Nowy rok 2022 zaczął się od wybuchu krwawych walk w Kazachstanie. Jest to pierwszy na świecie duży konflikt z użyciem siły wywołany obecnymi podwyżkami cen surowców energetycznych, które dotykają dziś wiele państw na świecie. Zaczął się on od protestu przeciw drastycznym podwyżkom cen skroplonego gazu z 50 tenge (ok. 10 centów) do 120 tenge (ok. 24 centów) za litr. W kraju, w którym większość samochodów jeździ na gaz, a przeciętna pensja wynosi 42.500 tenge (ok. 100 euro), było to rzeczywiście bardzo mocne uderzenie w budżety domowe przeciętnych obywateli.
Co ciekawe, protest zaczął się w mieście Żangaözen, znanym jako jeden z najważniejszych ośrodków wydobycia ropy naftowej, gdzie znajdują się m.in. wielka rafineria, początek rurociągu prowadzącego do Samary w Rosji oraz zakłady przeróbki gazu ziemnego.
Skąd więc kryzys paliwowy w kraju, którego głównym źródłem dochodu są właśnie surowce energetyczne, i który wydobywa ropę i gaz w ilościach znacznie przewyższających własne potrzeby? Okazuje się, że w obliczu olbrzymiego zapotrzebowania na LPG na światowych rynkach władze Kazachstanu przestawiły się na eksport tego surowca. Spowodowało to jednak niedobory w kraju, którym próbowano zaradzić poprzez liberalizację cen.
Padające kostki domina
W systemie naczyń połączonych, jakim jest światowa gospodarka w dobie globalizacji, kryzys energetyczny działa niczym domino, którego kolejne padające kostki uruchamiają łańcuch wydarzeń, mogących w każdej chwili wymknąć się spod kontroli, jak stało się to w Kazachstanie. To system, który do sprawnego funkcjonowania wymaga wyjątkowej stabilizacji. Stabilizacja ta została jednak poważnie naruszona przez epidemię koronawirusa, która wywołała ekonomiczny regres w skali całego globu.
W tym stanie do jednego źródła destabilizacji, jakim stał się Covid, elity polityczne Unii Europejskiej dokładają kolejne źródło, jakim jest zielona transformacja energetyczna, mająca dokonać się w błyskawicznym tempie, nie liczącym się z uwarunkowaniami gospodarczymi. Już teraz powoduje to drastyczne podwyżki cen gazu i prądu oraz rosnącą inflację na naszym kontynencie. W związku z tym co czwarty obywatel UE jest zagrożony ubóstwem energetycznym, a – jak słyszymy od ekspertów – to dopiero początek zmian.
Iskra pod beczką prochu
W Kazachstanie zmiany już się zaczęły. Oczywiście wybuch niezadowolenia społecznego miał tam wiele przyczyn, które nabrzmiewały od lat. Podwyżka cen gazu była jednak niczym iskra podłożona pod beczkę prochu. Nie ma gwarancji, że taka sama iskra nie spowoduje wybuchu w innych krajach, w których sytuacja jest również napięta z wielu różnych powodów. Tym bardziej, że w czasach pandemii i lockdownu ludzie stają się bardziej rozdrażnieni niż w okresie względnego spokoju, kumulując w sobie złość, która może znaleźć ujście w dogodnym momencie.
W związku z tym naturalne staje się pytanie: jaki będzie następny kraj, w którym ludzie wyjdą na ulice po kolejnych podwyżkach gazu i prądu? I jakie będą tego rezultaty? Zapewne nie wszędzie wylądują wojska rosyjskie i białoruskie, jak w Kazachstanie, ale skutki mogą być również opłakane.
W tym sensie wydarzenia w Kazachstanie to ważna lekcja, którą powinni wziąć sobie do serca politycy w Unii Europejskiej i poza nią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/580932-kazachstan-to-wazna-lekcja-dla-unijnych-elit