„Muszę przyznać, że Ukraińcy poczynili pewne postępy, jeżeli chodzi o wartość bojową armii” - mówi prof. Romuald Szeremietiew w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jak duża jest szansa, że Rosja zdecyduje się na inwazję na Ukrainę?
Prof. Romuald Szermietiew: Myślę, że szanse są 50 na 50. Może się to wydarzyć jedynie jako wypadek. Czasami sytuacja wymyka się spod kontroli, niezależnie od celów założonych przez inicjującego tę akcję. W moim przekonaniu, podbój Ukrainy nie leży w logice postępowania Rosji. Dotychczas Putin stawiał drobne kroki. I tą metodą doprowadził do obecnej sytuacji, do miejsca, w którym jest. Ukraina jest oczywiście problemem dla towarzyszy z Kremla. Warto zwrócić uwagę na rosyjskie siły zgromadzone przy granicy. Wydaje mi się, że Rosja nie będzie chciała takiej wojny.
Jak ocenia Pan siłę ukraińskiej armii przed ewentualnym konfliktem?
Muszę przyznać, że Ukraińcy poczynili pewne postępy, jeżeli chodzi o wartość bojową armii. I nie chodzi o jakość sprzętu i uzbrojenia. Mówimy o świadomość ducha walki ukraińskich żołnierzy. Starcie na wschodzie kraju wyzwoliło, przynajmniej w części ukraińskiego społeczeństwa, nowoczesny ukraiński patriotyzm. Chcą bronić swojej ojczyzny. To ważne przy okazji potrzeby stawienia oporu rosyjskiemu najeźdźcy.
Co z kwestią reakcji sojuszników Ukrainy? W ramach pomocy Niemcy wysłali… 5000 hełmów.
Niemcy nie chcą żadnego konfliktu z Rosją i w optyce Berlina na pierwszym miejscu jest Moskwa. A po stronie ukraińskiej był silny ośrodek, który łączył przyszłość państwa właśnie z Niemcami. To pewna tradycja w tym kraju. Można powiedzieć, że Ukraińcy powinni być rozczarowani. Postawa Niemiec to plus dla Rosji. Ale już Paryż, Londyn czy Warszawa mocno stają po stronie Ukrainy. Nawet jeżeli nie wysłano wojska, to mamy sygnały, że nie godzimy się na taką postawę Kremla i będziemy reagować.
Rzecznik Departamentu Stanu USA oświadczył, że Nord Stream 2 „nie ruszy do przodu”, jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę. Jaki wpływ mogą mieć Stany Zjednoczone, by zablokować rosyjsko-niemiecki gazociąg?
Wystarczająco duży, by zablokować. Pamiętajmy, że Niemcy mają sympatię wobec Rosji, ale kilkadziesiąt ostatnich lat istnienia RFN, to bliska współpraca ze Stanami Zjednoczonymi. Niemcy stoją w rozkroku. Z jednej strony mają związki euroatlantyckie, które mocno funkcjonowały i normalny Niemiec musi łączyć rozwój swojego państwa z faktem, że kraj był pod parasolem amerykańskim. A z drugiej, nie można powiedzieć, by w tych relacjach były wystarczające frukta. Elity polityczne mogą mieć dylemat.
Pojawiły się głosy, że Rosja musi zaatakować Ukrainę, bo włożyła spore pieniądze w same przygotowania, mobilizację wojsk.
Oczywiście, że do ataku może dojść. Wskazówką, co do charakteru ewentualnej agresji, były słowa prezydenta Bidena, który mówił o „mniejszym najeździe”. To może być furtka dla Putina, której może użyć. Uważam, że wielkość zgromadzonych sił rosyjskich może pozwolić na realizację właśnie takiego scenariusza.
Not. TK
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/583364-szeremietiew-moskwa-na-pierwszym-miejscu-w-optyce-berlina