piotrowski przyznaje, że z wielu krajów docierają do niego konkretne wezwania:
Pod moim adresem kierowane są strumienie ultimatów: jak śmiesz nie wypowiadać się przeciwko operacji specjalnej na Ukrainie?! Natychmiast zaprotestuj! Dlaczego tego nie robisz?
W dalszej części wywiadu dyrektor Ermitażu udowadnia, że nie jest dobrym adresatem tego rodzaju apelów. Dlaczego? Nie tylko dlatego, że porównuje dzisiejsze sankcje przeciwko Rosji do blokady Leningradu przez Niemców podczas II wojny światowej. Ważniejsze jest to, co mówi w kontekście wojny na Ukrainie:
Nasz kraj dokonuje wielkich globalnych przeobrażeń. I my, odpowiednio do tego, jesteśmy w nich razem z nim.
Dalej precyzuje:
Rozumiemy historyczną misję naszego kraju. Jest poczucie, że nasz kraj zmienia historię świata, a ty jesteś w to zaangażowany, to jest teraz kluczowe.
„Wszyscy jesteśmy militarystami i imperialistami”
W pewnym momencie Piotrowski, śmiejąc się, mówi:
Wszyscy jesteśmy militarystami i imperialistami.”
Po chwili wyjaśnia, o co mu chodzi:
Z jednej strony wojna to krew i morderstwo, a z drugiej to autoafirmacja ludzi, autoafirmacja narodu. Każdy człowiek pragnie potwierdzenia samego siebie. I przez swoje stanowisko wobec wojny niewątpliwie potwierdza siebie. Cóż, w końcu my wszyscy wychowaliśmy się w tradycji imperialnej, a imperium jednoczy wiele narodów, jednoczy ludzi, znajdując wspólne i ważne dla wszystkich rzeczy. To bardzo kuszące, ale jest to jedna z – powiedzmy tak – dobrych pokus.
Europejscy intelektualiści zapewne zdziwią się, słysząc takie słowa. Być może pomyślą, że należą do innej cywilizacji, innej kultury niż Michaił Piotrowski. I rzeczywiście, on sam potwierdza to w swoim wywiadzie, mówiąc, że to Rosja jest dziś w większym stopniu Europą niż wiele krajów Unii Europejskiej czy np. taka Norwegia, gdzie „nie ma starożytnego dziedzictwa, gdzie nie było ani greckich kolonii, ani rzymskich legionów”. Piotrowski nie ma wątpliwości, że to on reprezentuje prawdziwą Europę, a nie oni.
„Operacja specjalna” w kulturze
Dyrektor Ermitażu wyjaśnia też, jak traktuje organizowane przez siebie wystawy w innych krajach:
Nasze ostatnie wystawy za granicą to po prostu potężna ofensywa kulturowa. Jeśli chcesz to tak nazwać, to swego rodzaju «operacja specjalna«. Która wielu się nie podoba. Ale my nadchodzimy. I nikomu nie możemy pozwolić, by ingerował w naszą ofensywę.
Piotrowski żali się, że niestety nie wszyscy dziennikarze i blogerzy w Rosji rozumieją sens jego działań:
A blogerzy nie rozumieją, że jest to ofensywa kulturowa. Że wystawa Szczukina i Morozowa w Paryżu to rosyjska flaga nad Laskiem Bulońskim.
Słowa te warto zadedykować tym, którzy twierdzą, że kultura swoją drogą, a polityką swoją… Być może dla nich tak, ale nie dla Rosjan.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/604070-dyrektor-ermitazu-o-operacji-specjalnej-w-kulturze