Daniel Henninger, komentator „The Wall Street Journal”, napisał, że agresja rosyjska na Ukrainę już spowodowała, iż jesteśmy w stanie wojny światowej 2½. W podobnym duchu, oceniając obecną sytuację, wypowiadali się amerykańscy prezydenci, zarówno urzędujący Joe Biden, jak i jego poprzednik Donald Trump. Czy zatem mamy do czynienia ze scenariuszem, który grozi nam wybuchem światowego konfliktu, czy może raczej ta wojna już się zaczęła, tylko my jeszcze tego nie wiemy i dopiero za jakiś czas się zorientujemy, w którą stronę zmierza świat? – pyta Marek Budzisz na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
Publicysta zauważa, że:
W historii nie ma determinizmu i najgorsze scenariusze nie muszą się ziścić, jednak wiele wskazuje na to, że weszliśmy na drogę zmierzającą do globalnego konfliktu. (…) Ta perspektywa ześlizgiwania się świata w globalny konflikt jest tym bardziej prawdopodobna, im dłużej trwa wojna w Ukrainie, im mniej możliwe wydaje się znalezienie rozwiązania pokojowego, a obie strony chcą rozszerzyć konflikt, odwołując się zarówno do pomocy z zewnątrz, jak i w przypadku Rosji – do arsenału nuklearnego.
Autor wskazuje, że również rozmowy pokojowe utknęły w martwym punkcie:
Jeśli zatem nie ma szans na zawieszenie broni, o pokoju nie wspominając, a żadna ze stron na razie nie dysponuje na tyle dużą przewagą wojskową, aby odnieść zwycięstwo na polu boju, to można postawić fundamentalne pytanie – co dalej? Budzisz podkreśla: Wydaje się, że zarówno Rosja, jak i Ukraina liczą na rozszerzenie konfliktu, jego eskalację, zaangażowanie innych państw, bo to może przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę. Problemem jest wszakże to, że tego rodzaju scenariusz bardzo przybliża nas do wybuchu III wojny światowej.
Budzisz dowodzi także, że teraz obserwujemy podobne zabiegi, jak na początku I i II wojny światowej. Zauważa takie symptomy, jak m.in. zaangażowanie się wielu państw, zarówno w działania wojenne, jak i w możliwą misję pokojową, a także przegrupowania międzynarodowych sojuszy. Jednocześnie dodaje:
Wojna mobilizuje światową opinię publiczną […]. Zwiększa się presja wyborców na polityków w demokracjach Zachodu, aby „coś z tym zrobić”, ale jednocześnie największa od 70 lat wojna w Europie zmusza wszystkie państwa do skorygowania swojej polityki, myślenia o ochronie własnych interesów i systemie sojuszy, w którym uczestniczą. Trwająca wojna jest impulsem uruchamiającym kaskadę reakcji i wydarzeń, o nieprzewidywalnej skali i konsekwencjach.
W podsumowaniu Marek Budzisz zaznacza:
Rosyjska agresja na Ukrainę obudziła uśpione konflikty, zmuszając państwa do jasnych deklaracji, określenia się i zajęcia stanowiska. Żadne wcześniejsze sojusze i porozumienia nie są tu niezbędne […]. Mamy zatem do czynienia ze wszystkimi ingrediencjami wojny światowej. Strony toczącej się na Ukrainie krwawej wojny chcą jej rozszerzenia i wciągnięcia innych państw. Opinia publiczna przerażona skalą destrukcji, śmierci i agresji wywiera presję na polityków, aby ci zaczęli działać. Nikt nie ma zamiaru ustępować. Co więcej, państwa dotychczas stojące z boku, mając na względzie własne interesy i strategiczne konsekwencje, nie mogą dopuścić, aby którakolwiek ze stron wojny ukraińsko-rosyjskiej przegrała w sposób dramatyczny. Wojna zmusza wszystkich do zredefiniowania swej linii politycznej i przemyślenia sojuszy. Nikt nie może być obojętny, co w efekcie może doprowadzić do powstania globalnych aliansów wojskowych, wielkich armii stojących naprzeciw siebie. Wówczas wystarczy […] drobny incydent uruchamiający lawinę.
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne online od 28 marca br. w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/591977-marek-budzisz-w-sieci-scenariusz-iii-wojny-swiatowej