Wydaje się, że rewolucja pałacowa w Kazachstanie już się zakończyła, ale czy rewolta społeczna wygaśnie – nie jest jeszcze takie pewne.
Rewolucja w Kazachstanie zaczęła się zaraz po Nowym Roku, kiedy na ulice wyszli mieszkańcy Aktau i Żangaözen, miast położonych na zachodzie kraju. Powodem było ogłoszenie dwukrotnej (z 60 na 120 tenge) podwyżki cen gazu LPG, na którym wszyscy tam jeżdżą. Zachodnia prowincja, gdzie znajduje się Aktau, będąca jednym z centrów wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego, znana jest z opozycyjnych nastrojów. To tutaj w 2011 r. wybuchły strajki krwawo stłumione na rozkaz ówczesnego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa przez siły porządkowe (liczbę ofiar szacuje się na ponad 80 osób), tutaj też zaczęły się antychińskie protesty, a także demonstracje, w których wyniku władze zostały zmuszone do ogłoszenia najpierw moratorium, a potem całkowitego zakazu sprzedaży gruntów rolnych cudzoziemcom i zagranicznym firmom. …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/581093-kazachstan-dwie-rewolucje-w-jednej